Coco Gauff nagle pękła w meczu ze Świątek. Na korcie polały się ...

7 cze 2024
Coco Gauff

Iga Świątek awansowała do finału Rolanda Garrosa i o tytuł zmierzy się w sobotę z Jasmine Paolini. W trakcie półfinału z Coco Gauff nie obyło się jednak bez gigantycznej kontrowersji. W pewnym momencie Amerykanka miała ogromne pretensje do sędzi prowadzącej to spotkanie. Panie wdały się w ostrą wymianę zdań. Sfrustrowana tenisistka nagle popłakała się na korcie.

Iga Świątek w czwartek zapewniła sobie awans do finału Rolanda Garrosa. W półfinale pokonała Coco Gauff (3. WTA) 6:2, 6:4. O trzeci z rzędu tytuł w Paryżu zmierzy się z Jasmine Paolini (15. WTA), która nieco później rozprawiła się z Mirrą Andriejewą (38. WTA). Szczególnie frustrujące chwile tego dnia przeżywała Gauff. Nie dość, że przegrała ze Świątek po jedenasty w karierze, to jeszcze weszła w ostrą dyskusję z sędzią, która doprowadziła ją do łez.

Zobacz wideo Mocny apel selekcjonera do kibiców i dziennikarzy

Świątek tylko patrzała. Gauff podeszła z pretensjami do sędzi. "Pewna na tysiąc procent"

Do kontrowersyjnej sytuacji doszło na początku drugiej partii przy stanie 2:1 dla Gauff i serwisie Świątek. W pewnym momencie wydawało się, że Polka nie trafiła w karo serwisowe i sędzia liniowy zgłosił aut. Gauff odbiła więc piłkę daleko poza boczną linię. Główna sędzia tego spotkania Aurelie Tourte uznała jednak, że zagranie Świątek było poprawne i przyznała jej punkt. Wtedy rywalka nie wytrzymała.

Gauff nie zgadzała się z decyzją sędzi i domagała się powtórzenia akcji. Podeszła do stanowiska sędziowskiego i tłumaczyła, że jej zagranie wynikało z sygnału, jaki usłyszała od sędziego liniowego. - Krzyknął i wtedy ja uderzyłam. Jestem tego pewna na tysiąc procent - mówiła. - Jak dla mnie nie miało to wpływu na twoje uderzenie - upierała się Tourte. - Jeśli on krzyknie, zanim uderzę, to przestaję reagować. Nawet nie wykończyłam uderzenia. Krzyknął, zanim uderzyłam. Zapytasz go? - nalegała tenisistka. - Nie, nie możemy go zapytać - zbyła ją sędzia.

Gauff nie wytrzymała. Szokująca reakcja. Nie mogła pohamować łez

Wtedy na trybunach rozległy się gromkie gwizdy i buczenie. - Gwiżdżą, bo się mylisz - wypaliła wprost 20-latka. - Jak dla mnie nie miało to wpływu na twoje uderzenie - powtórzyła pani arbiter, na co Gauff kompletnie wybuchła. - Jesteś w błędzie. To już drugi raz. Powinnaś się wstydzić. To półfinał Wielkiego Szlema, poznaj zasady gry - wykrzyczała i odeszła.

W oczach Amerykanki pojawiły się łzy. Zanim panie wznowiły mecz, Gauff przez moment stanęła tyłem do kortu i ocierała twarz. Po kilku głębszych wdechach wróciła do gry. Sportowa złość zadziała wówczas na jej korzyść, bo po chwili zdołała jedyny raz w tym spotkaniu przełamać i wyjść na 3:1. Ostatecznie i tak przegrała drugą partię do czterech i pożegnała się z turniejem.

Po spotkaniu Gauff dalej rozpamiętywała tamtą sytuację i domagała się, by wróciła możliwość korzystania w wideoweryfikacji. - Uważam, że w tym momencie to prawie niedorzeczne, że jej nie mamy. Nie mówię tak, bo mi się to przytrafiło, ale myślę, że tak jest w każdym sporcie. Jest wiele decyzji, które są podejmowane błędnie i to jest do d**y, gdy jako gracz wracasz do domu i widzisz na powtórkach, że masz całkowitą rację. Ale co ci to daje w tym momencie? - żaliła się, cytowana przez "DailyMail".

Czytaj dalej
Podobne wiadomości