Armenia nie wyklucza wojny z Azerbejdżanem. Premier podał ...
Armenii może grozić wojna z Azerbejdżanem, jeśli nie pójdzie na kompromis z Baku w sprawie zwrotu części jego terytoriów, kontrolowanych przez Armenię od początku lat 90. XX wieku - to zapowiedź premiera Armenii Nikoli Paszyniania. Szef rządu mówił o tym podczas spotkania z mieszkańcami jednego z takich obszarów przygranicznych, w regionie Tawusz na północy kraju.
Prowincja Tawusz (w północno-wschodniej części Armenii i graniczy z Gruzją i Azerbejdżanem) to terytorium, o które toczy się spór z Azerbejdżanem. - Teraz możemy stąd wyjechać, ale jeśli powiemy (Azerbejdżanowi - red.), że tego nie zrobimy, to pod koniec tygodnia zacznie się wojna - stwierdził premier Armenii, mimo wcześniejszych zapewnień, że jest skłonny zwrócić Azerbejdżanowi obszary, które są ważne dla Erywania, ponieważ pozwalają kontrolować główną drogę na północ - do granicy z Gruzją.
Zobacz wideo Roman Giertych zapowiada, że pozwie Jarosława Kaczyńskiego
Nikol Paszynian powiedział mieszkańcom Armenii, że "będzie zmuszony do podjęcia negocjacji z władzami w Baku". - Wiem, co się stanie pod koniec tej wojny - dodał premier Armenii, wyjaśniając, że wówczas mieszkańcy regionu zarzucą mu, że nie ostrzegł ich z wyprzedzeniem o możliwości wybuchu konfliktu - dodał.
Azerbejdżan uważa, że zwrot terytorium na granicy z Armenią jest niezbędnym warunkiem wstępnego porozumienia pokojowego kończącego trzydziestoletni konflikt o Górski Karabach, toczonego od upadku Związku Radzieckiego w 1991 roku. Najnowsza odsłona tego sporu to wrzesień 2023 roku, kiedy Azerbejdżan rozpoczął zmasowany atak zbrojny na Armenię. W walkach, po obu stronach konfliktu zginęło ponad 300 żołnierzy. W 2020 roku wybuchły walki między Azerbejdżanem a Armenią. Zakończyło je zawarte za pośrednictwem Rosji porozumienie, na mocy którego Armenia miała oddać część spornego terenu, a rosyjskie siły pokojowe zostały rozmieszczone w tak zwanym korytarzu laczyńskim łączącym Górski Karabach z Armenią. Górski Karabach jest zamieszkały w zdecydowanej większości przez Ormian.
Maria Zacharowa: "Za zaostrzenie relacji odpowiadają przedstawiciele krajów Zachodu"Azerbejdżan i Armenia chcą podpisać formalny pokój, ale rozmowy ugrzęzły w takich kwestiach, jak wytyczenie granicy obu krajów o długości tysiąca kilometrów - podają agencje informacyjne. Wskazują także opinię Marii Zacharowej, rzeczniczki rosyjskiego MSZ, która napisała na swoim kanale na Telegramie, że za "zaostrzenie relacji odpowiadają przedstawiciele krajów Zachodu, którzy od dawna namawiają Paszyniana do zmiany kursu politycznego".
"Do tego doprowadzili sprawę nowi kuratorzy z Unii Europejskiej, NATO i Waszyngtonu. Uwaga: to oświadczenie nie ma żadnego związku z Rosją. Jest to wyłączna kompetencja obecnych władz w Erywaniu i wynik ich konsultacji z ludźmi Zachodu" - dodała.