HERE. POZA CZASEM. Uwaga! Nostalgiczny atak Zemeckisa ...

18 godziny temu

Here. Poza czasem sprowadza życie do banału.

„Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki” pisał Heraklit z Efezu wyrażając przekonanie o ciągłej zmienności bytów. Filozofię jońskiego myśliciela zdaje się pragnąć nieco poszerzyć Robert Zemeckis. Jego Here. Poza czasem jest czymś w rodzaju kontemplacji nad tym, że choć świat rzeczywiście wciąż podlega przekształceniom, to istnieją w nim rzeczy dla ludzkości wspólne. Są nimi uczucia.

Here. Poza czasem - Figure 1
Zdjęcia KMF Film.org.pl

Robert Zemeckis testuje filozofię Heraklita również na poziomie potocznym. Połączył bowiem ponownie siły z ludźmi odpowiedzialnymi za jeden z jego największych filmowych sukcesów, czyli Forresta Gumpa (1994). Scenariusz do Here. Poza czasem napisał więc Zemeckis wraz z Erikiem Rothem, operatorem filmu został Don Burgess, muzykę skomponował tu Alan Silvestri, a główne role powierzone zostały Tomowi Hanksowi i Robin Wright. Podobnego zabiegu podjął się już przecież wcześniej Sam Mendes w swojej Drodze do szczęścia (2008), angażując do produkcji DiCaprio i Winslet, czyli słynną parę z ponadczasowego Titanica (1997) Jamesa Camerona. Chciałoby się zapytać: co mogłoby więc pójść z Here nie tak? Sam Mendes miał na swój film bardzo wyrazisty plan i nie zbudował jego pozytywnego krytycznego (z finansowym to tak raczej przeciętnie) odbioru wyłącznie na nazwiskach. Zemeckis z kolei miał chyba nadzieję, że w przypadku swojej najnowszej produkcji zadziała wyłącznie efekt nostalgii. Nie zauważam w nim bowiem niczego, co mogłoby poruszyć serca widzów.

Skoro już mowa o poruszaniu, to Here. Poza czasem się… nie rusza. Chodzi o to, że obserwujemy fragmenty życia kilkorga rodzin z perspektywy nieruchomej, ustawionej gdzieś między salonem i kuchnią pewnego domu kamery. Jest nawet rodzina dinozaurów – oczywiście na długo zanim powstały fundamenty obitej później fikuśnym sidingiem chatki – ale o tym lepiej nie wspominać. Skąd ten intrygujący, operatorski pomysł? A stąd, że Here. Poza czasem to adaptacja komiksu Richarda McGuire’a. Niestety, dla Zemeckisa i spółki to, co zapewne działa na kartach graficznej powieści, zupełnie nie sprawdza się na kinowym ekranie. Ok, być może z początku zabieg ten nawet ciekawi, ale problem w tym, że salon, który staje się tutaj sceną wypełniają niepotrafiący angażować emocjonalnie widza bohaterowie oraz mdłe historie.

Here. Poza czasem - Figure 2
Zdjęcia KMF Film.org.pl

Wspomniany brak emocjonalnego zaangażowania widza w to, co dzieje się na ekranie podczas seansu Here. Poza czasem może wynikać z wielości serwowanych tutaj opowieści i w rezultacie braku miejsca na oddech między jedną i kolejną sentymentalną sceną. Mamy tu przecież do czynienia z historią miłosną rdzennych Amerykanów, historią nieślubnego syna Benjamina Franklina, historią pilota z początku XX wieku, historią faceta, który wymyśli obracający się fotel z podnóżkiem (sic!) i jego partnerki, historią weterana wojennego i jego żony (Paul Bettany i Kelly Reilly), historią ich syna i jego oblubienicy (Tom Hanks i Robin Wright) oraz wreszcie historią współczesnej czarnoskórej rodziny mierzącej się z dyskryminacją rasową i pandemią COVID-19. Poza brakiem możliwości zatrzymania się na dłuższy moment przy którejś z prezentowanych rodzin, dramatyczne sceny niejako wymuszają od widza emocje, co sprawia, że ten automatycznie może się przed nimi bronić. Zwłaszcza, że wiele takich tragicznych momentów dość łatwo tu skwitować śmiechem lub kręceniem głowy z politowaniem. Twórcom brakuje bowiem taktu, korzystają z dziwacznych, niefortunnych sztuczek (patrz: przejście między sceną cieknącego dachu i odejścia wód płodowych) oraz teatralnego aktorstwa (patrz: Paul Bettany).

Podczas omawiania Here. Poza czasem nie sposób nie wspomnieć jeszcze o wykorzystaniu CGI i technologii pozwalającej odmłodzić twarze aktorów. Jeżeli wykorzystanie tego drugiego zabiegu jakoś szczególnie nie przeszkadza, choć ewidentnie odciąga od historii na rzecz przyglądania się aktorom, to zwierzęta wygenerowane za pomocą komputerowo wręcz rażą sztucznością.

Here. Poza czasem to kolejny już nieudany film Roberta Zemeckisa w ostatnich latach. To tytuł, który sprowadza widza do banalnych wniosków. Twórcy zdają się bowiem prawić frazesy o tym, że czas szybko mija, że powinno się cieszyć tym, co się posiada, a jednocześnie warto być sobie wiernym. Nie twierdzę, że nie warto przypominać o tym kinowej publiczności, ale nie powinno się robić tego w sposób tak nudny, sztuczny i do tego jeszcze próbować nią manipulować.

Przemysław Mudlaff

Od P do R do Z do E do M do O. Przemo, przyjaciele! Pasjonat kina wszelkiego gatunku i typu. Miłośnik jego rozgryzania i dekodowania. Ceni sobie w kinie prawdę oraz szczerość intencji jego twórców. Uwielbia zostać przez film emocjonalnie skopany, sponiewierany, ale też uszczęśliwiony i rozbawiony. Łowca filmowych ciekawostek, nawiązań i powiązań. Fan twórczości PTA, von Triera, Kieślowskiego, Lantimosa i Villeneuve'a. Najbardziej lubi rozmawiać o kinie przy piwku, a piwko musi być zimne i gęste, jak wiecie co.

zobacz inne artykuły autora >>>

Czytaj dalej
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia