Donald Tusk planuje radykalne zmiany w rządzie. Koalicjanci ...
Wśród koalicyjnych resortów, gdzie partyjni reprezentanci pełnią funkcje sekretarzy i podsekretarzy stanu, sytuacja wydaje się być szczególnie paląca. W ministerstwach takich jak MSZ czy resort klimatu liczba wiceministrów jest imponująca, co staje się przedmiotem krytyki ze strony premiera. Jednak Tusk zdaje sobie sprawę, że aby przeprowadzić takie zmiany, musiałby stawić czoła trudnej batalii z koalicjantami, którzy niechętnie zrezygnują ze swoich pozycji.
Dymisja wiceministra aktywów państwowych Jacka Bartmińskiego, spowodowana m.in. kontrowersjami wokół odwołania prezesa LOT, oraz zapowiedź partii Szymona Hołowni o nieobsadzaniu stanowiska w MAP do czasu przyjęcia ustawy Polski 2050, zmieniającej nadzór nad firmami państwowymi, pokazują rosnące napięcia w koalicji.
Dalsza część artykułu pod wideo:
Plan Tuska zakłada redukcję liczby resortów i konstytucyjnych ministrów, co mogłoby skutkować zaledwie kilkunastoma osobami na najwyższych stanowiskach. Problemem jest również fakt, że obecny rząd nie posiada wyraźnej gospodarczej twarzy, co w przeszłości pełnili Jacek Rostowski czy Elżbieta Bieńkowska. Obecna rozdrobniona struktura ministerstw gospodarczych nie sprzyja jednolitemu kierunkowi polityki ekonomicznej kraju.
Wszystko wskazuje na to, że kluczowym momentem dla potencjalnych zmian w rządzie będą nadchodzące wybory prezydenckie. Zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego mogłoby umocnić pozycję Tuska w realizacji jego planu. W przeciwnym razie, porażka prezydenta Warszawy mogłaby nie tylko pokrzyżować reformy, ale nawet doprowadzić do rozpadu koalicji na skutek narastających napięć. W takim scenariuszu kwestia odchudzenia gabinetu zeszłaby na dalszy plan.