17 listopada 2024 roku Amerykanie wyrazili zgodę na użycie balistycznych pocisków MGM-140 ATACMS (Army Tactical Missile System) w ataku na cele rozmieszczone w Rosji. Na reakcję Ukraińców nie trzeba było długo czekać. 19 listopada Ukraina dokonała uderzeń w obwodzie briańskim przy pomocy nie tylko ATACMS, ale także brytyjskich pocisków Storm Shadow.
M270 MLRS to gąsienicowy odpowiednik M142 HIMARS. Na zdjęciu widzimy dwie wyrzutnie oraz pocisk MGM-140 ATACMS. / U.S. Army
Na udostępnionym przez ukraińską armię nagraniu widzimy jak przynajmniej 10 pocisków Storm Shadow Ukraina ostrzelała niewielki budynek na terenie Rosji. Takie użycie broni sugeruje, że cel był dobrze chroniony. Eksperci twierdzą, że nie można wykluczyć, że był to np. sztab rosyjskich wojsk.
Zgoda na użycie ATACMS stanowi w retoryce Kremla przekroczenie kolejnej czerwonej linii. W istocie wystrzeliwany z wyrzutni M142 HIMARS pocisk ma duże zdolności, choć zdaniem ekspertów zgoda na jego użycie jest opóźniona i przyniesie ograniczone korzyści dla walczących Ukraińców.
Rosjanie użyli broni. Ukraina: zaatakowano nas przy pomocy ICBMKreml nie czekał z odpowiedzią długo. W nocy z 20 na 21 listopada na terytorium Ukrainy spadły głowice pochodzące według Sił Powietrznych Ukrainy z międzykontynentalnego pocisku balistycznego (ang. intercontinental ballistic missile, ICBM) RS-26 Rubież. Celem były prawdopodobnie zakłady przemysłowe (zapewne zbrojeniowe) w Dnipro. Jak jednak zwracają uwagę eksperci, atak miał raczej niewielkie znaczenie wojskowe, a jego charakter można określić jako polityczny.
Z jednej strony Kreml chce wyjść z twarzą przed własnymi poddanymi w kontekście kontynuowania przez Ukrainę ataków z wykorzystaniem własnych dronów i zachodnich rakiet po ogłoszeniu przez Władimira Putina nowej doktryny nuklearnej. Ciągłe bagatelizowanie ukraińskich uderzeń rakietowych, tak jak to było po ostrzelaniu składu amunicji w obwodzie briańskim, mogłoby w końcu doprowadzić wzrostu frustracji części społeczeństwa rosyjskiego, oczekującego brutalnej odpowiedzi. Poza tym to też oczywiście element zastraszania Ukraińców i Zachodu — tłumaczy w rozmowie z Forsalem dr Marek Kozubel, historyk, analityk i publicysta współpracujący z Nową Europą Wschodnią.
Podobnego zdania jest inny analityk. Michał Nowak, ekspert ds. konfliktów zbrojnych oraz Redaktor Nowego Ładu przyznaje wprost, że ostatni nalot jest rewanżem za ukraińskie ataki z użyciem pocisków ATACMS oraz Strom Shadow.
Storm Shadow to pocisk manewrujący o zasięgu ponad 500 km. / Materiały prasowe
Jak dodaje analityk, nie znamy jeszcze fizycznych efektów rosyjskiego ataku. Trudno więc ocenić wpływ ataku na sytuację na froncie. Nie da się jednak nie zauważyć wykorzystania ataku do celów propagandowych (zarówno na użytek wewnętrzy jak i w celu zastraszenia zachodnich partnerów Ukrainy).
Rosjanie straszą bronią atomową. Czy jest się czego bać?Użycie ICBM wzbudza liczne emocje. Trudno się zresztą dziwić, ponieważ jest to broń, która w zamyśle ma służyć do przenoszenia ładunków nuklearnych. Dzięki potężnemu zasięgowi (wynoszącemu kilka tysięcy kilometrów) pocisk może razić cele znajdujące się na innym kontynencie. Michał Nowak uważa, że to sygnał wysłany w kierunku sojuszników Ukrainy.
— W istocie jest to przede wszystkim komunikat i to może nawet nie do Ukraińców, a do stojących za nimi państw zachodnich. Rosjanie żerują na strachu i będą chcieli tym strachem grać, przekonując zachodnie (ale i ukraińskie) społeczeństwa, że następnym razem głowice mogą nie być konwencjonalne — tłumaczy ekspert.
Zdaniem redaktora Nowego Ładu nie powinniśmy obawiać się ataku nuklearnego. Nawet wykorzystanie taktycznych pocisków nuklearnych (czyli takich o niewielkiej mocy) jest bardzo mało prawdopodobne. Jak dodaje Nowak, wykorzystanie takiej broni mogłoby to doprowadzić do nieakceptowalnych konsekwencji. Podobnie uważa dr Marek Kozubel.
— Uważam, że szansa na to jest niewielka z uwagi na sprzeciw Chin wobec jej użycia. Zresztą, Rosjanie mieli już kilka sytuacji, gdy w teorii mogli jej użyć, mowa choćby o ataku wojsk ukraińskich w obwodzie kurskim. Z drugiej strony pamiętajmy, że fanatyzm rosyjskiego społeczeństwa wzrósł, a znacząco spadł poziom jego obliczalności — zauważa Kozubel.
Pociski balistyczne są bardzo trudnym celem dla obrony przeciwlotniczej. W przeciwieństwie do pocisków manewrujących osiągają one bardzo duże prędkości oraz mają inną trajektorię lotu. Pociski manewrujące latają zwykle z prędkością nieprzekraczającą prędkości dźwięku oraz poruszają niewielkiej wysokości.
Rosyjski międzykontynentalny pocisk balistyczny Topol-M na paradzie wojskowej w Moskwie. / Shutterstock
Tymczasem w przypadku pocisków balistycznych mówimy o trzech fazach lotu. W początkowej fazie rakieta wynosi pocisk na bardzo dużą wysokość. W fazie środkowej uwalniane są manewrujące głowice (MIRV) oraz wabiki (jeśli mówimy o pocisku z większą liczbą głowic). Lecąc poza atmosferą, pokonują tysiące kilometrów. W ostatniej fazie głowice korzystając z grawitacji, zaczynają nabierać dużej prędkości. Mówimy tutaj o nawet 20-krotności prędkości dźwięku, czyli ponad 20 tys. km/h.
W każdą sekundę głowica uzbrojona w ładunek nuklearny może pokonywać dystans 7 kilometrów. Co więcej, już w drugiej fazie lotu głowica potrafi rozczepić się na kilka głowic bojowych oraz wabie, które mają mylić obronę przeciwlotniczą. Duża prędkość i niewielki rozmiar głowic (a także ich mnogość) sprawiają, że to szalenie trudna do zwalczania broń. Zdolności w tym zakresie mają jedynie nieliczne kraje. Od niedawna jedna z instalacji służących do niszczenia takich głowic znajduje się w Polsce w Redzikowie.
Izraelski system przeciwbalistyczny Arrow pomógł odpierać Irański atak z początku października 2024 roku. / Israel Ministry of Defence
Pociski balistyczne dzielimy na kilka typów. Pociski krótkiego zasięgu (SRBM) mają zasięg do 1000 km. W przypadku pocisków średniego zasięgu (MRBM) to od 1000 do 3000 km, a pociski pośredniego zasięgu (IRBM) mogą dosięgać celów oddalonych o nawet 5500 km. Największym dystansem dysponują pociski międzykontynentalne, ponieważ ich zasięg wynosi ponad 5500 km. Na Ukrainie są obecnie systemy zdolne do zwalczania jedynie pocisków balistycznych krótkiego zasięgu. W przypadku ICBM ukraińska obrona przeciwlotnicza jest obecnie bezradna.
Czy Rosja wystrzeliła ICBM?Nie każdy jednak zgadza się z tezą, że uwieczniony na nagraniach rosyjski atak na Dnipro przedstawia głowice ICBM. Na nagraniach zaobserwować możemy, że głowice uderzają w sporej odległości od siebie. Dodatkowo wygląda, jakby atak został przeprowadzony przy użyciu nie 6 głowic i jednej rakiety, a kilkudziesięciu głowic pochodzących z 6 rakiet balistycznych. Co istotne, wiemy, że to ataku nie użyto głowic uzbrojonych w ładunek nuklearny.
Trwa ładowanie wpisu Twitter
Część ekspertów twierdzi z tego powodu, że pociskami użytymi do ataku są MRBM pochodzące z Korei Północnej. To mogłoby wyjaśniać tak dużą liczbę głowic widocznych na nagraniach. W tej chwili trudno jednak ocenić, jakiego rodzaju broni użyli Rosjanie. Pewne jednak pozostaje, że był to pocisk balistyczny o zasięgu wynoszącym przynajmniej 1000 km, bo taki dystans pokonał on w trakcie ostatniego lotu.