Zlecenie zamachu na sędziego? Arkadiusz Cichocki: pochodziło ze ...

25 lip 2024
Arkadiusz Cichocki
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Sędzia dodał, że w 2020 r. wyszedł do mediów i deklarował, że może o wszystkim opowiedzieć. — Jeśli organy ścigania nie chcą ze mną rozmawiać i nikt mnie nie wzywa. Złożyłem zeznania w wielu sprawach, mam kontakt mediów od 2022 r. (...) Ja zdeponowałem materiały, którymi dysponuję, w bezpiecznych miejscach. Nie sądzę, aby cokolwiek z dzisiejszych wypowiedzi było próbą wybielania się — dodał Cichocki.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Zobacz także: Nowy sygnalista Romana Giertycha: Znałem Tomasza Szmydta. Myślał o życiu w okolicach Moskwy

Roman Giertych po spotkaniu Zespołu ds. Rozliczeń PiS w rozmowie z dziennikarzami przekazał, że obywatele dowiedzieli się od sędziego, że mieliśmy do czynienia z możliwością wycieku danych. — Tomasz Szmydt mógł mieć dostęp do danych wszystkich obywateli w sądach, czyli do każdej sprawy. To jest ok. 10 mln ludzi, którzy mogli w tym czasie przekazywać swoje dane do systemu sądów powszechnych. Nie wiemy, co się z tymi informacjami stało — przekazał polityk KO.

Roman Giertych: podsumowanie "dobrej zmiany"

Przewodniczący zespołu wskazał, że przedstawienie historii pana Piebiaka jest w pewnym sensie podsumowaniem rządów "dobrej zmiany". — Nawet jeżeli te informacje były szczątkowo znane, przedstawienie tego przez osobę, która była w sercu tego systemu i uczestniczyła w tej korupcji sędziów, to bardzo cenne, żebyśmy byli świadomi, że nasz wymiar sprawiedliwości był wymiarem sprawiedliwości o charakterze rosyjskim — powiedział Giertych.

Przeczytaj także: Rozliczenia PiS. Wiemy, kto jest kolejnym sygnalistą Romana Giertycha

— To wszystko razem powoduje, że ten temat jest sercem rozliczenia. Deklaruję, że my będziemy działać, bo dwóch obecnych członków KRS chciało przekazać ruskiemu agentowi dane osób, które były w sądach. Będziemy chcieli rozpędzić na cztery wiatry to KRS, żeby ten budynek wrócił do sędziów. Będziemy starali się, żeby po wakacjach zajęły się tym parlament i rząd — oświadczył Roman Giertych.

— Informacje o naszych sprawach sądowych mogły znaleźć się w rękach KRS, czy się znalazły, nie wiadomo, ale podejmowali o tym decyzję obecni delegowani do KRS. A jak byli delegowani, to państwo słyszeli — dodał.

Kulisy wyboru do KRS

W czwartek rozpoczęło się spotkanie Zespołu ds. Rozliczeń PiS pod przewodnictwem Romana Giertycha. Na samym początku przedstawił on Arkadiusza Cichockiego jako nowego sygnalistę. Zdradził on szczegóły dotyczące Łukasza Piebiaka i Tomasza Szmydta.

— KRS jest przedstawicielstwem sędziów, decyduje o ważnych sprawach dla sędziów, o tym, kto awansuje, kto zostanie przeniesiony w stan spoczynku. To rada, która służy sądownictwu. (...) Byłem świadkiem, jak tworzono tzw. neo-KRS, propozycję złożył mi wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak — mówił Arkadiusz Cichocki.

Zobacz także: Sygnalista Romana Giertycha ujawnił szokujące kulisy wyboru do KRS. "Odmowa wiązała się z konsekwencjami"

— Odmówienie czegoś ministrowi mogło wiązać się z konsekwencjami, 6 listopada złożono mi propozycję, bym był tzw. prezesem faksowym, a 10 listopada nim zostałem — dodał.

— Zbliżał się koniec zgłaszania kandydatów, trzeba zebrać 25 głosów poparcia, nie miałem takiego poparcia. Powiedziałem to Łukaszowi Piebiakowi. Usłyszałem, że nie jest to problem. Dowiedziałem się, że jesteśmy w budynku Ministerstwa Sprawiedliwości, że są sędziowie na delegacjach, skoro chcą być na delegacjach, to niech podpisują — opowiadał Arkadiusz Cichocki.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia