80. rocznica pacyfikacji wsi Dylągowa – 27 kwietnia 2024

Aktualności

27 kwietnia 2024 r. wójt Gminy Dynów oraz Komitet Organizacyjny Sołectwa Dylągowa zapraszają na obchody 80. rocznicy pacykikacji wsi Dylągowa.

27 kwietnia - Figure 1
Zdjęcia Instytut Pamięci Narodowej - Rzeszów

Program uroczystości:

godz. 11:00 Msza święta w kościele parafialnym pw. św. Zofii w Dylągowej  złożenie kwiatów pod tablicą upamiętniającą pacyfikację przy kościele parafialnym przejazd pod pomnik ku pamięci mieszkańców Dylągowej tragicznie doświadczonych przez los i historię w latach 1939 - 1947 Apel Pamięci i salwa honorowa Rys historyczny wygłosi Artur Brożyniak z Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie część artystyczna Złożenie wieńców i kwiatów pod pomnikiem 

Pacyfikacja Dylągowej miała miejsce 25-26 kwietnia 1944 r., była następstwem ataku oddziału AK regionu Dynów i Błażowa dowodzonego przez ppor. Aleksandra Grube ps. „Sęp” na posterunek ukraińskiej policji w Jaworniku Ruskim. Akcja ta spowodowała oskarżenie mieszkańców polskiej wsi Dylągowa o dokonanie tego napadu i decyzję pacyfikacyjną wsi przez policję ukraińską wspólnie z Niemcami. Wszystkich mieszkańców wsi, którym nie udało się uciec ze wsi przetrzymywano w kościele parafialnym, a cała wioska była przeszukiwana przez Niemców i policję ukraińską. We wsi broni nie znaleziono i następnego dnia Niemcy odstąpili od masowego mordu a ludność została uwolniona.

Jak wspomina Czesława Frańczak: „Wleźli do chałupy, wszystkich wypędzili, pognali do kościoła – wspomina. – Księdza Paściaka poszli budzić, nie chciał im otworzyć, to walili kopytami w drzwi. W końcu otworzył, kazali mu wziąć klucze od kościoła, powiedzieli, że będą kościół minować, a potem go spalą razem z ludźmi. Ksiądz płakał, prosił, żeby dali się przedtem ludziom z Bogiem pojednać.”

Inny świadek Tadeusz Banaś: „Oprawcy zachowywali się jak bydło, po chórze kościelnym chodzili, cygary palili, księdzu nie pozwolili odwrócić się przodem do ludzi, co krzyżem leżeli. Cały czas twarzą do ołtarza miał być. „Gestapo” dzieci zabrało na plebanię, cukierkami przekupywało, żeby powiedziały, czy ich ojciec ma w domu broń, naboje pokazywali, żeby powiedziały, czy ojciec też takie ma. Bo cały czas szło o to, żeby znaleźć winnych napadu na posterunek policji ukraińskiej w Jaworniku.”

Jak wspomina dalej Czesława Frańczak: „Jako, że wsi nie znaleziono żadnej broni ani dowodów na współpracę jej mieszkańców uczestnikami napadu w Jaworniku Niemcy odstąpili od planowanej egzekucji w kościele, ale towarzyszący im banderowcy jeszcze nalegali, żeby rozstrzelać choć co dziesiątego. I na to „gestapowcy” się nie zgodzili. Bo „ordnung muss sein”.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia