Fagata o najniebezpieczniejszej operacji: płakałam ze szczęścia
— Co myślisz, gdy patrzysz na siebie w lustrze? — Uśmiecham się, bo widzę ogromną różnicę między tym, co było wcześniej, a co jest teraz. Pamiętam, jak po [...] operacji ściągnęłam opatrunki. Byłam jeszcze dość mocno spuchnięta, ale już wtedy było widać zarys sylwetki. Popłakałam się ze szczęścia. [...] Pomyślałam o sobie, że jestem bardzo smukła i wyglądam jak sportowe auto — opowiada Fagata w książce "Poprawione. Jak operacje plastyczne zmieniają Polaków".
„Poprawione. Jak operacje plastyczne zmieniają Polaków” Foto: Wyd. MUZA
Rozmawiamy z Agatą Fąk, "Fagatą", jedną z najpopularniejszych influencerek młodego pokolenia. Ma 23 lata, prawie 3 mln obserwujących na TikToku, niecałe 2 mln na Instagramie i ponad 370 tysięcy subskrypcji na YouTubie (dane na połowę 2024 r.).
Filmiki, w których opowiadasz o swoich operacjach plastycznych, cieszą się kilka razy większą oglądalnością niż inne. Dlaczego to tak interesuje ludzi?
W Polsce operacje plastyczne to nadal temat tabu i mało kto szczerze o tym opowiada, stąd pewnie tak duża liczba wyświetleń. Bardzo dużo celebrytów wstydzi się o tym mówić i po prostu ukrywa, że coś sobie robiło. Potem ludzie widzą zmianę w wyglądzie takiej osoby i układają sobie w głowie scenariusze, a ja chcę być szczera z moimi widzami, dlatego nie ukrywam przed nimi, co sobie poprawiłam.
Według badań 90 proc. młodych Polek jest niezadowolonych ze swojego wyglądu. Z czego to wynika, twoim zdaniem?
Na pewno ogromny wpływ mają na to social media. Ludzie oglądają poprzerabiane zdjęcia, a na nich same ładnie wyglądające osoby. Gdy dorastałam, Instagram jeszcze nie był tak popularny, jak teraz, a i tak nabawiłam się kompleksów, gdy oglądałam te wszystkie piękne kobiety. Kanony piękna w mediach społecznościowych są tak wyśrubowane, że osoby mniej pewne siebie przestają się akceptować. Inni mogą nie widzieć w nas nic brzydkiego, możemy im się nawet podobać, a my sami wpędzamy się w kompleksy. Tak było ze mną. Chciałam poczuć się lepiej, dlatego zdecydowałam się coś poprawić.
Co to było?
Zawsze miałam fałdkę od spodu na podbródku. Nieważne, czy ważyłam więcej, czy chudłam, ona zawsze tam była. Próbowałam na różne sposoby ją zlikwidować, ale nic nie działało. Podobnie było z moimi hip dips – to takie wgłębienia po bokach bioder. Nie podobały mi się. Mimo że nigdy nie uważałam się za brzydką, to te dwie rzeczy mi we mnie przeszkadzały. Bardzo chciałam czuć się dobrze z tym, jak wyglądam. To moje ciało, nie chciałam do końca życia widzieć tego, co sprawiało, że źle się czułam.
Długo zastanawiałaś się nad operacją plastyczną?
Rok. Pogadałam z koleżanką, która poprawiała sobie kilka rzeczy. Wypytałam ją o szczegóły. Ale niestety zbyt pochopnie, bez dokładniejszego sprawdzenia umówiłam się na operację BBL (brazylijskie pośladki – operacja polegająca na odessaniu tkanki tłuszczowej np. z pleców, brzucha, ud i wstrzyknięciu go w pośladki, by były większe, bardziej sterczące) do pierwszego lekarza, o którym usłyszałam. Po zabiegu nie było żadnego efektu. Naprawdę nic nie było widać. Dlatego po kilkunastu miesiącach zdecydowałam się na drugą operację. Tym razem zrobiłam porządny research i pojechałam do innego miasta, byle tylko trafić do dobrego specjalisty.
Nie bałaś się? BBL to najniebezpieczniejsza operacja plastyczna.
Bałam się narkozy, bo nigdy jej nie miałam. Największy stres był w dniu operacji. Żeby się czymś zająć, skupiłam się na nagrywaniu filmików. Lekarze wszystko mi wytłumaczyli, opieka była bardzo dobra i czułam się bezpiecznie.
Na czym polegała operacja?
Odessano mi tłuszcz z podbródka, pleców, brzucha i wewnętrznej strony ud, a potem wstrzyknięto go w pośladki.
Na nagraniu, które zrobiłaś tuż po operacji, masz bardzo mocno spuchniętą twarz i ledwo stoisz.
W pierwszych godzinach ból był ogromny. Bolało zwykłe oddychanie, ale na szczęście dostawałam środki przeciwbólowe. Najgorsze są pierwsze dni. Na szczęście opieka w miejscu, w którym robiłam operację, była super. Opiekowały się mną wspaniałe starsze panie pielęgniarki. Były tak kochane, że czułam się, jakby babcia się mną zajmowała.
Po zabiegu media plotkarskie krzyczały tytułami: "Fagata wymiotuje krwią po operacji plastycznej". Brzmiało to przerażająco…
To było wyjęte z kontekstu. W czasie operacji BBL najpierw na stole operacyjnym trzeba leżeć na plecach, a później przekręcają cię na brzuch, przez co nie możesz mieć na twarzy maski tlenowej, tylko wkładają ci do gardła plastikową rurkę do oddychania. Kiedy po zabiegu rurka jest wyciągana, niestety może podrapać gardło. Gdy się wybudziłam po narkozie i wstałam, zwymiotowałam. Było trochę krwi. Wspomniałam o tym na filmiku i tak powstały tytuły, o których mówisz. Można było pomyśleć, że mam nie wiadomo jakie obrażenia wewnętrzne i uszkodzone organy. A miałam tylko zadrapane gardło, dlatego też miałam chrypę.
Jak twoi bliscy reagują na operacje?
Nie powiedziałam mamie dokładnie, na czym będzie polegała operacja. To dlatego, że ona jest przeciwna wszelkim zmianom wyglądu, nawet powiększanie ust to dla niej za dużo. Uważa, że to nie do pomyślenia. Rozumie jednak, że jestem dorosła, sama na siebie zarabiam i sama mogę o sobie decydować.
Nie zniechęcała cię?
Wie, że jestem bardzo uparta i że jeśli coś postanowię, to nie zmienię zdania.
Powiedziała coś na temat twojego nowego wyglądu?
Ani słowa.
Dalsza część tekstu pod wideo
Co było najtrudniejsze już po operacji?
Podczas rekonwalescencji byłam w dość toksycznym związku. Mój ówczesny chłopak widział, jak jestem szczęśliwa po operacji, a robił wszystko, by mi to popsuć. Gdy napisałam do niego po zabiegu, że świetnie się czuję, odpisał, że ze mną zrywa.
Dlaczego?
Napisał, że coś ze mną nie tak, skoro potrzebuję operacji plastycznej, by się dobrze ze sobą czuć. Po jakimś czasie zobaczyłam wiadomości, które wysyłał do swojej koleżanki. Śmiali się, że za chwilę wszczepię sobie silikonowe implanty w głowę. To było bardzo przykre. W tych pierwszych bardzo trudnych dniach po operacji brakowało mi wsparcia bliskiej osoby. Jak można zostawić kogoś w takim momencie?
Co myślisz, gdy patrzysz na siebie w lustrze?
Uśmiecham się, bo widzę ogromną różnicę między tym, co było wcześniej, a co jest teraz. Pamiętam, jak po tej drugiej operacji ściągnęłam opatrunki. Byłam jeszcze dość mocno spuchnięta, to normalne, ale już wtedy było widać zarys sylwetki. Popłakałam się ze szczęścia i wysłałam temu mojemu ówczesnemu chłopakowi wiadomość, że pięknie teraz wyglądam i nareszcie się sobie podobam. I chociaż on skrytykował mnie i zgasił mój entuzjazm, to i tak byłam szczęśliwa. Pamiętam, że pomyślałam o sobie, że jestem bardzo smukła i wyglądam jak sportowe auto.
A co czułaś, gdy patrzyłaś na siebie przed operacją?
Te dwie rzeczy, które chciałam poprawić, nie sprawiały, że czułam do siebie obrzydzenie. Po prostu nie podobałam się sobie aż tak jak teraz.
Jak reagujesz, gdy ktoś mówi, że operacje nie są ci potrzebne, bo wcześniej też byłaś ładna?
Dla mnie najważniejsze jest to, jak ja się ze sobą czuję. Nie uważam, że zabieg był mi bardzo potrzebny. Bez przesady. Bez tego też byłam ładna, ale chciałam się "ulepszyć". Mogłabym bez tego żyć, ale chciałam czuć się ze sobą lepiej.
Czy były momenty, że żałowałaś operacji plastycznej?
Nigdy. Ból trwał kilka dni i szybko o nim zapomniałam. Jestem szczęśliwa, że to zrobiłam. Ważne, żeby operację – a zwłaszcza czas po niej – dobrze zaplanować i mieć kogoś, kto ci pomoże, zaopiekuje się tobą.
A nie jest to pójście na skróty? Zamiast iść do chirurga, można ćwiczyć, zadbać o dietę.
Sylwetka człowieka jest w dużym stopniu uwarunkowana genetycznie. Rozmawiałam z osobami, które zajmują się dietą i ćwiczeniami, pracowałam nad swoim ciałem. Niestety nie da się w stu procentach osiągnąć danej sylwetki takimi metodami. Dużo trenuję i nie byłam w stanie nic zmienić w tym, co przeszkadzało mi w biodrach.
Czy planujesz coś kolejnego?
Teraz na pewno nie, ale w dalszej przyszłości chciałabym poprawić biust. Mam duże piersi i wiem, że na starość nie będą wyglądały tak dobrze, jak teraz. Chciałabym przed trzydziestką założyć rodzinę i mieć dzieci, a ciąża i karmienie też wpływają na wygląd biustu. Byłam u chirurga plastycznego, żeby porozmawiać na ten temat. Zapytał, czy w ciągu najbliższych 10 lat planuję dzieci. Gdy odpowiedziałam, że tak, odparł, żebym przyszła po porodzie.
Czy spotkałaś się z tym, że jakiś lekarz zniechęcał cię do BBL lub innego zabiegu z uwagi na młody wiek lub fakt, że to bardzo poważna i niebezpieczna operacja?
Przy BBL nie. Tylko ten chirurg, z którym rozmawiałam o biuście, doradził, bym wróciła po urodzeniu dzieci, bo wcześniejsza operacja będzie bez sensu.
Niektórzy zarzucają ci, że promujesz niebezpieczne operacje wśród młodych osób…
Gdybym sama obejrzała taki filmik jak mój, to raczej bym się przestraszyła i nie zrobiła operacji plastycznej. Mam wrażenie, że więcej osób zniechęciłam, niż zachęciłam. Nie zależy mi na tym, by kogokolwiek namawiać, po prostu chcę być szczera z moimi widzami. Lepiej mówić o tym, że coś sobie poprawiłam, niż to ukrywać. Gdy byłam młodsza, Kylie Jenner nie przyznawała się do tego, że powiększała sobie usta. Powstał wtedy niebezpieczny trend, że dziewczyny zasysały szklanki, by napuchły im usta. Zdarzały się przypadki, że ktoś po tym trafił do szpitala, bo wargi robiły się sine. Nie chciałabym nikogo oszukiwać, że moja nagła zmiana sylwetki to efekt ćwiczeń. To doprowadziłoby do tego, że ktoś zacząłby ćwiczyć, by osiągnąć podobny efekt, nic by to nie dawało i popadłby w jeszcze większe kompleksy.
Jeszcze kilka lat temu prawie nikt nie przyznawał się do poprawiania wyglądu. Gwiazdy oszukiwały, ukrywały to, mówiły, że ich ciało zmieniło się od ćwiczeń. To wywoływało we mnie złość, że przecież tyle trenuję i nie mam takiej figury jak one. Dlatego wolę szczerze powiedzieć, czego skutkiem są moje pośladki i pokazać, jak naprawdę wygląda proces rekonwalescencji, ile niesie ze sobą bólu. Nie chcę kłamać, że było super.
Dlaczego wielu celebrytów ukrywa albo zaprzecza, że korzystało z medycyny estetycznej?
Część pewnie dlatego, żeby nie mierzyć się z hejtem, który by na nich spadł po przyznaniu się do poprawiania wyglądu. Niektórzy też pewnie chcą wzbudzić zazdrość i pokazać, że osiągnęły to własną pracą, ćwiczeniami. Pamiętam, jak byłam zazdrosna, gdy ktoś mówił, że ma piękne kości policzkowe od masażu. Potem w kółko robiłam sobie takie masaże, ale nic to nie dawało.
Jak radzisz sobie z hejterskimi komentarzami na temat twojego wyglądu?
I przed operacją, i teraz dostaję czasem komentarze, że jestem obrzydliwa. Gdy zaczęłam brać przepisane przez lekarza leki, efektem ubocznym było tycie. Ludzie zauważyli, że przytyłam i zaczęli mi pisać, że jestem gruba, a tymczasem miałam wtedy problemy zdrowotne. Gdy schudłam, zaczęli komentować, że jestem przesadnie chuda, sztucznie wyglądam i lepiej, jak byłam gruba. Gdy teraz mam rozszerzone źrenice od leków, które przyjmuję, zarzucają mi, że chodzę naćpana. Jest grupa ludzi, którzy i tak wiedzą lepiej. Nie interesuje ich prawda i nigdy im nikt nie dogodzi.
W komentarzach wyczytałam, że zrobiłaś sobie piersi, nos, pośladki, zęby, brzuch. Chyba całe ciało…
Czasem komuś odpisuję, że mam za sobą tylko BBL i powiększone kilka miesięcy temu usta. Kwas już mi zresztą zszedł i na razie nie zamierzam tego poprawiać. Nie mam sztucznego biustu ani sztucznych zębów, doczepianych włosów ani poprawionego nosa. A i tak nadal mi to będą zarzucać. Przyzwyczaiłam się już do hejtu, każda osoba publiczna musi się z tym mierzyć. Czasem tylko, gdy mam gorsze dni, jest mi z tym ciężej niż zwykle.
Internauci zarzucają ci nawet, że mówisz o depresji, a wychodzisz z domu i jeszcze się uśmiechasz…
Jest taki zawodnik MMA Paddy "The Baddy" Pimblett. Bardzo pozytywna postać, zawsze uśmiechnięty, tańczy w oktagonie po każdym zwycięstwie. Nikt by nie pomyślał, że coś jest nie tak. Tymczasem niedawno wyznał, że walczy z depresją. Mam podobny sposób radzenia sobie z tą chorobą. Nie siedzę w domu, nie chcę się zamknąć w czterech ścianach, bo leżąc samotnie w łóżku, mam najwięcej czarnych myśli. Dlatego znajduję sobie milion zajęć. Ostatnio moja współlokatorka stwierdziła, że mnie w ogóle nie ma w domu. Staram się cały czas wychodzić, by nie pogrążać się w smutku. Uciekam w ten sposób przed nim.