Siedem goli w Londynie. Niewiarygodne sceny w meczu Chelsea ...
To było po prostu coś niewiarygodnego. W dziesiątej minucie doliczonego czasu gry Chelsea strzeliła gola na 3:3, a minutę później na 4:3 i ostatecznie po szalonym meczu wygrała z Manchesterem United.
To już ostatnie chwile! Oddaj swój głos w plebiscycie Herosi i doceń wybitne osoby świata sportuTomasz Galiński 04 Kwietnia 2024, 23:24
PAP/EPA / Neil Hall / Na zdjęciu: Chelsea w dramatycznych okolicznościach wygrała z Manchesterem United 4:3
To było po prostu coś niewiarygodnego. Manchester United prowadził, kontrolował sytuację na boisku i nic nie zapowiadało, że Chelsea będzie w stanie urwać choćby punkt. Ale w doliczonym czasie gry fatalnie w polu karnym zachował się Diogo Dalot. Sprokurował "jedenastkę", którą pewnie wykorzystał Cole Palmer.Ale przecież Premier League nie byłaby sobą, gdyby nie zafundowała czegoś ekstra. I Chelsea ani myślała zadowalać się remisem. Gospodarze ruszyli z furią na zamroczonego przeciwnika i dosłownie po kilkudziesięciu sekundach Palmer skompletował hat-tricka. Tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć.
Tego nie mógł przewidzieć najbardziej optymistycznie nastawiony kibic Chelsea, która w tym sezonie gra beznadziejnie w drugich połowach. Przed tą kolejką była na trzecim miejscu w tabeli drugich połów. Trzecim od końca. Tym większy podziw budzi taki obrót spraw.
Trudno kwestionować to zwycięstwo. Chelsea oddała w całym spotkaniu 28 strzałów (10 celnych), była częściej przy piłce, stworzyła więcej sytuacji.
ZOBACZ WIDEO: Ależ słowa o Polaku. "Grał artystycznie. To piłkarz z innej gliny"Zwłaszcza, że mecz ułożył się dla gospodarzy idealnie. Po czterech minutach prowadziła, po dziewiętnastu miała dwubramkową przewagę i pełną kontrolę nad meczem. Ale w piłce jeden błąd potrafi całkowicie zmienić oblicze spotkania i nie inaczej było tego wieczora w Londynie.
Koszmarne podanie Moisesa Caicedo w poprzek boiska uruchomiło kontratak gości. Alejandro Garnacho nie dał się dogonić i dał "Czerwonym Diabłom" nadzieję. A to wcale nie był koniec, bo pięć minut później po wzorowo wyprowadzonym kontrataku i dośrodkowaniu Diogo Dalota przytomnym strzałem głową do remisu doprowadził Bruno Fernandes. A w drugiej połowie w końcu konkret dał krytykowany zewsząd Antony. Brazylijczyk popisał się genialnym dośrodkowaniem z tzw. fałsza i Alejandro Garnacho skompletował dublet, wykorzystując błąd Djordje Petrovicia przy wyjściu na przedpole.
To była odpowiedź na piorunujący początek w wykonaniu Chelsea. Już w 4. minucie bramkę zdobył Conor Gallagher, a po kwadransie było już 2:0, bo Antony sprokurował rzut karny. Z jedenastu metrów nie pomylił się bardzo aktywny tego wieczora Cole Palmer. W końcówce pierwszej połowy była jeszcze sytuacja Gallaghera, gdy gości uratował słupek.
Po przerwie więcej z gry mieli jednak podopieczni Erika ten Haga. Naprawdę niewiele wskazywało na to, że cokolwiek złego może się im przytrafić. Onana w ostatnich minutach miał bardzo mało pracy, a na koniec dostał dwa ciosy, który pewnie on sam się nie spodziewał.
Chelsea FC - Manchester United 4:3 (2:2) 1:0 Conor Gallagher 4' 2:0 Cole Palmer (k.) 19' 2:1 Alejandro Garnacho 34' 2:2 Bruno Fernandes 39' 2:3 Alejandro Garnacho 67' 3:3 Cole Palmer (k.) 90+10' 4:3 Cole Palmer 90+11'
Składy:
Chelsea: Djordje Petrović - Malo Gusto (75' Trevoh Chalobah), Axel Disasi (75' Alfie Gilchrist), Benoit Badiashile, Marc Cucurella - Cole Palmer, Moises Caicedo (71' Carney Chukwuemeka), Enzo Fernandez, Conor Gallagher (89' Noni Madueke), Mychajło Mudryk (71' Mychajło Mudryk) - Nicolas Jackson.
Manchester United: Andre Onana - Diogo Dalot, Raphael Varane (46' Jonny Evans, 66' Willy Kambwala), Harry Maguire, Aaron Wan-Bissaka - Antony, Casemiro, Kobbie Mainoo, Bruno Fernandes, Alejandro Garnacho (86' Mason Mount) - Rasmus Hojlund (66' Marcus Rashford).
Żółte kartki: Malo Gusto, Enzo Fernandez, Caicedo (Chelsea).
Sędzia: Jarred Gillett. Premier League