Hogwarts Legacy – recenzja i opinia o grze [PS5, Xbox, PC]. Od ...
Świat czarodziejów J.K. Rowling to jedno z najlepszych IP, które od lat nie otrzymuje odpowiedniej uwagi. Nie możemy przeczytać nowych książek, nie oglądamy filmów, a wielu marzy o serialach, ale tę zdecydowanie za długą ciszę przerwało Avalanche Software, które... nie zawiodło. Nie wierzyłem, że po latach spełnią się moje marzenia o zostaniu uczniem Hogwartu – Wy też chcieliście przemykać po salach i czerpać garściami z wiedzy profesorów? To przeczytajcie naszą recenzję Hogwarts Legacy.
W ostatnich miesiącach pojawiły się informacje na temat potencjalnego rozwoju uniwersum J.K. Rowling przez nowe opowieści realizowane przez Warner Bros. Discovery, ale jednocześnie powrócili dementorzy niosący wieści na temat autorki całego świata. Nie chcę wchodzić w szczegóły, nie zamierzam myśleć o niepotrzebnych wypowiedzianych lub napisanych słowach, bo Hogwarts Legacy to produkcja, którą przez wiele długich lat rozwijało Avalanche Software i deweloperzy zasłużyli, by skupić się na ich twórczości. Gra czerpie garściami z książek, pobudza wiele przyjemnych wspomnień, ale opowiada własną historię i w tej recenzji zamierzam skupić się właśnie na tej przygodzie.
Harry Potter? Nie, ale Hogwarts Legacy czerpie z jego magiiAkcja recenzowanego Hogwarts Legacy rozgrywa się w XIX wieku, czyli na wiele lat przed wydarzeniami z książek J.K. Rowling, więc podczas przygody nie spotykamy znanych bohaterów. Gracz ma okazję stworzyć postać, która na samym początku gry musi wyruszyć do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, by rozpocząć naukę, jednak twórcy nie zdecydowali się oddać w nasze ręce jedenastolatka. Protagonista rozpoczyna naukę od 5. roku, co pozwoliło deweloperom na przedstawienie odrobinę dojrzalszej opowieści, a jednocześnie w ciągu roku mamy okazję nauczyć się dosłownie wszystkich podstaw, które młodzi uczniowie poznają przez kilka lat.
Nie jest to codzienna sytuacja, by w progach Hogwartu pojawił się nowy i zarazem tak dorosły uczeń, więc po pierwszych perypetiach i ubraniu Tiary Przydziału, otrzymujemy w swoje ręce podręcznik. Profesorowie Szkoły Magii i Czarodziejstwa przygotowali specjalny program, by starszy adept ich wiedzy mógł jak najszybciej opanować wiedzę. Książka służy również za zbiór informacji o grze, mamy w niej wszystkie misje, możemy spojrzeć na mapę, używamy szybkiej podróży lub po prostu przebieramy się – muszę przyznać, że w tym miejscu Avalanche Software bardzo pozytywnie zaskoczyło, ponieważ deweloperzy wpadli na bardzo dobry pomysł, by nie tylko zaoferować nam starszego ucznia, a dodatkowo w ekspresowym tempie zapewniają podstawową wiedzę.
Główny bohater jednak nie jest... zwykłym nastolatkiem, który niespodziewanie otrzymał list z Hogwartu. Już pierwsze 30 minut gry potwierdzają jedno – gracze mają okazję kontrolować wyjątkową personę, w której drzemie pewna moc. To właśnie on bez przeszkód uczy się kolejnych zaklęć, z miejsca chwyta za miotłę i pokazuje swoje umiejętności oblatując budynki szkoły, a nie ma też problemu z ujarzmieniem gryfa. Po kilku pierwszych misjach usłyszycie, jak inne dzieciaki zaczynają gadać o „nowym uczniu”, który z miejsca trafia na języki całej szkoły... brzmi znajomo? Hogwarts Legacy w naprawdę wielu miejscach czerpie garściami z dorobku J.K. Rowling wrzucając do murów zamczyska jednostkę, która niczym Harry Potter staje się tą „najbardziej rozpoznawalną”. Twórcy oczywiście nie rzucili na jego czoło tajemniczej blizny i nie zbudowali mrocznej legendy, ale bardzo szybko okazuje się, że gracze mają okazję uczestniczyć w ciekawej intrydze, która jest budowana przez około 25 godzin. Deweloperzy sięgnęli nawet po ciekawe nawiązanie do pierwszej przygody Pottera, gdy ten musiał udać się na Ulicę Pokątną, by nabyć kilka podstawowych rzeczy na pierwsze dni nauki... w Hogwarts Legacy mamy niemal identyczny wątek.
Protagonista w jednej z pierwszych scen odkrywa, że posiada tajemniczą moc, która jest podstawą dla całej opowieści – nie zamierzam wchodzić w szczegóły, ale szybko okazuje się, że potęga drzemie w wybranych osobach, a kilku profesorów Hogwartu od lat strzeże jej tajemnicy. Gracze jednak nie mogą liczyć na spokojną historię, ponieważ wstęp potwierdza fatalną dla całego świata wiadomość – dwóch oprychów poznało informacje na temat magii i chce ją za wszelką cenę zdobyć. To właśnie w tym momencie rozpoczyna się wyścig, ponieważ młody uczeń musi przejść serię prób, udowodnić swoją wartość, by ostatecznie uratować wszystkich.
„To Leviosa, nie Leviosaaa!”Opowieść rozpoczyna się sceną, którą zapamiętacie na długo, ale po pierwszych chwilach w Szkole Magii i Czarodziejstwa tempo akcji znacząco spada, ponieważ... czas na naukę. Główny wątek jest tak naprawdę przeplatany z kolejnymi lekcjami, podczas których uczymy się podstawowych zaklęć, ale również otrzymujemy niezbędną wiedzę na temat przykładowo latania na miotle czy oswajania zwierząt. W całej grze znajduje się 27 zaklęć głównych oraz 8 podstawowych – w przypadku tych ważniejszych nie brakuje magii odpowiedzialnej za kontrolę rywala, więc prawie na samym początku gry nauczycie się kultowego Levioso, później sięgnięcie po zaklęcie transformacji, Depulso pozwoli zniszczyć kamienie lub rzucić rywalem, a Accio odpowiada za przyciąganie. W grze nie brakuje zaklęcia rozbrajającego Expelliarmus, potężnego Bombarda, a podczas wielu misji przydaje się wtapianie się w otoczenie za pomocą Zaklęcia Kameleona, podświetlenie okolicy dzięki Lumos lub naprawianie z pomocą Reparo... wśród użytkowych zdolności nie mogło zabraknąć Wingardium Leviosa, dzięki któremu możemy przenosić większe przedmioty.
Istotnym elementem Hogwarts Legacy jest również transmutacja, ponieważ bohater w pewnym momencie otrzymuje dostęp do Pokoju Życzeń, w którym możemy stworzyć swoją bazę wypadową. Twórcy zapewnili Zaklęcie Wyczarowujące i właśnie za jego pomocą mamy okazję ozdabiać swoje cztery ściany, a nawet odświeżamy tapety czy też dorzucamy inne oświetlenie. Zazwyczaj nie przejmuje się podobnymi dodatkami, które często są typową zapchaj-dziurą, jednak Avalanche Software oferuje zaklęcia przez ciekawe misje, a dodatkowo nawet realizowanie swojego pokoju ma sens, ponieważ właśnie w tym miejscu możemy używać krosna do ulepszenia ubrań lub dodawania im atrybutów, a w grze nie zabrakło opcji warzenia różnych eliksirów oraz zsadzenia ziół – wszystkie niezbędne materiały do misji możemy kupić w sklepach, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by po prostu hodować swoje krzaczki, z których następnie będziemy wykorzystywać surowce do kolejnych prac.
Wspominając o Pokoju Życzeń nie mogę również zapomnieć o zaczarowanej torbie – jednym z zaklęć jest Cap-Sakwa, dzięki której ratujemy zwierzęta, które następnie wypuszczamy na specjalnej polance. Za pomocą kolejnej magii możemy karmić lub dbać o sierść stworzeń, które zapewniają nam... nowe materiały. Avalanche Software nawet taką mechanikę dobrze ubrało w zadanie, które pozwala nam w odpowiedni sposób poznać system.
Twórcy nie zapomnieli również o Zaklęciach Niewybaczalnych, które w świecie J.K. Rowling zostały zakazane już w 1717 roku, ale gracz ma okazję nauczyć się wszystkich – przez Crucio rywale wiją się z bólu, Imperio pozwala tymczasowo przejąć kontrolę nad wrogiem, a Avada Kedavra z miejsca zabija przeciwnika. Twórcy pozwalają nam nauczyć się każdej mocy, ale tylko przez zadania poboczne – sytuacja jest o tyle zabawna, że ten wątek był w moim odczuciu jednym z ważniejszych dla całej gry, a znajomy... po prostu go pominął. To tylko potwierdziło moje przypuszczenia dotyczące wielkiej skali projektu, ponieważ niektóre (nawet te bardzo rozbudowane!) misje możemy po prostu pominąć.
Różdżka prawdę Ci powie? W Hogwarts Legacy można się naprawdę dobrze bawićGdy nie zajmujemy się uczniowskim żywotem, a mamy okazję rozwijać tajemniczy-główny-wątek, to często biegamy po świecie gry i walczymy z napotkanymi wrogami – są to inni magowie, kłusownicy, trolle, gnomy, nieumarli czy też nawet przerośnięte pająki. Walka początkowo mnie nie przekonywała, ale wszystko zmieniło się w momencie, gdy otrzymałem dostęp do kilku zróżnicowanych mocy, ponieważ w tym czasie recenzowany Hogwarts Legacy zaczął pokazywać odpowiedni charakter. Znakomicie wypadają wszystkie akcje, gdy na początku podrzucamy wroga, później sprzedajemy mu ognistą kulę, by na koniec go zamrozić lub rzucić w przepaść. Kombinacji jest mnóstwo, a jeszcze cały czas musimy zwracać uwagę na osłony przeciwników – gdy przykładowo czarnoksiężnik posiada żółtą aurę, to na początku musimy zbić jego obronę za pomocą jednego z czterech kontrolujących zaklęć, by następnie móc go atakować. Pod koniec gry w jednym starciu uczestniczy nawet blisko 10 wrogów, a pojedynki nie tylko wyglądają efektownie, to dodatkowo oferują odpowiednie wyzwanie. Twórcy jednak nie uciekli od momentów, gdy walczymy z potężnym trollem, a pojedynek zamienia się w 2 minutowe rzucanie kolejnych mocy, bo rywal posiada aż tak duży pasek zdrowia. Pomagają w tym niektóre umiejętności, ale podczas rozgrywki miałem wrażenie, że niektórzy rywale są przesadzeni.
Za pokonanych wrogów i ukończone misje otrzymujemy punkty doświadczenia, dzięki którym postać zbiera kolejne poziomy i następnie rozwijamy pięć drzewek umiejętności. Gracze mogą ulepszać zaklęcia, czarną magię, podstawowe elementy pokroju uników lub bloków, a także zdolności w skradaniu się czy też zarządzaniu Pokojem Życzeń. Progresja w Hogwarts Legacy nie jest specjalnie ciekawa, ale nie mogę powiedzieć, by była nieskuteczna, ponieważ kilka ulepszeń mocy pozwoliło mi w jeszcze lepszy sposób bawić się szczególnie Zaklęciami Niewybaczalnymi. Nie możecie jednak liczyć na ogromne drzewka, które pozwolą Wam całkowicie zmienić postać.
W grze znajduje się 89 elementów wyposażenia, a gracz może zmieniać akcesoria na ręce, twarz (maski lub okulary), głowę, szyję, a dodatkowo warto zawsze odświeżyć pelerynę lub szatę i odzienie główne. Każda część ekwipunku wpływa na zdrowie, obronę i ofensywę, a podczas rozgrywki mamy jeszcze okazję personalizować różdżkę oraz miotłę. Stroje są często bardzo... zróżnicowane, ale muszę przyznać, że naprawdę często wpadałem na nowe-lepsze fatałaszki, więc chętnie zmieniałem stroje. Szczerze mówiąc nie zawsze miałem ochotę wracać do Pokoju Życzeń, by zajmować się ulepszaniem sprzętu, ponieważ przemierzając świat często znajdujemy coś nowego, jednak gdy musiałem wrócić do swojego M1, by identyfikować przedmioty, to chętnie dorzucałem kilka nowych atrybutów.
Hogwarts Legacy jest gigantyczny i... potrafi zachwycićGłówny wątek z recenzowanego Hogwarts Legacy ukończycie w około 25 godzin, ale skupiając się tylko na wymaganych zadaniach zakończenie wpadnie po 22 godzinach. Twórcy jednak wpadli na zły pomysł, ponieważ wymuszają na graczu zdobycie odpowiedniego poziomu, by mógł on podejść do fabularnych misji, co w moim odczuciu jest totalnie niepotrzebne, ponieważ negatywnie wpływa na doświadczanie historii – musimy na siłę biegać po okolicach i wykonywać różne zadania, by dobić lvl. Ten problem nie spotka graczy, którzy nie będą skupiać się wyłącznie na opowieści, ponieważ za niemal każdą aktywność w pozycji otrzymujemy punkty doświadczenia, ale nie jestem fanem takiego wymuszania uczestniczenia w kolejnych aktywnościach. Muszę jednak podkreślić, że w główną przygodę bardzo mądrze wpleciono szereg zadań pobocznych, które zostały świetnie zrealizowane i tutaj naprawdę trudno się do czegoś przyczepić – za ich pomocą poznamy potrzebne zaklęcia lub po prostu rozwijamy niektóre wątki.
Dużym atutem Hogwarts Legacy są bez wątpienia zróżnicowane misje, ponieważ w grze systematycznie mamy okazję walczyć, skradać się lub po prostu bierzemy udział w różnych ciekawych wydarzeniach. Twórcy zadbali o znakomity wątek ze smokami, w grze pojawiają się Insygnia Śmierci, nie zabrakło motywu z gryfami, mamy okazję ścigać się na miotłach, Eliksir Wielosokowy pozwala wcielić się w jedną z postaci z Hogwartu, bierzemy udział w zaskakująco trudnym quizie, nie brakuje eliminowania obozowisk, wskakujemy na wielką bestię, a nawet możemy zostać... właścicielem sklepu. To ostatnie zadanie to jeden z najlepszych questów pobocznych, które w ostatnim czasie miałem okazję poznać, ponieważ klimat powala, a rozbudowanie wątku bardzo zaskakuje. W grze nie brakuje klasycznych misji z serii „weź i zanieś” lub „idź i znajdź”, ale każde zadanie jest w mniejszy lub większy sposób rozbudowane o historię – niektóre wydarzenia są naprawdę zaskakujące, ponieważ pozwalają nam poznać interesujące wątki z życia mieszkańców świata czy też uczniów Hogwartu.
W pewien sposób doświadczenie odrobinę psują same dialogi, które często są bardzo jednoznaczne. Odpowiedzi są przewidywalne, a w pierwszych godzinach kilkukrotnie miałem wrażenie, że postacie zdecydowanie za łatwo zgadzają się na przedstawione pomysły. Zdaję sobie sprawę, że Avalanche Software nie mogło rozbudować część wątków, przez co niektóre rozmowy są spłycone, ale ten element negatywnie wyróżnia się na tle całej narracyjnej otoczki.
Hogwarts Legacy oferuje jednak naprawdę duży i bardzo ciekawy świat, w którym łatwo znaleźć dodatkowe zadania, możemy zmierzyć się z wyzwaniami Merlina, pobiegać po kolejnych opcjonalnych lochach, szukamy skrzyń i rozrzucone strony przewodnika lub po prostu wpadamy do obozowisk przeciwników i pokazujemy możliwości naszej różdżki. Świat jest duży, ale na każdym kroku możemy korzystać z wcześniej odblokowanych punktów szybkiej podróży, a nawet otrzymujemy dostęp do trzech środków transportu – nie będę ukrywał, że najwięcej przyjemności sprawia mi latanie na miotle. Istotnym punktem w świecie jest czarodziejska wioska Hogsmeade, w której od początku gry otrzymujemy dostęp do kilku sklepów – to jest jednak jedyna większa lokacja obok oczywiście Hogwartu. Zamek jest natomiast ogromny i łatwo się w nim pogubić... choć ma to sporo plusów, bo na każdym kroku znajdujemy zamknięte drzwi, dodatkowe przejścia lub kolejne sekrety.
Atmosfera, piękne widoki i „przymknięte” drzwiPierwsze chwile w Hogwarcie potrafią zauroczyć, ale pod względem oprawy produkcja Avalanche Software w wielu miejscach nie zachwyca. Jest to bardzo typowy cross-generacyjny open world, który urzeka widokami (szczególnie podczas lotu!), potrafi rzucić ładnymi efektami w trakcie walk, oferuje zmienną porę dnia oraz nawet pory roku, ale często obserwujemy średniej jakości animacje czy też pamiętające poprzednią erę twarze. Rodowód PS4 i XOne czuć nawet podczas szybkiego biegania po zamku czarodziejów, ponieważ przechodząc przez wielkie drzwi widzimy... skromny ekran wczytywania. Twórcy zdecydowali się na małe kółeczko, które potwierdza loading kolejnego poziomu i szczerze mówiąc dawno nie widziałem takiego rozwiązania. Nie jest to jednak duże zaskoczenie biorąc pod uwagę, że Hogwarts Legacy powstawało od wielu lat, a za kilka miesięcy gra ma trafić na kolejne konsole Sony i Microsoftu, a nawet na Nintendo Switcha. W przypadku PS5 nie doświadczyłem żadnych większych błędów, a sporadycznie (głównie pod koniec historii) odczuwałem małe spadki animacji – grałem na trybie wydajnościowym.
Jeśli nawet grafika nie zachwyca, to Hogwarts Legacy urzeka... udźwiękowieniem. To właśnie znakomite utwory sprawiały, że po zakończonych sesjach chciałem od razu włączać filmy z uniwersum J.K. Rowling. Twórcy zapewnili kilka kultowych utworów i produkcja po prostu czaruje – w zasadzie podczas całej rozgrywki można na dosłownie każdym kroku wyłapywać drobne detale lub smaczki, które zostały przygotowane dla oddanych fanów IP. Motyw z Testralami pojawia się już na samym początku historii, ale w grze nie brakuje także Wyjca krzyczącego na jednego z uczniów, podczas biegania po zamku obserwujemy ruszające się obrazy, od czasu do czasu pojawiają się duchy, a Sir Nicholas de Mimsy−Porpington otrzymał nawet swój wątek! Nie możecie oczywiście liczyć na pojawienie się w grze kultowych bohaterów z serii Harry Potter – choć w kilku momentach łatwo znaleźć pewne połączenia z postaciami znanymi z książek.
Hogwarts Legacy oferuje znakomitą atmosferę i najwięksi fani uniwersum będą zachwyceni doświadczając głównego wątku, ucząc się kolejnych zaklęć lub po prostu uczęszczając na następne zajęcia. W grze nie zabrakło kilku ciekawych postaci – jak to często w tym świecie bywa, niektórzy bohaterowie mają sporo za uszami, a nawet wśród profesorów ponownie znalazło się miejsce dla osób, które nie są jednowymiarowe. Szczególnie zainteresował mnie wątek jednego z przedstawicieli Slytherinów – choć jak wcześniej wspomniałem, niektóre opowieści możecie przez przypadek pominąć. Nie oczekujcie jednak na tworzenie „drużyny”, którą widzieliśmy we wcześniejszych przygodach – Avalanche Software postawiło na solową historię, a najlepszym towarzyszem bohatera okazuje się profesor Fig, który wprowadza go do Hogwartu i jest zamieszany w sprawę głównego wątku.
Czy warto zagrać w Hogwarts Legacy?Hogwarts Legacy w kilku miejscach pokazuje swój cross-generacyjny rodowód, ale pozwala wejść do wielkiego zamczyska, by poczuć się jak jeden z uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Nasza nauka jest dosłownie ekspresowa, ale dzięki temu w kilka godzin otrzymujemy dostęp do wielu znanych zaklęć, możemy wskoczyć na miotłę i wyruszyć na kilka kapitalnych misji. To open world, który nie wyznacza nowych standardów dla gatunku, ale deweloperzy w znakomity sposób wykorzystali siłę IP, by spełnić marzenia wielu fanów uniwersum.