Arsenal wraca na właściwe tory i rozbija u siebie Nottingham ...
Nad Emirates Stadium pojawiły się w ostatnich tygodniach ciemne chmury, bo Arsenal notował serię nieudanych wyników, w których zgubił dużo punktów. Po powrocie z przerwy reprezentacyjnej Kanonierzy pewnie pokonali jednak na swoim stadionie 3:0 Nottingham Forest i mogą spokojnie czekać na kolejne mecze, których w tym okresie roku nie zabraknie.
Gospodarze ruszyli na swoich przeciwników już od samego początku, bo już w szóstej minucie do siatki trafił Jurrien Timber. Holender nie mógł jednak celebrować bramki, bo okazało się, że podający mu Mikel Merino był na spalonym.
Po upływie kwadransu kibice w Londynie poderwali się jednak z krzesełek po kapitalnej akcji Bukayo Saki. Anglik przejął piłkę po prawej stronie pola karnego Nottingham, ale prowadził ją wzdłuż bramki na granicy pola karnego do lewej strony, aż wreszcie po kilku zamarkowanych próbach uderzenia zdecydował się huknąć na bramkę, czym otworzył wynik spotkania.
Sytuację stworzone przez graczy Arsenalu mnożyły się w kolejnych minutach, bo gospodarze w pełni panowali nad boiskowymi wydarzeniami, a koncert w środkowej strefie grał Martin Odegaard, który wrócił do wyjściowiego składu po kilku tygodniach kontuzji. Norweg od razu wprowadził swój zespół na wyższy poziom i zadziwiał grą kombinacyjną. Do przerwy skończyło się jednak na jednobramkowym prowadzeniu.
Po zmianie stron Arsenal szybko podwyższył jednak wynik, by jeszcze bardziej uspokoić sytuację i mieć pełen komfort. Saka podał piłkę do ustawionego za polem karnym Thomasa Parteya, a ten uderzył z dystansu nie do obrony i Matz Sels musiał po raz drugi wyciągać piłkę z siatki.
Dopiero w drugiej połowie na placu gry w barwach Nottingham zameldował się Chris Wood, który ma za sobą świetny początek sezonu, ale w trakcie przerw reprezentacyjnych podróżuje do odległej Nowej Zelandii i nie był dziś gotowy do gry od początku meczu. Jego wejście na murawę nie sprawiło jednak, by Arsenal musiał obawiać się o trzy punkty.
Pod koniec meczu Mikel Arteta przeprowadził kilka zmian, a na boisku pojawił się między innymi Jakub Kiwior. Show skradł jednak 17-letni Ethan Nwanieri, który pewnie wszedł do ataku zespołu i to on ustalił wynik na 3:0, wykańczając podanie z bocznej strefy od Raheema Sterlinga.