Zdaniem portalu Interia Michael Ameyaw ma dołączyć do reprezentacji Polski. Zawodnik, który urodził się w Łodzi, a obecnie gra w klubie Piast Gliwice, od kilku dni mierzy się z ogromnym hejtem. Powód? Kolor jego skóry.
Wkrótce trener reprezentacji Michał Probierz ma ogłosić powołania. 29 sierpnia okażę się, czy 24-letni zawodnik Piasta Gliwice – Michael Ameyaw, który gra na pozycji pomocnika, znajdzie się wśród piłkarzy, którzy wyjdą na boisko w meczach ze Szkocją i Chorwacją w Lidze Narodów.
Informacja, którą podała Interia, wywołała u wielu osób bardzo pozytywną reakcję. Ludzi gratulowali młodemu piłkarzowi, piali, że zasłużył i życzyli mu powodzenia. Jednak znaleźli się i tacy, którzy nie skupiając się w ogóle na jego grze oraz osiągnięciach, negowali jego powołanie. Powód? Kolor skóry, który ich zdaniem świadczy o tym, że "nie jest on Polakiem", a więc o scenariuszu, który jak podał ogólnopolski portal, jest zupełnie nieprawdziwy.
Michael Ameyaw wychował się w Polsce, jego matka jest Polką, a ojciec pochodzi z Ghany – był piłkarzem Wisły Płock, później został nauczycielem. 24-latek świetnie posługuje się językiem polskim, który zresztą jest jego ojczystym językiem. Mimo tego musi się mierzyć z komentarzami, których nie warto nawet cytować.
O tym, co sądzi o tych opiniach, piłkarz mówił ostatnio w programie Liga+ Ekstra. Michael Ameyaw przyznał, że był ciekawy odbioru kibiców po pojawieniu się doniesień na temat jego powołania i przeczytał komentarze, w których pisano, m.in., że nie jest Polakiem. – Przeczytałem w mediach, że fani fatalnie się zachowali, a ja się z tym nie zgodzę. Nie róbmy z siebie rasistów. Polska to super kraj do życia i absolutnie bym tak tego nie nazwał – podkreślił. Jak stwierdził, wątpliwości co do jego pochodzenia, świadczą tylko o tym, jak mało kibice o nim wiedzą.
– tłumaczył piłkarz. – Gdyby mnie skonfrontować z taką osobą, która pisze te komentarze, twarzą w twarz i sprawdzić naszą wiedzę na temat historii naszego kraju to wydaje mi się, że taka osoba mogłaby być delikatnie zawstydzona. Każdy może mieć swoją opinię, ale chodzi i sposób, jaką ją wyrażamy – dodał.