Blaski i koszmary Jennifer Lopez. "Ostatnie miesiące to pasmo ...
O kolejnych rewolucjach w życiu osobistym i długiej liście znanych kochanków Jennifer Lopez media rozpisują się co najmniej tak samo chętnie, jak o jej rosnącym z roku na rok majątku. Jeden z głośnych romansów gwiazdy skończył się strzelaniną, a rewelacje na temat "wielkiego powrotu", rozkwitu i niechybnego końca jej wielkiej miłości z Benem Affleckiem śledzą od miesięcy fani na całym świecie. Również w jej życiu zawodowym nie dzieje się najlepiej. 24 lipca Jennifer Lopez kończy 55 lat i jedno jest pewne: z pewnością nie usłyszeliśmy jeszcze od artystki ostatniego słowa.
27 Zobacz galerię
Stephane Cardinale - Corbis/Corbis / Getty Images
Ron Davis / Getty Images
Choć jej kariera to seria wzlotów i upadków, kiedy pojawia się na ekranie lub na scenie, nie sposób oderwać od niej wzroku.
Jennifer Lopez pochodzi z ubogiej rodziny portorykańskich imigrantów i od dziecka marzyła się jej wielka kariera w show-biznesie. Guadelupe Rodriguez i David Lopez przybyli do Ameryki z Portoryko w poszukiwaniu lepszego życia. Swoją przystań znaleźli w nowojorskim Bronksie, gdzie na świat przyszła trójka ich córek: Leslie, Jennifer i Lynda.
CBS via Getty Images / Getty Images
Ojciec pracował jako technik komputerowy, a matka zajmowała się domem. Choć cała piątka musiała się utrzymywać z jednej pensji, rodzina z czasem przeniosła się z bloku do niewielkiego, ale własnego domu.
Rodzice podsycali kreatywne zdolności swych córek, w efekcie dziewczynki od małego śpiewały i tańczyły.
Najlepsze rezultaty odnosiła ta średnia – Jennifer.
Barry King/Liaison / Getty Images
Choć Jennifer wcześniej myślała przede wszystkim o karierze w tańcu lub gimnastyce, występ w niskobudżetowym dramacie "My Little Girl" sprawił, że zaczęła marzyć także o Hollywood.
Aby zarobić na życie, dziewczyna chwytała się wszystkiego, czego mogła: śpiewała na dalekim planie broadwayowskich musicali, tańczyła w wideoklipach Janet Jackson, grała w telewizyjnym serialu "In Living Color". Występy na małym ekranie sprawiły, że jej szanse na aktorskiej giełdzie wzrosły. Efektem tego okazały się dwie drugoplanowe, ale wyraziste role w filmach "Pociąg z forsą" u boku Wesleya Snipesa i Woody’ego Harrelsona oraz "Krew i wino" u boku Jacka Nicholsona.
Zauważona i pochwalona przez krytykę Jennifer wynegocjowała gażę 1 mln dol. za występ w kolejnym obrazie – "Selena" (1997).
Barry King/Liaison / Getty Images
Balansując na granicy melodramatu i hagiografii, "Selena" okazała się nie tylko filmem docenionym przez media, ale również przez widownię.
Jennifer wiedziała, że musi zrobić wszystko, aby wykorzystać ten występ jako trampolinę do dalszej kariery. Nagrała więc swoje demo (co ciekawe: po hiszpańsku) – i zaprezentowała je Sony. Szef wytwórni, Tommy Motola, który właśnie wylansował Mariah Carey, uznał, że Lopez ma talent.
Columbia Pictures/Getty Images / Getty Images
Jego podpis na kontrakcie sprawił, że dziewczyna zaczęła pracę nad swą debiutancką płytą. Jennifer nie zaniedbywała również aktorskiej kariery. Chodziła na castingi i kiedy je wygrywała, brała film za filmem, aby nie utracić żadnej szansy.
W efekcie zobaczyliśmy ją m.in. w głośnej "Anakondzie" z Ice Cubem.
Tymczasem niespodzianie na rynek trafiła jej debiutancka płyta – "On The 6". Nazwana od numeru linii metra, którą młoda wokalistka jeździła na początku swej kariery na taneczne próby, zawierała zgodnie z sugestią Mottoli zaśpiewane po angielsku piosenki, łączące pop i R&B z wpływami latino.
Promujący płytę singiel "If You Had My Love", uzupełniony efektownym teledyskiem, od razu wskoczył na pierwsze miejsce amerykańskiej listy bestsellerów, zrzucając zeń "... Baby One More Time" Britney Spears.
"Let’s Get Loud" początkowo miała śpiewać Gloria Estefan, ostatecznie zrezygnowała, uznając, że nazbyt przypomina jej wcześniejsze hity. Jennifer nie wzgardziła tą piosenką – i miała kolejny przebój.
Kevin Mazur Archive/WireImage / Getty Images
— Nagranie albumu to nie była żadna sztuczka. Żadne tam: "Och, powodzi mi się jako aktorce, więc zrobię płytę". Kiedy zagrałam w "Selenie", poczułam energię, jaką daje bezpośredni kontakt z publicznością, czego nie ma w kinie. I zatęskniłam za tym — wyjaśniała w rozmowach z mediami Lopez.
8/27 Jennifer Lopez w kreacji Versace na gali Grammy w 2000 r.Scott Gries/ImageDirect / Getty Images
Zamieniwszy się z gwiazdy Hollywood w gwiazdę popu, piękna Latynoska znalazła czas, aby po niespełna roku małżeństwa rozwieść się z kubańskim kucharzem Ojani Noą, a wkrótce potem wdać się w romans z raperem Puff Daddym.
Kiedy w 2000 r. Jennifer pojawiła się u jego boku na rozdaniu Grammy w sukience od Versace, z dekoltem do pasa – show-biznes padł u jej stóp.
Chociaż sama zarzekała się, że nie spodziewała się, że suknia stanie się taką sensacją (w jeden dzień zdjęcie wokalistki z gali Grammy ściągnięto pół mln razy), to w swym następnym filmie paradowała w równie niezwykłych strojach – a był to wizualnie wysmakowany thriller "Cela". Przyczynił się on w znacznym stopniu do przylgnięcia do piosenkarki określenia "symbol seksu".
Frank Micelotta/ImageDirect / Getty Images
Podkreślał to materiał z jej następnej płyty. "J.Lo" nie tylko wprowadził do przestrzeni publicznej pseudonim artystki, który wymyślili jej fani, ale stał się również największym bestsellerem w dyskografii Lopez, sprzedając się w liczbie 12 mln egzemplarzy na całym świecie.
10/27 Jennifer LopezZwiązek z Puffem Diddym kosztował piosenkarkę wiele nerwów: to on wplątał ją w strzelaninę na nowojorskim Times Square, będącą wynikiem porachunków między lokalnymi gangami. Nic więc dziwnego, że Jennifer szybko zerwała z raperem i związała się z tancerzem Crisem Juddem.
Wysportowany chłopak tak jej się spodobał, że we wrześniu 2001 r. wzięła z nim ślub. Małżeństwo miało ekspresowe tempo: niespełna rok później Lopez była już rozwódką.
James Devaney/WireImage / Getty Images
Jennifer nie wytrzymała długo jako singielka i tuż po rozwodzie z Juddem związała się z hollywoodzkim gwiazdorem Benem Affleckiem. Media oszalały na punkcie aktorskiej pary, nazywając ją pieszczotliwie "Bennifer".
Piosenkarka była tak zakochana w aktorze, że zadedykowała mu swój kolejny album. "Jesteś moim życiem, moją jedyną inspiracją, każdą emocją, każdym uczuciem na tej płycie" – napisała na wkładce do krążka.
W rzeczywistości piosenki z "This Is Me... Then" miały najwięcej wspólnego z młodością Lopez spędzoną w Bronksie.
Dowodził tego największy przebój z krążka – "Jenny From The Block".
"Niech was nie zwiodą brylanty, które noszę. Wciąż jestem Jenny z osiedla. Kiedyś miałam niewiele, dziś dużo, ale nieważne, dokąd zmierzam, nie zapomnę, że jestem z Bronksu" – śpiewała wokalistka w swoim wielkim hicie.
Alexander Tamargo/Getty Images / Getty Images
Niepowodzenie wspólnych przedsięwzięć filmowych pary sprawiło, że rozstała się ona w 2004 r. Jak wszyscy wiemy, to nie był jednak koniec ich historii...
Jennifer tymczasem postanowiła poszukać pocieszenia u swego dawnego przyjaciela, latynoskiego wokalisty Marca Anthony’ego. Nie odpuściła jednak kariery aktorskiej. Dwa kolejne filmy z jej udziałem – "Zatańcz ze mną" z Richardem Gere i "Sposób" na teściową" z Jane Fondą – okazały się kasowymi bestsellerami, poprawiając znacznie notowania Lopez w hollywoodzkich rankingach.
Piosenkarka zdecydowała się też wyjść za Anthony’ego. Para zamieszkała w Nowym Jorku – i oddała się małżeńskim uciechom z dala od wścibskich mediów.
Peter Kramer/NBCU Photo Bank/NBCUniversal / Getty Images
Oddech, który dzięki temu złapała Lopez sprawił, że jej nowa płyta miała zrelaksowany ton. – Zdecydowałam się zatytułować ją "Rebirth", ponieważ przed jej nagraniem miałam pierwsze od dłuższego czasu prawdziwe wakacje. Jestem pracoholiczką. Kiedy przystąpiłam do nagrań, poczułam, że dotarłam już do zupełnie innego miejsca mojej kariery i mojego życia. Dlatego tytuł podkreśla, że to nowy początek – tłumaczyła piosenkarka.
Nauczona poprzednimi doświadczeniami, na nowej płycie Latynoska unikała jakichkolwiek odniesień do swej prywatności – w tym do związku z Anthonym. Z Markiem Anthonym artystka ma bliźnięta, urodzone w 2008 r. Maximiliana i Emmę.
Małżeństwo z Anthonym sprawiło, że Lopez przypomniała sobie o swych latynoskich korzeniach. Efektem tego były jej kolejne posunięcia artystyczne. Najpierw nakręciła film "Miasto śmierci" o tajemniczych morderstwach w meksykańskim mieście Ciudad Juarez, a potem nagrała pierwszą swą płytę zaśpiewaną w całości po hiszpańsku – "Como Ama Una Mujer". Z wiadomych względów odbiór obu dzieł był ograniczony do latynoskiego kręgu widzów i słuchaczy.
Podobnie rzecz się miała z kolejnym filmem. "El Cantate" opowiadał o gwieździe salsy – Hectorze Lavoe. Główną rolę zagrał Marc Anthony, a Lopez wcieliła się w postać jego żony. – Czułam, że mam w tym filmie rolę na miarę Oscara, ale akademicy chyba w ogóle go nie obejrzeli – mówi rozgoryczona Jennifer.
Steve Granitz/WireImage / Getty Images
Wkrótce gwiazda przeżyła kolejny kryzys w życiu osobistym, który zakończył się rozwodem z Anthonym w 2015 r.
Puste miejsce u boku gwiazdy nie pozostało długo wolne. Artystka związała się z Aleksem Rodriguezem. Pandemia parokrotnie uniemożliwiła im wzięcie ślubu, w końcu para się rozstała. Każde z nich poświęciło się swojej karierze. Ona kręciła nowy film na Dominikanie, on — przygotowywał się do nowego sezonu sportowego.
2 lutego 2020 r. Jennifer Lopez wystąpiła razem z Shakirą podczas LIX edycji SuperBowl Halftime Show w Miami.
Występ od razu zapisał się w historii.
Show artystek latynoskiego pochodzenia okazał się zaskakująco polityczny w wymowie. Z okrzykiem "Born in the USA", flagą Portoryko i pokazem grupy dzieci występ artystyczny Lopez przybrał formę niemego manifestu. Super Bowl 2020 przeszedł do historii jako pierwszy występ poprowadzony przez dwie artystki pochodzenia latynoskiego.
Jennifer Lopez podkreśliła swoje korzenie, zakładając imponującą pelerynę, na której po jednej stronie widniała flaga USA, a po drugiej flaga Portoryko. Lopez urodziła się i wychowała w Castle Hill, dzielnicy położonej w Bronx w stanie Nowy Jork jako córka Portorykańczyków. Gdy gwiazda rozwijała pelerynę, na scenie dołączyła do niej córka Emme Muñiz wraz z chórem dziecięcym. Widzowie mogli usłyszeć fragment utworu "Born in the USA" Bruce'a Springsteena. Latynoskie akcenty w zestawieniu z hitem Springsteena wybrzmiały z jasnym przekazem — Portorykańczycy też są obywatelami amerykańskimi.
Gotham/GC Images / Getty Images
Od lata 2021 r. cały świat żył sensacyjnymi doniesieniami o odradzającym się uczuciu, które na nowo połączyło Jennifer Lopez i Bena Afflecka. Fani na całym świecie snuli domysły i dopisywali scenariusze. Para jednak nie na długo nabrała wody w usta. Z okazji 52. urodzin wokalistki na Instagramie oficjalnie ogłosili całemu światu: "Bennifer is back!".
Ich romansowi, który wybuchł ponownie niemal po 20 latach, przyglądał się znów cały świat. Za pierwszym razem właśnie to przesadne zainteresowanie postronnych Lopez wymieniła wśród powodów rozstania...
Rich Fury/WireImage / Getty Images
O tym, że Lopez i Affleck znów mają się ku sobie, zaczęto pisać po tym, jak w kwietniu artystka rozstała się z Aleksem Rodriguezem. "Uświadomiliśmy sobie, że lepiej rozumiemy się jako przyjaciele i nie możemy się doczekać momentu, gdy będziemy tylko nimi" — przekazała para we wspólnym oświadczeniu.
Gwiazda od lat jest zaangażowana w rozwijanie własnego imperium biznesowego. Lopez nie tylko ma własną linię perfum, ostatnio zajęła się także projektowaniem.
"Od początku swej kariery, chciałam robić wszystko — nagrywać muzykę, występować w filmach i tworzyć modę. I w końcu mi się udało! Moja debiutancka kolekcja butów i torebek zainspirowana jest trzema ważnymi dla mnie miastami: Nowym Jorkiem, Los Angeles i Miami", pisała w 2020 r. towarzyszącym premierze oświadczeniu 50-letnia wówczas gwiazda.
Bellocqimages/Bauer-Griffin/GC Images / Getty Images
J.Lo. doczekała się w ostatnich latach filmu dokumentalnego opowiadającego o jej życiu, wyprodukowanego przez Netfliksa. Obraz miał przybliżyć widzom ostatnie sukcesy gwiazdy. Wiadomo, że sama artystka wiązała z filmem wielkiem nadzieje.
Gilbert Flores/Variety / Getty Images
Ostatnie miesiące musiały być dla artystki wyjątkowo nieprzyjemne.
Lopez chciała koniecznie powrócić na szczyt, ale jej nowa płyta okazała się komercyjną klapą. Także najnowsze filmy z jej udziałem zostały wykpione przez krytyków, a dokument, w którym wokalistka chciała pokazać "prawdziwą siebie" – został obrzucony błotem przez internautów.
Bellocqimages/Bauer-Griffin/GC Images / Getty Images
Upadek z takiej wysokości załamałby pewnie niejedną gwiazdę, która ostatecznie by się poddała. Jennifer Lopez musiała się jednak zmierzyć z jeszcze większym omenem – rozpadem małżeństwa. Jak się okazuje, ponowny związek z Affleckiem nie przetrwał próby czasu, chociaż kibicowały im miliony.
Wcześniej Jennifer opowiadała o mężu niemalże za każdym razem, kiedy wiedziała, że włączone są kamery. Publicznie się obściskiwali i całowali. "Mam wrażenie, że próbujesz coś światu udowodnić, zamiast po prostu żyć" – mówiła w jednej ze scen dokumentu o życiu Lopez Jane Fonda. Aktorka próbowała ostrzec młodszą koleżankę, że miłość na pokaz nigdy nie sprawdza się w życiu codziennym.
I chyba miała rację.
Bellocqimages/Bauer-Griffin/GC Images / Getty Images
Affleck pokazuje się publicznie już bez obrączki, za to nierzadko w towarzystwie eksżony, Jennifer Garner.
Powodem rozstania z Lopez miały być niekontrolowane wybuchy gniewu aktora, na które J.Lo już nie miała siły. Toksyczne zachowanie sprawiło, że para od wielu miesięcy się kłóciła...
Rozwód najprawdopodobniej nie przebiegnie w pokojowej atmosferze. Amerykańskie tabloidy informują, że Lopez zamierza się ubiegać o połowę majątku Bena Afflecka, szacowanego na 150 mln dol. Przez ostatnie dwa lata to podobno ona płaciła niemalże wszystkie rachunki, a pieniądze z rozwodu miałyby być rekompensatą tych wydatków.
Stephane Cardinale - Corbis/Corbis / Getty Images
"Jennifer Lopez podobno pogodziła się z już rozpadem małżeństwa, jednak gorzej przychodzi jej pogodzenie się z katastrofą zawodową" – pisał Bartosz Sąder na łamach Onetu.
24 lipca artystka kończy 55 lat. Na zdjęciach z ostatnich dni widać było, że urodziny świętowała z wyprzedzeniem – u jej boku trudno było jednak znaleźć Afflecka. Choć po wydarzeniach i donosach z ostatnich miesięcy aktualny dziś bardziej zdaje się hit "Ain't Your Mama" niż piosenki z ostatniej płyty, z pewnością nie usłyszeliśmy jeszcze od artystki ostatniego słowa.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
