Bunt w Rosji. Białoruski opozycjonista: Możemy wykorzystać szansę

24 cze 2023
Białoruś

Ukraina - Rosja

Dzisiaj, 24 czerwca (13:13)

Aktualizacja: Dzisiaj, 24 czerwca (14:56)

- Możemy wykorzystać tę historyczną szansę i stać się prawdziwym europejskim krajem, albo stracimy wszystko i Republika Białorusi pozostanie tylko w książkach - mówi na nagraniu Walerij Sachaszczuk, były dowódca brygady powietrzno-szturmowej, obecnie członek gabinetu Swiatłany Cichanouskiej.

- Interesujący dzień w Rostowie - mówi na nagraniu białoruski opozycjonista. - Ludzie zrozumieli, że Federacja Rosyjska oparta na korupcji i bezprawiu prędzej czy później się rozpadnie. Widzimy aktywną fazę tego procesu - dodaje.

Podkreśla, że "nie wiadomo dokładnie, co będzie jutro". - Może Prigożyn wygra, zmobilizuje swoich ludzi, zostawiając Ukrainę z "żołnierskim mięsem". Może teraz jest szansa wycofać siły na Białoruś, żeby na tej wojnie zebrać polityczne punkty - mówi.

- Wiemy na pewno, że prorosyjski kierunek, który Łukaszenka prowadził przez ostatnie lata się kończy - zaznacza.

- Stajemy przed wami, przed nami opuszczony szlaban i znak, żeby się zatrzymać. Musimy zacząć myśleć, co robić dalej, a działać trzeba szybko - podkreśla.

- Możemy wykorzystać tę historyczną szansę i stać się prawdziwym europejskim krajem, albo stracimy wszystko i Republika Białorusi pozostanie tylko w książkach - dodaje.

"W pierwszej kolejności" zwrócił się do białoruskich wojskowych. - Jesteśmy z wami. Z tym wszystkim sobie poradzimy. Jesteśmy jednym z najlepszych krajów na świecie. Będzie okazja, żeby zadać sobie pytania i przedstawić pretensje, ale to nie teraz. Teraz zjednoczmy naród. (...) Bądźmy razem. Wygramy - apeluje.

W opublikowanym w sobotę oświadczeniu Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Republiki Białorusi przekazano, że władze w Mińsku "pozostają sojusznikiem Rosji" - przekazał Reuters.

Podkreślono, że "wewnętrzne spory w Rosji są prezentem dla kolektywnego Zachodu".

Z kolei białoruska państwowa agencja BiełTA przekazała, że Alaksandr Łukaszenka rozmawiał rano z Władimirem Putinem, który "poinformował go o sytuacji w Rosji".

W piątek szef Grupy Wagnera przekazał, że oddziały regularnej rosyjskiej armii zaatakowały obóz wagnerowców, co skutkowało licznymi ofiarami śmiertelnymi. 

Oznajmił, że zamierza "przywrócić sprawiedliwość" w siłach zbrojnych i wezwał, by nie okazywać mu sprzeciwu.

W sobotę w godzinach porannych przywódca najemników poinformował, że znajduje się w kwaterze Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem i oczekuje tam na przybycie ministra obrony Siergieja Szojgu oraz szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa. Zagroził, że w przeciwnym razie wagnerowcy "pójdą na Moskwę".

Pojawiły się również doniesienia, że Grupa Wagnera przejęła kontrolę nad wszystkimi obiektami wojskowymi w Woroneżu, mieście położonym 500 km na południe od stolicy Rosji.

Władimir Putin nazwał żołnierzy najemniczej Grupy Wagnera zdrajcami i zapewnił, że buntownicy poniosą odpowiedzialność przed prawem i narodem, a Rosja zostanie obroniona.

Prigożyn zadeklarował w sobotę po przemówieniu Władimira Putina, że jego bojownicy nie poddadzą się w walce z regularną rosyjską armią.

Według nieoficjalnych doniesień Moskwę opuścili już Władimir Putin oraz Dmitrij Miedwiediew. Samolot Alaksandra Łukaszenki widziany był nad Turcją.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia