Sędzia dodał, że w 2020 r. wyszedł do mediów i deklarował, że może o wszystkim opowiedzieć. — Jeśli organy ścigania nie chcą ze mną rozmawiać i nikt mnie nie wzywa. Złożyłem zeznania w wielu sprawach, mam kontakt mediów od 2022 r. (...) Ja zdeponowałem materiały, którymi dysponuję, w bezpiecznych miejscach. Nie sądzę, aby cokolwiek z dzisiejszych wypowiedzi było próbą wybielania się — dodał Cichocki.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Roman Giertych po spotkaniu Zespołu ds. Rozliczeń PiS w rozmowie z dziennikarzami przekazał, że obywatele dowiedzieli się od sędziego, że mieliśmy do czynienia z możliwością wycieku danych. — Tomasz Szmydt mógł mieć dostęp do danych wszystkich obywateli w sądach, czyli do każdej sprawy. To jest ok. 10 mln ludzi, którzy mogli w tym czasie przekazywać swoje dane do systemu sądów powszechnych. Nie wiemy, co się z tymi informacjami stało — przekazał polityk KO.
Roman Giertych: podsumowanie "dobrej zmiany"Przewodniczący zespołu wskazał, że przedstawienie historii pana Piebiaka jest w pewnym sensie podsumowaniem rządów "dobrej zmiany". — Nawet jeżeli te informacje były szczątkowo znane, przedstawienie tego przez osobę, która była w sercu tego systemu i uczestniczyła w tej korupcji sędziów, to bardzo cenne, żebyśmy byli świadomi, że nasz wymiar sprawiedliwości był wymiarem sprawiedliwości o charakterze rosyjskim — powiedział Giertych.
Przeczytaj także: Rozliczenia PiS. Wiemy, kto jest kolejnym sygnalistą Romana Giertycha— To wszystko razem powoduje, że ten temat jest sercem rozliczenia. Deklaruję, że my będziemy działać, bo dwóch obecnych członków KRS chciało przekazać ruskiemu agentowi dane osób, które były w sądach. Będziemy chcieli rozpędzić na cztery wiatry to KRS, żeby ten budynek wrócił do sędziów. Będziemy starali się, żeby po wakacjach zajęły się tym parlament i rząd — oświadczył Roman Giertych.
— Informacje o naszych sprawach sądowych mogły znaleźć się w rękach KRS, czy się znalazły, nie wiadomo, ale podejmowali o tym decyzję obecni delegowani do KRS. A jak byli delegowani, to państwo słyszeli — dodał.
Kulisy wyboru do KRSW czwartek rozpoczęło się spotkanie Zespołu ds. Rozliczeń PiS pod przewodnictwem Romana Giertycha. Na samym początku przedstawił on Arkadiusza Cichockiego jako nowego sygnalistę. Zdradził on szczegóły dotyczące Łukasza Piebiaka i Tomasza Szmydta.
— KRS jest przedstawicielstwem sędziów, decyduje o ważnych sprawach dla sędziów, o tym, kto awansuje, kto zostanie przeniesiony w stan spoczynku. To rada, która służy sądownictwu. (...) Byłem świadkiem, jak tworzono tzw. neo-KRS, propozycję złożył mi wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak — mówił Arkadiusz Cichocki.
Zobacz także: Sygnalista Romana Giertycha ujawnił szokujące kulisy wyboru do KRS. "Odmowa wiązała się z konsekwencjami"— Odmówienie czegoś ministrowi mogło wiązać się z konsekwencjami, 6 listopada złożono mi propozycję, bym był tzw. prezesem faksowym, a 10 listopada nim zostałem — dodał.
— Zbliżał się koniec zgłaszania kandydatów, trzeba zebrać 25 głosów poparcia, nie miałem takiego poparcia. Powiedziałem to Łukaszowi Piebiakowi. Usłyszałem, że nie jest to problem. Dowiedziałem się, że jesteśmy w budynku Ministerstwa Sprawiedliwości, że są sędziowie na delegacjach, skoro chcą być na delegacjach, to niech podpisują — opowiadał Arkadiusz Cichocki.