Nowy album Maty to ruch, na jaki w Polsce zdecydowałby się mało kto

9 wrz 2023
Mata

Zamiast strzałów w TVP mamy wywołanie do tablicy O.S.T.R.-a i deklarację niesłuchania Eldoki. Zamiast dźwięcznych boombapów i koncertowych petard mamy rage, przestery i wrażenie czegoś zrobionego na odwal. To oczywiście mylne wrażenie — Mata na "<33" po prostu pokazuje, że w tym momencie szuka w muzyce już czegoś innego niż na początku kariery. On bawi się dobrze, ale czy słuchacz powie to samo?

W 2020 r. Mata poruszył całą Polskę, która do premiery "Patointeligencji" najwidoczniej nie zdawała sobie sprawy, że niepełnoletni uczniowie dobrych liceów biorą narkotyki i uprawiają seks. W 2021 r. w "Patoreakcji" odniósł się do całego powstałego w ten sposób zamieszania, powiedział kilka brzydkich słów o TVP i Jacku Kurskim, gwarantując teledyskowi do singlowego numeru ponad 84 mln wyświetleń na YouTube. W 2023 r. Mata wypuszcza swój trzeci legalny album, na którym największą kontrowersją wydaje mi się to, że Matczak zmarnował kiedyś aż dwie godziny na telefoniczną rozmowę z Ostrym i w dodatku taką, której tematem był Żabson. Płyta Maty może więc szokować, ale tylko tych, którzy nie śledzą jego artystycznej drogi.

Dalszą część tekstu znajdziesz pod materiałem wideo

Zejście ze świateł

Polscy raperzy zasadniczo nie znaleźli jeszcze dobrego sposobu na to, jak radzić sobie z szybko osiągniętym sukcesem komercyjnym i jak udanie zarządzać swoją dalszą karierą. Quebonafide od dobrych kilkunastu miesięcy forsuje żart o byciu undergroundowym raperem i zdaje się nie zauważać, że dawno przestał być w tym zabawny. Taco Hemingway nie nagrał płyty przez prawie trzy lata, ale po dwóch singlach promujących nowy album nie mam wrażenia, żeby zebrał w tym czasie przemyślenia, których jeszcze od niego nie słyszeliśmy. Mata poszedł jeszcze inną drogą i zaczął robić muzykę niemainstreamową, przesterowaną, nieco bełkotliwą, mocno inspirowaną amerykańskim trapem i rage rapem. Taka muzyka nie da mu wjazdu na nagłówki "Gazety Wyborczej", ale zupełnie zdejmie z niego presję na bycie głosem w jakiejkolwiek sprawie. Pisanie o tym, że Mata się skończył i wyświetlenia lecą mu na łeb, na szyję, trochę uwłacza młodemu artyście, który na pewno ma świadomość, że wystarczyłby dosłownie jeden numer, żeby jego ksywka znów była odmieniana przez wszystkie przypadki. To, że nie idzie w tym kierunku, to świadomy wybór i abstrahując od jakości muzyki na "<33", ja doceniam, że woli sobie powajbować niż reinterpretować "Polskie Tango".

Siada czy nie?

"W sumie to wiem, że ta płyta nie siądzie" nawija Mata w "​tired of love", ale dalej zaznacza, że słuchacze docenią jej wartość dopiero za kilka lat. Nie sądzę, żeby była to kwestia czasu, raczej tego, że "<33" to muzyka nieradiowa i niekoncertowa, a sam Mata nie porusza się w tej stylistyce w pełni sprawnie. Paradoksalnie najmocniejszym momentem albumu są dla mnie momenty przerapowane najsprawniej i najbardziej wyraźnie, czyli przyjemnie pompatyczne "PŁYTA NIE SIADA" i sympatycznie przesterowane lo-fi'owe "RÓŻOWE OSH33", w którym padają wspominane wyżej wersy o Ostrym i Żabsonie. Mata na nowej płycie nadal trzyma się poręczy i nie pozwala sobie na niekontrolowany lot, za jakie można pokochać m.in. Playboia Cartiego czy Don Poldona w swojej szczytowej formie. Inną sprawą jest, czy Mata w takiej zupełnie odklejonej wersji nie byłby impostorem w świecie raperów wyrosłych z soundclouda, którzy brzmieli podziemnie, bo nie było ich stać na lepszą jakość, ale słuchając ich nie ma się poczucia, że trapowanie to dla nich tylko kaprys albo modna stylistyka, w której chcą się spróbować. Nie jestem oczywiście radykałem i gdyby "<33" było świetnym albumem, to pewnie nawet nie myślałbym o tym, czy Mata ma odpowiedni glejt na robienie takiej muzyki. Traktuję go dopiero jako przedstawienie się w nowej stylistyce, a na ewentualne rozliczenia poczekam do następnej płyty.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości