11 września 2001 r. Jak atak na World Trade Center zmienił świat?

11 września 2001 r. islamska organizacja terrorystyczna Al-Ka’ida zorganizowała serię skoordynowanych ataków na terenie USA. Uprowadziwszy wpierw cztery samoloty pasażerskie, terroryści skierowali trzy z nich na wieże World Trade Center w Nowym Jorku oraz budynek Pentagonu – symbole dumy i potęgi Stanów Zjednoczonych. Czwarty samolot, którego prawdopodobnym celem był Pentagon, Biały Dom bądź Kapitol, rozbił się na terenie Pensylwanii na skutek reakcji porwanych pasażerów. W wyniku zamachów śmierć poniosło blisko 3 tysiące osób. Wydarzenia te wydatnie wpłynęły na politykę zagraniczną USA w kolejnych latach. Rozpoczęła się tzw. „wojna z terroryzmem”.

11 września - Figure 1
Zdjęcia Wszystko co najważniejsze
Zamachy z 11 września 2001 r. – World Trade Center i Pentagon w ogniu

.Dnia 11 września 2001 r. o godzinie 8:46 uprowadzony przez terrorystów samolot pasażerski linii American Airlines uderzył w jedną z wież World Trade Center w Nowym Jorku. Atak na drugą wieżę nastąpił nieznacznie później, między 9:02 a 9:03, przy wykorzystaniu drugiego uprowadzonego wcześniej samolotu (linia United Airlines). W ciągu godziny i 45 minut dwa 110-piętrowe wieżowce runęły, powodując niemal całkowite zniszczenie kompleksu World Trade Center. O godz. 9:37 na zachodnim skrzydle Pentagonu – siedziby Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych – rozbił się trzeci samolot przejęty przez terrorystów (linia American Airlines), powodując częściowe zawalenie się tej części budynku. Trzy minuty po godz. 10:00 w pobliżu Shanskville w Pensylwanii rozbił się czwarty, ostatni samolot pasażerski, uprowadzony tego dnia przez zamachowców. Jego celem był najprawdopodobniej Kapitol lub Biały Dom (ewentualnie inne skrzydło Pentagonu). Atak nie doszedł do skutku za sprawą interwencji porwanych pasażerów, którzy dowiedziawszy się o losie pozostałych trzech samolotów, wzniecili bunt na pokładzie samolotu, próbując przejąć nad nim kontrolę.

W wyniku zamachów z dnia 11 września śmierć poniosło łącznie 2996 osób – 2977 ofiar i 19 terrorystów. Liczba rannych szacowana jest na nie mniej niż 6 tys. i nie więcej niż 25 tys. osób (w zależności od źródeł). Straty w infrastrukturze oszacowano na ponad 10 mld dolarów. Liczba ta nie uwzględnia reperkusji, jakie zamachy wywołały na giełdzie oraz w handlu międzynarodowym.

Do ataku przyznała się islamska organizacja terrorystyczna Al-Ka’ida, na czele której stał wówczas Osaba bin Laden (zastrzelony w 2011 r. przez siły USA). Motywem zamachowców miała być zemsta za aktywność Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, a konkretnie za poparcie udzielone przez USA Izraelowi, sankcje na Irak oraz obecność żołnierzy amerykańskich na terenie krajów arabskich.

Skutki polityczne i „wojna z terroryzmem”

.Zamachy z dnia 11 września wywołały dalekosiężne reperkusje polityczne, ekonomiczne i społeczne, odciskając tym samym piętno na kulturze nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale całego Zachodu. Nawiązania do ataku na World Trade Center znaleźć można na dużym i małym ekranie, w muzyce, literaturze czy w języku. Tematyka ta stała się również zarzewiem licznych teorii spiskowych.

Prawdopodobnie najistotniejszym skutkiem zamachów z 2001 r. była tzw. „wojna z terroryzmem”, którą zapoczątkowały Stany Zjednoczone. Termin ten wprowadziła do polityki międzynarodowej administracja prezydenta George’a W. Busha. Oznacza działania militarne prowadzone przez USA oraz kraje z nimi sprzymierzone, mające na celu zlikwidowanie międzynarodowej siatki terrorystycznej – głównie ekstremistów islamskich (grup na wzór Al-Ka’idy). Jej najbardziej emblematycznym przejawem była wojna w Afganistanie (2001-2021).

Ponieważ według danych USA Al-Ka’ida miała swe bazy szkoleniowe właśnie w Afganistanie, rząd George’a W. Busha postawił rządzącym krajem Talibom ultimatum. Mieli oni wydać Amerykanom Osamę bin Ladena i zamknąć bazy terrorystyczne na terenie kraju. Ultimatum zostało odrzucone, skutkiem czego 7 października 2001 r. wybuchła wojna w Afganistanie. Po stronie USA zaangażowało się w nią także NATO, które ataki z 11 września uznało za naruszenie Artykułu 5 Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wojna w Afganistanie dobiegła końca dopiero w 2021 r., kiedy administracja Joe Bidena nakazała wycofanie sił amerykańskich z kraju. Władzę na powrót przejęli Talibowie.

O wspieranie terroryzmu Stany Zjednoczone oskarżyły również Irak, mający dodatkowo dysponować bronią masowego rażenia. W marcu 2003 r. wybuchła kolejna wojna, której koniec nastąpił dopiero w roku 2011.

Poza Afganistanem i Irakiem Stany Zjednoczone jeszcze wielokrotnie angażowały się w walkę z terroryzmem w różnych zakątkach globu. Od 2014 r. brały choćby czynny udział w zwalczaniu samozwańczego kalifatu zwanego Państwem Islamskim. Działania USA do dziś budzą skrajne emocje. Przeciwnicy „wojny z terroryzmem” najczęściej zarzucają Amerykanom, że pod pretekstem zwalczania terroru realizują oni swe doraźne cele polityczne.

Trzy pokolenia dżihadystów

.„Dnia 11 września 2001 r. doszło do zamachu terrorystycznego, który zmienił świat – choć inaczej, niż zakładali organizatorzy ataku na Nowy Jork i siedzibę Pentagonu w Waszyngtonie. Od tamtego zamachu zaczęła się era globalnego dżihadu. Samo zjawisko jest starsze, ale dopiero po tym, jak samoloty uderzyły w World Trade Center, co wstrząsnęło całym światem, zaczęło być o nim głośno. W konsekwencji otrzymaliśmy przede wszystkim dwie wojny: w Afganistanie i w Iraku. Obie zakończyły się porażkami, bo nie udało się osiągnąć postawionych celów” – pisze prof. Olivier ROY, francuski politolog pracujący w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji.

Jak podkreśla, „na terroryzm spod znaku Al-Kaidy patrzymy dziś przez pryzmat tych wojen. To właśnie sprawia, że zamachy z 11 września przyniosły efekt inny od zamierzonego. Ale też nie można zapomnieć, że rozpoczęły one całą serię ataków”.

Zdaniem prof. Oliviera ROYA świat miał do czynienia z trzema pokoleniami dżihadystów. „Pierwsze to ci, którzy przeprowadzali zamachy w latach 80. i 90. Pochodzili w zdecydowanej większości z Bliskiego Wschodu – i też większość ataków miała miejsce w Afryce i Azji. Niektórzy z nich przedostawali się na Zachód, żeby tam przeprowadzić zamach. Druga generacja dżihadystów funkcjonowała w latach 1995–2015. Chodzi o terrorystów, którzy w dużej mierze dorastali już na Zachodzie. Symbolicznym początkiem ich działania był zamach przeprowadzony przez Khaleda Kelkala w TGV w 1995 r. Zamachowiec urodził się w Maroko, ale jeszcze jako dziecko zamieszkał we Francji. Tam się wychował i tam też próbował zdetonować bombę w pociągu. (…) Wreszcie od 2016 r. wyraźnie zaczyna dominować trzecie pokolenie dżihadystów. Niektórzy z nich przybyli do Europy w czasie kryzysu migracyjnego w 2015 r., ale większość przyłączała się do dżihadu przeciwko Zachodowi na własną rękę. Ich pochodzenie etniczne było bardzo zróżnicowane. Część z nich to Arabowie, ale także Czeczeni, Pakistańczycy, mieszkańcy Bałkanów. Istnieje między nimi duża różnica wieku; niektórzy są bardzo młodzi, niektórzy są po czterdziestce. Praktycznie nie posiadają wykształcenia religijnego. Właściwie ich jedyną cechę wspólną stanowi fakt, że działają samotnie, zwykle z prowizoryczną bronią. To sprawia, że bardzo trudno jest ich wyśledzić przed dokonaniem przez nich zamachu”.

„Po 11 września świat długo żył w rytmie wyznaczanym przez kolejne zamachy, jednak obecnie islamski terror zanika. Przede wszystkim z przyczyn naturalnych, choć Zachód przyczynił się do jego osłabienia. Ważną rolę w podkopaniu narracji o zwycięskim, globalnym dżihadzie stała się porażka Państwa Islamskiego, do której w dużej mierze doprowadził Zachód. Jednak przyczyn osłabnięcia globalnego dżihadu trzeba szukać przede wszystkim w świecie muzułmańskim – precyzyjniej rzecz ujmując, w specyficznej formie organizacyjnej islamskich organizacji terrorystycznych” – twierdzi prof. Olivier ROY.

Jego zdaniem „wszystkie trzy pokolenia dżihadystów łączy jedno: śmierć. Nie tylko ofiar zamachów. Także zdecydowana większość zamachowców ginie. To sprawia, że efektywność organizacji terrorystycznych spada.

Współcześnie „mało prawdopodobny wydaje się wstrząs choć w części podobny do tego, który przeżyliśmy 11 września 2001 r.” – pisze prof. Olivier ROY.

Dalekosiężne skutki zamachów z 11 września 2001 r.

.„Po 11 września 2001 roku terroryści niemal wszędzie stali się znaczącą siłą polityczną, zarówno w poszczególnych krajach, jak i w skali międzynarodowej. Zmienili nie tylko swoje sposoby działania, ale zrewidowali również swoje ambicje. Dziś przemoc ukierunkowana na przypadkowe osoby jest już spowszedniałą, akceptowalną formą ich działania. Dzieje się tak dlatego, że terroryzm radzi sobie dobrze i na klasycznych polach bitew, i na arenach walk politycznych” – twierdzi prof. Cyrille BRET, wykładowca geopolityki europejskiej w Sciences-Po Paris.

Jak podkreśla, „Przez dwadzieścia lat, które upłynęły od 11 września 2001 roku, zmienił się oczywiście również sam terroryzm. Przybyło nowych graczy, którzy na dodatek toczą między sobą rywalizację. Dżihadyści opanowali Afrykę, rozpalili tlące się konflikty w Azji. Ewoluowały także taktyka i sposoby działania. To już nie są tak spektakularne akcje, jak ta z 11 września. Dziś częściej mamy do czynienia z ostrzeliwaniem celów z broni maszynowej, jak miało to miejsce w Bombaju. W Europie mnożą się ataki z wykorzystaniem ciężarówek.

„Nie ma wątpliwości, że kończy się epoka wielkich scentralizowanych sieci, takich jak na przykład Al-Kaida. Dobiega kresu czas organizacji parapaństwowych, dysponujących własnym terytorium i pełną strukturą instytucjonalną, takich jak Państwo Islamskie z okresu przed jego militarnymi klęskami. Dzisiaj nastał czas nowych, nieznanych dotąd sposobów działania. Tworzą się też nowe sieci terroru” – pisze prof. Cyrille BRET.

Jak zauważa, „po 11 września terroryzm się zinternacjonalizował. Należy zrobić wszystko, aby się nie zsocjalizował. Inaczej mówiąc, aby nie stał się narzędziem wyrażania poglądów. Wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że już tak się dzieje: skrajnie prawicowe zamachy w Oslo, na wyspie Utoya w 2011 oraz w Christchurch w 2019 roku nie są niestety wyjątkami. Pokazują pewną prawidłowość: otóż istnieją ludzie gotowi przyciągnąć zainteresowanie mediów swoimi ideologiami nawet za cenę masowych mordów. Należy przestrzegać przed bagatelizowaniem przemocy politycznej ruchów skrajnie prawicowych. Może to bowiem dawać pole do kolejnych zamachów. To bardzo realne zagrożenie, gdyż przemoc obliczona na efekt medialny jest wdrukowana w ich DNA”.

Prof. Cyrille BRET stoi na stanowisku, że „konsekwencje terroryzmu są dalekosiężne, wykraczają nawet poza nasz ogląd przyszłości. Wielkie zamachy ostatnich dwudziestu lat podniosły poziom przemocy tolerowanej w życiu publicznym. Zmieniły nasz światopogląd i wstrząsnęły pewnikami w odniesieniu do wyzwań stojących przed społeczeństwami. Sprawiły, że między cywilizacje i kultury, między grupy społeczne i państwa wkradły się nowe antagonizmy”.

Oprac. Patryk Palka

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 września 2023 Fot. Sean ADAIR / Reuters / Forum

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia