Sąd nakazał dalsze prowadzenie śledztwa w sprawie użycia gazu ...

Sąd nakazał kontynuowanie postępowania w sprawie użycia gazu wobec parlamentarzystki Lewicy Magdaleny Biejat w czasie protestów kobiet w 2020 r. Obecna wicemarszałkini Senatu wyjaśniła w środę, że to wynik zaskarżenia umorzenia postępowania przez prokuraturę.

Biejat - Figure 1
Zdjęcia PortalSamorzadowy.pl

Biejat powiedziała w środę w Sejmie na konferencji prasowej Lewicy, że to dobra wiadomość dla tych kobiet i mężczyzn, którzy podczas tamtych protestów były prześladowane przez policję - bezprawnie zatrzymywane, legitymowane, wobec których bez żadnych podstaw wszczynano śledztwa prokuratury.

"Mam nadzieję, że rozpatrzenie tej sprawy oznacza również rozpatrzenie wszystkich tych spraw innych kobiet i osób, które je wspierały, również czekających na rozpatrzenie" - podkreśliła Biejat podczas spotkania z dziennikarzami.

"Mam nadzieję, że to jest początek dobrej zmiany w prokuraturze i w policji. Koniec krycia sprawców i osób, które przekraczały uprawnienia" - stwierdziła.

Zaznaczyła, że liczy też na lepsze standardy odpolitycznienia policji i prokuratury oraz działania na rzecz praw obywatelskich wszystkich - niezależnie od barw politycznych.

Pełnomocniczka sądowa Biejat w tej sprawie - mec. Anna Mazurczak wyjaśniła, że decyzję o dalszym prowadzeniu sprawy podjął sąd rejonowy Warszawa Śródmieście.

"Pomimo że postępowanie prokuratura prowadziła ponad trzy lata, sąd uznał, że umorzenie nastąpiło przedwcześnie. Mimo trzech lat bezskutecznych poszukiwań sprawcy tego czynu prokuratura powinna nadal prowadzić czynności w sprawie tego śledztwa - uznał sąd" - tłumaczyła. Dodała, że takie działania powinna nadal prowadzić policja, gdyż da się ustalić sprawcę.

Pełnomocnik rządu ds. równego traktowania minister Katarzyna Kotula powiedziała na konferencji, że przez osiem lat "najbardziej antykobiecy rząd" łamał prawa kobiet nie tylko w zakresie praw reprodukcyjnych, ale też łamał prawa człowieka.

"Łamał prawa kobiet, które protestowały na ulicach, mając do tego prawo" - przypomniała o protestach z 2016, czy 2020 r.

"Upolitycznione służby, prokuratura, policja działały na rzecz tej antykobiecej koalicji, która inspirację (...) czerpała prosto z Kremla" - mówiła, przypominając, że wszystko to skończyło się 15 października, gdy kobiety tłumnie poszły do wyborów i pomogły te wybory wygrać obecnie rządzącej koalicji.

Zapewniła, że parlamentarzystki Lewicy były zawsze tam, gdzie powinny być - na ulicach lub w Sejmie - składając konkretne ustawy. Oceniła, że to Lewica jest jedyną wiarygodną siłą, jeśli chodzi o prawa kobiet.

"Drogie dziewczyny mogę obiecać, że zrobimy wszystko, żeby ostatnie osiem lat tej antykobiecej koalicji rządowej zostało do końca rozliczone. Żeby każda sprawa - tak jak sprawa Magdaleny Biejat - znalazła swój szczęśliwy finał. Żebyśmy dowiedzieli się, kto na polityczne zlecenie działał wtedy przeciw kobietom. Kto używał pałek, kto używał gazu przeciwko posłankom i przeciwko kobietom" - zadeklarowała.

Senator Anna Górska przekonywała, że kobiety wygrały te wybory po to, by nie musiały ponownie wychodzić na ulice. "Ale jeśli 11 kwietnia nie będą procedowane ustawy dotyczące praw reprodukcyjnych i prawa do aborcji i jeśli większość rządowa będzie przeciw tym ustawom, to jesteśmy gotowe znowu wyjść na ulice polskich miast i miasteczek" - zapowiedziała senator.

Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk apelowała do kobiet o udział w wyborach samorządowych 7 kwietnia.

"Tak - jeżeli będzie trzeba, będziemy wychodziły na ulice, ale ta najważniejsza demonstracja dziś dla nas wszystkich nadchodzi 7 kwietnia. To kolejne wybory. Wybory, które są dla nas - kobiet - szansą, by raz jeszcze zawalczyć o nasze życie, nasze zdrowie, nasze bezpieczeństwo i naszą przyszłość" - podkreśliła.

"7 kwietnia to czas, w którym kobiety, dziewczyny możecie iść do lokali wyborczych i pokazać zielone światło prawom kobiet i (...) czerwoną kartkę tym, którzy przeciwko prawom kobiet się opowiadają" - powiedziała.

"Idźcie na wybory i pokażcie, czego chcecie, (...) Wyślijcie do całej klasy politycznej jasny przekaz, że chcecie pełni praw teraz - wiosną 2024 r., a nie po wyborach do Europarlamentu, nie po wyborach prezydenckich, nie za pięć - dziesięć lat. Teraz w 2024 r." - podkreśliła Dziemianowicz-Bąk.

"Do zobaczenia 7 kwietnia. Głosujcie na kobiety, głosujcie na te osoby, które były z wami podczas tych wszystkich demonstracji. W Warszawie głosujcie na Magdalenę Biejat, a w całej Polsce na Lewicę, bo Lewica była, jest i będzie z wami w walce o pełnię praw kobiet, o pełnię praw obywatelskich, o pełnię praw do życia, zdrowia i bezpieczeństwa.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia