„The idea of you” – recenzja. Anne Hathaway i Nicholas Galitzine w ...

16 dni temu

Fot. materiały prasowe Prime Video

Anne Hathaway - Figure 1
Zdjęcia Glamour

Obejrzałam „The idea of you”, żebyście wy nie musieli? No nie, wcale nie. Wy też obejrzyjcie ten film. I nie traktujcie tego, jak guilty pleasure.

Będę szczera i napiszę to już na samym początku. „The idea of you”, czyli nowa komedia romantyczna z Anne Hathaway i Nicholasem Galitzinem w rolach głównych po prostu mi się podobała. I niezależnie od wszystkiego – opinii krytyków, głosów, że nie jest zbyt ambitna – będę ją polecać. 

„The idea of you”, czyli Anne Hathaway i Nicholas Galitzine w najsłodszej wersji ever

Macie czasami tak, że chcecie obejrzeć coś niewymagającego tylko po to, żeby poczuć się lepiej? Albo po prostu obejrzeć coś „pociesznego”, co na 99% sprawi, że się uśmiechniecie? Ja tak i nie widzę w tym nic złego. W takiej właśnie chwili włączyłam sobie „The idea of you”. Film obejrzałam w telefonie, leżąc w łóżku i ani trochę nie czułam się winna, gorsza, głupsza. Sprawił mi przyjemność i wiem, że wielu osobom po jego obejrzeniu też zrobi się ciepło na sercu.

Historia nie jest skomplikowana. 40-letnia Solène Marchand (Anne Hathaway) nawiązuje romans 24-letnim Hayesem Campbellem (Nicholas Galitzine), wokalistą popularnego zespołu (moim zdaniem wzorowanego na One Direction). Para swoją relację najpierw utrzymuje w tajemnicy, a potem walczy o to, by pomimo hejtu być razem. Brzmi banalnie? Tak, ale (prawdopodobnie) właśnie tak miało być. Ten film jest o związku starszej kobiety i młodszego faceta. That’s all and that’s fine. O takich związkach mówi się coraz więcej i coraz częściej. I dobrze, bo skoro związek starszego mężczyzny z młodszą kobietą jest okej, to dlaczego odwrotna sytuacja miałaby być czymś złym, zdrożnym albo nie na miejscu? Pozwólmy ludziom, niezależnie od wieku, być z kim chcą. „The idea of you” jest dokładnie o tym.

Anne Hathaway - Figure 2
Zdjęcia Glamour

Fot. materiały prasowe Prime Video

Każdy i każda z nas ma swoją historię. Ta pokazana w filmie jest mocno wyidealizowana i przejaskrawiona, ale na bank coś podobnego (raczej mniej spektakularnego) spotkało niejedną kobietę i faceta, którzy zdecydowali się być razem, mimo że „to ona jest starsza i co ludzie powiedzą”. Takich par jest sporo, a ostatnim dobrym przykładem jest związek Sienny Miller i młodszego od niej o 15 lat aktora i modela, Olliego Greena. Świetnie do siebie pasują i nic nam do tego. Ale wracając do „The idea of you”…

„The idea of you”, czyli film na poprawę humoru 

„The idea of you” to superprzyjemny film. Ciepły, kolorowy, uroczy. Jest słodkim romansem z motywami melodramatu o (raczej) pozytywnym przekazie. Może nie ma fajerwerków, ale czy zawsze muszą być? Czy film musi „zmieniać życie” i skłaniać do głębokich refleksji? No nie, a przynajmniej moim zdaniem nie. „The idea of you” to comfort movie. Anne i Nicholas są ujmujący – ona piękna i mądra, on przystojny i czarujący. Przyjemnie się na nich patrzy, widać, że „dobrze im się razem grało”. 

And last but not least: nie będę rozwodzić się nad tym, czy jest to fanfik o Harrym Stylesie, czy nie. Nawet jeśli, to kto nie ma swojego celebrity crusha (u nas redakcji pełen przekrój – od Roberta Pattinsona, przez Jacoba Elordiego, Taco Hemingwaya, po Kita Connora i Damiano Davida z Måneskin)? To przecież też nie jest zabronione. Więc jeszcze raz – pozwólmy innym być, z kim chcą, kochać, kogo chcą i oglądać filmy, jakie chcą. W majówkę, wakacje, czy w środku zimy. I z taką myślą was zostawiam.

Zobacz także:
Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia