Spór o reparacje od Niemiec. Andrzej Duda: Nie zgadzam się
Na konferencji prasowej po wczorajszych polsko-niemieckich konsultacjach międzyrządowych szefowie rządów Polski i Niemiec zostali zapytani o kwestię reparacji wojennych, których domagał się od Berlina rząd PiS.
– Wiadomo, jakie jest stanowisko Niemiec w tej sprawie, ale to nie zmienia tego, że chcemy zadbać o to, jak możemy poprawić sytuację – oznajmił kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
– Proponujemy działania, to są nasze inicjatywy. Na przykład wsparcie osób starszych, ocalałych jest dla nas bardzo ważne i w tej dziedzinie będziemy działać – dodał.
– My, Niemcy, podczas II wojny światowej przysporzyliśmy Polsce niezmierzonych cierpień. Jesteśmy świadomi swojej winy i odpowiedzialności za miliony ofiar niemieckiej okupacji – zapewnił Scholz.
Dlatego Niemcy będą starały się realizować wsparcie na rzecz osób ocalałych z okupacji, oznajmił.
Poinformował, że „w tym celu gabinet federalny podjął decyzję o utworzeniu w Berlinie miejsca upamiętnienia polskich ofiar II WŚ i nazistowskiej okupacji”.
„Dom Polsko-Niemiecki”, którego powstanie planuje niemiecki rząd, ma być „widocznym znakiem przeciwko zapomnieniu oraz przestrogą na przyszłość”, stwierdził kanclerz.
Zapytany, czy jest rozczarowany, że nie udało się uzyskać reparacji od Niemiec za szkody wyrządzone w czasie wojny, premier Donald Tusk odpowiedział, że nie jest w żadnym stopniu rozczarowany „propozycją i dobrym gestem ze strony kanclerza Niemiec i niemieckiego rządu”.
Jego zdaniem „nie ma takich gestów, które by usatysfakcjonowały Polaków i takiej sumy pieniędzy, która by zrównoważyła to, co się stało w trakcie II wojny światowej”.
– W sensie prawnym problem reparacji został opisany w decyzjach i traktatach rządowych, ale można różne konsekwencje i wnioski wyciągać z tego, co tak naprawdę to oznacza – podkreślił Tusk.
– Dla mnie jest ważne, że dzisiaj usłyszałem słowa i deklaracje, które potwierdzają powszechne przekonanie w Polsce, że wymuszone historią zrzeczenie się reparacji nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec – powiedział.
Wyraził zadowolenie z zapowiedzianych przez kanclerza inicjatyw, które określił jako „krok w dobrą stronę”.
– Ta intencja rządu niemieckiego i kanclerza, nie jest w zamian za coś, ona wynika z dość oczywistej potrzeby o charakterze też etycznym, ale też politycznym i to jest potrzeba raczej strony niemieckiej – stwierdził.
Dodał, że „to w żaden sposób nie zastępuje tego, co Polska straciła z winy Niemiec”.
– To bardzo dobrze może służyć temu ponownemu otwarciu relacji polsko-niemieckich, bo dobre gesty są w polityce też bardzo ważne. Czy to coś otwiera? Zobaczymy. To niczego nie zamyka, to z całą pewnością – zaznaczył.
Słowa Tuska wywołały burzę w internecie. Szczególnie oburzeni byli posłowie PiS.
Zbigniew Bogucki określił propozycję Scholza jako „bezczelność”. Zwrócił uwagę, że niewiele osób ocalałych z okupacji wciąż żyje.
– A po wtóre zadośćuczynienie i odszkodowanie to obowiązek Niemiec, którego nigdy w odpowiednim wymiarze nie zrealizowały wobec Polski i obywateli polskich, a nie ich dobra wola – dodał w poście w serwisie X.
– Tusk znowu został ograny koncertowo, no chyba że sam w tej grze reprezentuje interesy inne niż polskie – ocenił.
„Polska i Polacy ponieśli proporcjonalnie największe straty w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w latach 1939–1945. Jednorazowe, stosunkowo małe gesty finansowe nie zamykają sprawy reparacji i odszkodowań, ale dopiero ją otwierają”, stwierdził z kolei w wydanym oświadczeniu Arkadiusz Mularczyk.
O słowa Tuska zapytano również prezydenta Andrzeja Dudę po jego spotkaniu z przywódcą Albanii Bajramem Begajem.
– Ja nie podzielam stanowiska o tym, że jakiekolwiek polskie władze w sposób skuteczny zrzekły się prawa i roszczeń do zadośćuczynienia nam za krzywdy, które stały się udziałem Polaków, polskiego narodu i naszego państwa, naszych ziem w okresie II wojny światowej – stwierdził prezydent.
– Nie uważam, żeby jakakolwiek rezygnacja czy zrzeczenie się z oczekiwań, roszczeń, było dokonane prawnie skutecznie, więc jeżeli pan premier zgadza się z niemieckim stanowiskiem, że doszło do jakiegoś zrzeczenia, to powiem tak: ja się nie zgadzam – ocenił.