Po karygodnie słabej pierwszej części Nerazzurri najpierw wrócili z impetem, by następnie zamknąć mecz wspaniałym golem Marcusa Thurama. Kluczowy w tej akcji okazał się Piotr Zieliński, od którego się zaczęła i który dostarczył Francuzowi ostatnie podanie.
Niepokonany u siebie Inter to obrońca tytułu i rywal dyszący na kark Atalanty czy Napoli na czele Serie A. Como to beniaminek grający bez kompleksów, co przysporzyło drużynie Cesca Fabregasa sporo uznania jesienią. Bez wątpienia jednak w ostatnim przedświątecznym meczu Serie A faworytem musieli być Nerazzurri.
Sprawdź szczegóły meczu Inter - Como
Tak rozpisanego podziału ról nie udało się utrzymać w grze. O ile Como potwierdziło odważnym początkiem, że żadnemu rywalowi kłaniać się nie będzie, o tyle gospodarze nie pokazali w zasadzie nic. Początkowo mogło się wydawać, że taką obrali taktykę: pozwolić podchodzącemu wysoko Como wyszaleć się, kontrolując tylko granice swobody rywali.
Miałoby to sens: piłkarze Como – z wyróżniającymi się Faderą czy Sergim Roberto – wychodzili wysoko i szukali drogi do bramki Sommera, ale żadne z uderzeń w pierwszej połowie nie mogło martwić szwajcarskiego golkipera. Braków w ofensywie Como można było się spodziewać, za to absolutnej bezzębności Interu już mniej. Dopiero po półgodzinie Dumfries z Mychitarianem poszli z akcją, którą ten pierwszy miał kończyć. I skończył, posyłając piłkę nad bramką i powodując frustrację swoją, ustawionego obok Lautaro oraz tłumów na trybunach. Niczego więcej gospodarze nie pokazali przed przerwą i sędzia Antonio Giua nawet nie doczekał z gwizdkiem do końca 45. minuty, jakby chciał ukarać obie drużyny za pokazanie tak bladej połowy.
Zieliński zagrał krótko, ale warto było czekać!Trener Inzaghi musiał w szatni postawić zawodników do pionu, bo bez żadnych zmian kadrowych wyszli po przerwie jak zupełnie inna drużyna. Już po minucie Thuram zdołał oddać pierwszy groźny strzał, a rzut rożny po obronie uderzenia skończył się świetną główką Carlosa Augusto, która otworzyła wynik spotkania.
Przez kwadrans Como było odcięte od jakiejkolwiek okazji strzeleckiej, ale to w żaden sposób nie obniżyło determinacji przyjezdnych. Potwierdził to Nico Paz, który doszedł w końcu do strzału i z kilku metrów wystawił Sommera na nie lada próbę. Nie był to zwiastun dalszych ataków, ale i Nerazzurri stracili impet, dlatego Inzaghi wprowadził De Vrija i Zielińskiego na ostatni kwadrans.
Nieoczekiwanie, to inny zmiennik mógł mieć piłkę meczową na głowie: Patrick Cutrone w ostatnich minutach był o centymetry od wyrównania. Nie wykorzystał i przyszło mu tego bardzo żałować w doliczonym czasie. Wówczas przejęcie piłki przez Zielińskiego pozwoliło Polakowi rozpocząć akcję, w której następnie zaliczył kluczowe podanie, asystując Marcusowi Thuramowi. Ten mógł jeszcze odegrać do Zielińskiego, ale wybrał własne uderzenie i nie mógł tego wyboru żałować! Cudowną bramką wynagrodził niezbyt okazały mecz w wykonaniu swojej drużyny.
Zwycięstwo może nie imponujące, ale może okazać się bardzo cenne: Inter traci wszak już tylko trzy punkty do Atalanty na szczycie, a ma jeszcze do rozstrzygnięcia przerwany mecz z Fiorentiną, która parę godzin wcześniej potknęła się o Udinese.