Drugiego dnia 61. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu także nie obyło się bez wpadki. W piątek oberwało się prowadzącym, którzy mieli ewidentny problem z dykcją, natomiast w sobotę burzę na scenie rozpętała Beata Kozidrak. Nagle nie wytrzymała i przerwała Marcinowi Dańcowi, który potem gorąco przepraszał. O co chodzi?
Festiwal Opolu rozpoczął się w piątkowy wieczór małą wpadką. Tego dnia prowadzącymi byli Kayah i Andrzej Piaseczny, którzy powrócili na scenę opolskiego amfiteatru po kilkuletniej przerwie.
"Bardzo za wami tęskniłam, dobrze was widzieć i jeszcze lepiej słyszeć" - mówiła ze sceny piosenkarka.
Niestety, duet artystów nie zrobił najlepszego wrażenia na widowni. Uwagę od razu zwróciła zła dykcja prowadzących. Później znowu zrobiło się niezręcznie, kiedy Kayah i Andrzej Piaseczny chcieli rozruszać publiczność piosenkami Skaldów, ale okazało się, że mają problem z tekstem.
Wydawać by się mogło, że drugi dzień festiwalu przebiegnie już nieco spokojniej. Nagle jednak w sobotę wyszło na jaw, że w ostatniej chwili trzeba było zmienić prowadzącego. W ten sposób gospodarzem Kabaretonu nie był Piotr Bałtroczyk, jak pierwotnie informowano, tylko Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru Mru.
Zamieszanie zrobiło się także podczas występu zespołu Bajm, który świętuje właśnie swoje 45-lecie. Beata Kozidrak i jej były mąż, Andrzej Pietras, nie wytrzymali.
Koncert SuperJedynki prowadził Marcin Daniec, który skrupulatnie pilnował czasu antenowego. Ze względu na to nie chciał oddać głosu muzykom, ponieważ bał się, że to znacząco wpłynie na długość występu. Tego było dla Beaty Kozidrak już za wiele.
Po pierwszej piosence wykonanej przez Bajm, Daniec postanowił przekazać menadżerowi zespołu nagrodę.
"Kochani, wielkie gratulacje. Proszę mi pozwolić, Beata jeszcze wystąpi. Kochani, proszę pozwolić mi się pożegnać z państwem, bo ja już pięknie za wszystko dziękuję. Do zobaczenia kiedyś. Zapraszamy na "Kabareton"" - mówił.
Kilka słów chciał też wtrącić Andrzej Pietras, były mąż Beaty Kozidrak i menadżer Bajmu. Mężczyzna zamierzał podziękować, niestety, nie było mu to dane.
"Andrzeju, bo zabierzesz Beacie piosenki" - protestował Daniec.
Te słowa przelały czarę goryczy. Beata Kozidrak nie wytrzymała, przerwała prowadzącemu i nagle zwróciła się bezpośrednio do widzów.
"Ale zaraz! To jest nasze święto i pozwól, że ja porozmawiam z moją publicznością. Jesteśmy szczęśliwi, że możemy dla was śpiewać. I nikt niech nie zamierza poróżnić artystów, bo muzyka jest po to, żeby nas rozweselać, bo my kochamy muzykę. Jesteśmy dla was. Dziękuję, Opole" - grzmiała wokalistka Bajmu prosto z opolskiej sceny.
Andrzej Pietras także postanowił skorzystać z okazji i w końcu podziękować:
"45 lat to jest bardzo dużo. Bardzo dużo pracy wykonaliśmy, żeby dojść do tego czasu. Dzięki wam to wszystko".
Po tych słowach Marcin Daniec dyskretnie przeprosił artystkę i ucałował jej dłonie. Zaraz później ze sceny wybrzmiał hit "Co mi Panie dasz" (sprawdź).
Zobacz także:
91-letnia Sława Przybylska zachwyciła w Opolu. Co za głos i klasa…
Elżbieta Zapendowska nie ma litości. W mocnych słowach mówi o Festiwalu w Opolu
Wieści od Kayah nadeszły wieczorem. Tak ją potraktowano w Opolu. Musiała spać na podłodze