Kulisy "Kuchennych Rewolucji" w ursynowskiej Karpielówce. Jaka ...

15 dni temu
Jesienią ubiegłego roku Magda Gessler po raz kolejny odwiedziła Ursynów, by przeprowadzić "Kuchenne Rewolucje". Tym razem próbowała wyciągnąć z dołka, działającą od wielu lat, restaurację z góralskim klimatem "Karpielówkę". Zamieniła ją w "Karczmę u Ceprów". W odcinku wyemitowanym w telewizji w marcu nie brakowało emocji. Jak "Kuchenne Rewolucje" wyglądają od kuchni? O tym rozmawiamy z właścicielem restauracji Marcinem Iwanowskim i managerką Anną Czajkowską.

Minęło już prawie pół roku od wizyty Magdy Gessler w Karczmie u Ceprów, wtedy jeszcze w Karpielówce. To był mocny odcinek. Emocje już opadły?

Magda Gessler - Figure 1
Zdjęcia haloursynow.pl

AC: Tak, jest już inaczej. Chociaż nie było to dla mnie łatwe przeżycie, więcej - bardzo obciążające psychicznie! Do tego dochodził sam fakt obecności telewizji, wszystkich kamer, świateł, mikroportów… I nagrania trwające nawet po kilkanaście godzin dziennie.

Były momenty, kiedy żałowaliście, że coś powiedzieliście przed kamerami?

AC: Oczywiście!

A co padło przed kamerami, a nie znalazło się w programie?

MI: Były takie akcje pani Magdy w kuchni, które nie zostały pokazane w programie, ale może to i dobrze. Chociaż nie były to jakieś straszliwe sceny, nie rzucała talerzami.

AC: My się za bardzo nie baliśmy, bo jesteśmy zgraną ekipą.

MI: Jednak kiedy się usiądzie naprzeciwko pani Magdy, to wszystko jest zupełnie inaczej! Ona wręcz osacza i to w taki sposób, że nie ma szans dojść do słowa.

[ZT]27225[/ZT]

Magda Gessler poza kamerą

To jaką atmosferę wprowadza Magda Gessler?

MI: Ostatniego dnia była bardzo sympatyczna, ale wcześniej, przez cały program była bardzo szorstka.

AC: Ale w zasadzie, to nie wiemy, czy ona taka jest, czy tak się zachowuje tylko na potrzeby programu, bo musi być show.

MI: Ja z nią kiedyś pracowałem i wtedy też się tak zachowywała. Nic się nie zmieniła. Producent programu powiedział nam, że to nie oni tam rządzą, tylko pani Magda.

AC: Przychodzi, kiedy chce, spóźniła się do nas cztery godziny, pytaliśmy ludzi z produkcji, kiedy dotrze i nie byli w stanie odpowiedzieć. Zatem cierpliwie czekaliśmy...

Czy pamiętacie momenty, kiedy kamery zostały już wyłączone, a Magda Gessler była w restauracji, i można było zobaczyć, jak zachowuje się poza kamerami?

MI: Tak, były, chociaż mało. Wówczas zwykle brała do ręki telefon i załatwiała swoje sprawy.

AC: Generalnie, nie było z nią żadnych interakcji.

MI: Jedynie, po finałowej kolacji, piątego dnia, przez moment bardzo miło ze mną konwersowała. Mówiła, co mamy wprowadzić, a co usunąć z karty. Trwało to może trzy minuty.

AC: Ale nie dało się z nią porozmawiać twarzą w twarz poza programem.

Czyli właściwie nie wiecie, jaka jest poza kamerą?

MI: Ja wiem. Pracowałem w jej restauracji jako kelner w latach dziewięćdziesiątych. Była identyczna jak teraz.

AC: Jest, jak już wspomnieliśmy, bardzo szorstka, ostra i bywała nieprzyjemna.

MI: Tak, bardzo ostro traktuje ludzi. Nawet swoją ekipę telewizyjną.

AC: I na pewno nie wprowadzała miłej atmosfery.

Magda Gessler przychodzi przygotowana na program, ma jakieś bardziej konkretne informacje o lokalu?

MI: Tak, produkcja prześwietla lokal z góry na dół. Nic im nie umyka. Gdy pani Magda tu weszła, to wiedziała o wszystkim, co się tu działo przez ostatnie trzy lata.

Abstrahując od trudności w kontaktach z Magdą Gessler, to czy merytorycznie była dla Was wsparciem, nauczyliście się czegoś od niej?

MI: Pierwsza myśl, jaką zapamiętałem, to żebym nie trzymał "gangreny" w restauracji, czyli ludzi, którzy nie nadają się do pracy. I że przede wszystkim trzeba zainwestować w szefa kuchni. On jest zadowolony, bo dostaje dobre pieniądze, ale organizuje pracę kuchni, a ja mam spokojną głowę. Najważniejsza jest kuchnia.

Magda Gessler - Figure 2
Zdjęcia haloursynow.pl

Magda Gessler ma zarówno swoich fanów, jak i zagorzałych przeciwników. Ustawiacie się po którejś stronie?

MI: Zależy, na co spojrzeć. Jeśli chodzi o kuchnię, to uważam, że ma pojęcie i umie gotować. Ale jest bardzo niemiła dla ludzi, nawet dla obsługi programu. Była sytuacja, kiedy operator przełożył jej kożuszek z oparcia jednego krzesła na drugie, żeby usunąć go z kadru. Wtedy pani Magda powiedziała: "Stop kamera! Nie rób tak, k***a więcej bo to jest świętsze od papieża".

Płać albo płacz

Czy poza Magdą Gessler, ekipa programu była wspierająca?

AC: Tak, oni byli bardzo sympatyczni, pomagali nam. Nawet dzwonili do nas potem z pytaniem o samopoczucie. Dwa dni przed programem mieliśmy też rozmowę online z psychologiem zapewnionym przez produkcję. Oni wiedzą, z jakim obciążeniem psychicznym wiąże się praca z Magdą Gessler. Faktycznie, wystarczy, że ona wchodzi do restauracji i wprowadza taką atmosferę, że my od razu sztywniejemy w napięciu i stresie.

Jakie były jeszcze warunki uczestnictwa w programie?

AC: Podpisywaliśmy umowy, które przewidywały kary za rezygnację z udziału w programie.

MI: Gdybym po dwóch dniach powiedział pani Magdzie, że już mam jej dosyć i rezygnuję, to kara za zerwanie umowy byłaby dotkliwa. Musiałem się też z góry zgodzić na wszystkie zmiany, jakie zechce wprowadzić pani Magda. Podobno w całej trzynastoletniej historii programu dwa razy zdarzyło się, że ktoś zrezygnował.

A jak wygląda kolacja pokazowa? Skąd się biorą goście na kolacji?

MI: To my zapraszamy ludzi. Ale nie rodzinę i znajomych, tylko głównie naszych stałych gości.

Jakie jest nastawienie Waszych gości do Magdy Gessler?

AC: Sporo osób jej nie lubi. Czasem słyszymy pytania w stylu: "Które dania wymyśliła Wam Gesslerowa? Bo ja tego na pewno nie chcę".

MI: Większość naszych gości, wręcz poluje dania sygnowane Panią Magdą

Boom!

Największą aferą ujawnioną w programie była sprawa umów pracowników, a raczej ich brak.

AC: To nie było tak, że pracownicy restauracji pracowali na czarno przez 15 lat, bo takie komentarze pojawiały się w Internecie. Zanim Marcin przejął firmę, to mieliśmy normalne umowy, ale przed odejściem poprzedniej właścicielki dostaliśmy wypowiedzenia. Gdy Marcin zaczął zarządzać lokalem, to początkowo mieliśmy zlecenia.

MI: Nasz błąd, że nie przygotowaliśmy się w tej sprawie przed wizytą Magdy Gessler.

AC: Ale to działo się bardzo szybko. W poniedziałek wysłaliśmy zgłoszenie, a w piątek już mieliśmy telefon z produkcji, że chcą u nas nakręcić odcinek. I niemalże natychmiast przyszli, zobaczyli lokal, rozmawiali z nami, ustalaliśmy szczegóły, w tym, kto wystąpi w programie, bo nie każdy z naszej załogi chciał pokazywać się przed kamerą.

Teraz te kwestie formalne już są uporządkowane? Są umowy i wypłaty na czas?

AC: Tak, teraz zdecydowanie się to poprawiło. Nie ma już problemów finansowych, które były, gdy Marcin przejął restaurację.

Obroty się poprawiły po rewolucjach, sytuacja finansowa jest stabilna?

MI: Tak, ustabilizowało się, obroty wzrosły o 30-40%.

A był jakiś boom w odwiedzinach po emisji programu lub po samej wizycie Magdy Gessler?

AC: Bardziej po jej wizycie.

MI: Boom był też po tym, jak youtuberzy przychodzili testować restaurację i wrzucali na swoje kanały nagrania z naszego lokalu.

AC: No i pierwszy tydzień i pierwszy weekend były wyśmienite! Nie mieliśmy wolnych stolików.

Co zamawiali goście?

MI: Głównie dania z menu Magdy Gessler.

AC: Napoleonka z musem z oscypka i mascarpone robi furorę!

Co się jeszcze zmieniło po emisji?

MI: Wystrój. Jednak ekipa telewizyjna wyremontowała nam tylko tę część restauracji, która była pokazana w programie. Resztę zrobiliśmy sami, a salę na dole zostawiliśmy po staremu, tylko z drobnymi zmianami kosmetycznymi.

Liczy się efekt

Gdybyście mogli cofnąć czas, zdecydowaliście się jeszcze raz na udział w programie, wiedząc, jak się to potoczy?

AC: Ja nie! Byłam wycieńczona emocjonalnie. Zrobiłam to, bo czuję się związana z restauracją, pracuję tu wiele lat, mam sentyment do tego miejsca i chciałam pomóc.

MI: Ja tak. Znałem panią Magdę wcześniej, wiedziałem czego się spodziewać, ale nie wiedziałem, że będzie aż tak "intensywnie". Chociaż na pewno inaczej bym do tego podszedł. Na pewno ogarnęlibyśmy wcześniej wszystkie formalności.

Czyli finalnie, udział w programie pomógł?

MI: Tak, efekt jest pozytywny!

AC: Sami na pewno nie zrobilibyśmy tego, co wprowadziła Magda Gessler. To była ostatnia deska ratunku.

MI: Gdyby pani Magda do nas nie przyszła, to na pewno byśmy się zamknęli.

Dziękuję za rozmowę.

[ZT]24753[/ZT]

Czytaj dalej
Podobne wiadomości