Opowiadamy Polskę Francji w weekend wokół 11 listopada. Teksty ...
W ten weekend w kioskach w całej Francji jesteśmy z Dossier Pologne w dzienniku L’Opinion. Piszemy o polskiej historii, o kulturze, gospodarce. W weekend wokół 11 listopada w L’Opinion zwracamy uwagę na to, jak Polacy pomagają Ukraińcom i realizują sojusznicze zobowiązania. Wiodący tekst napisał Karol Nawrocki, prezes IPN. Co ciekawe, pisze nie tylko o przeszłości, także o wyzwaniach Polski na przyszłość.
11 listopada w L’Opinion Wszystko co Najważniejsze – w całej Francji.Wiodący całostronicowy otwierający tekst „Dossier Pologne”, który ukazał się 8 listopada i przez t.zw. „długi weekend” aż po 11 listopada w L’Opinion mogą przeczytać czytelnicy tego dziennika, wyszedł spod pióra Karola Nawrockiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
„Historia uczy, że niepodległa, dynamicznie rozwijająca się Polska to ważna podpora wolnego świata” – pisze Karol Nawrocki w tekście „Polska kotwica wolności”.
„Skuteczne połączenie gry dyplomatycznej i wysiłku zbrojnego pozwoliło Polsce odzyskać niepodległość po 123 latach niewoli. 16 listopada 1918 roku, pięć dni po podpisanym w Compiègne rozejmie kończącym I wojnę światową, Piłsudski rozesłał „rządom i narodom wojującym i neutralnym” telegram notyfikujący „istnienie państwa polskiego niepodległego, obejmującego wszystkie ziemie zjednoczonej Polski”.
W tamtym momencie nie było jednak przesądzone, czy odrodzone państwo przetrwa, a jeśli tak – to w jakim kształcie. O korzystną granicę zachodnią Polacy skutecznie walczyli w czterech powstaniach skierowanych przeciwko Niemcom – wielkopolskim i trzech śląskich – oraz w negocjacjach pokojowych w Paryżu, gdzie znów prym wiedli Dmowski i Paderewski. Wojsko dowodzone przez Piłsudskiego zdołało zaś zwyciężyć bolszewików, którzy „przez trupa białej Polski” chcieli ponieść na Zachód swą krwawą rewolucję. Bitwa Warszawska 1920 roku, w której Polacy rozbili Armię Czerwoną, przez brytyjskiego lorda Edgara D’Abernona została uznana za osiemnastą decydującą batalię w dziejach świata.
Polacy są zdolni do rzeczy wielkich.W latach dwudziestych i trzydziestych Polacy udowodnili, że także w okresie pokoju są zdolni do rzeczy wielkich. Ziemie tak długo rozczłonkowane wcześniej między trzy państwa zaborcze sprawnie złączyli znów w jeden organizm. Młode państwo nie bało się porwać na wielkie inwestycje. W Gdyni, do tej pory sennej wiosce rybackiej nad Bałtykiem, w krótkim czasie powstał jeden z największych i najnowocześniejszych portów w Europie. Na ziemiach środkowej Polski – na południe od Warszawy – ruszyła w drugiej połowie lat trzydziestych budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego, mającego wzmocnić potencjał obronny kraju i zapewnić mu skok modernizacyjny. Ten mocno zaawansowany projekt przerwała II wojna światowa.
Diabelski pakt dwóch totalitaryzmów – zawarty w sierpniu 1939 roku przez Adolfa Hitlera i Józefa Stalina – pchnął świat ku nowemu konfliktowi, jeszcze krwawszemu i straszliwszemu niż ten z lat 1914–1918. Tym razem Polska doświadczyła podwójnej okupacji: niemieckiej i sowieckiej. Tę pierwszą do dziś symbolizują masowe egzekucje, uliczne łapanki, wywózki do Auschwitz i pracy przymusowej. Tę drugą – łagry Syberii, stepy Kazachstanu i Katyń, gdzie od strzałów w tył głowy zginął kwiat polskiej inteligencji. Łącznie hekatomba II wojny światowej pochłonęła życie prawie 6 mln obywateli, w tym ogromnej większości polskich Żydów. Przyniosła też krajowi gigantyczne straty materialne, dziś liczone w setkach miliardów dolarów.
Polacy – tak jak w czasie I wojny światowej – znów chwycili za broń, by odzyskać niepodległość. Pod okupacją powstało i rozrastało się tajne wojsko, podległe emigracyjnemu Rządowi RP – najpierw jako Związek Walki Zbrojnej, a później Armia Krajowa. To właśnie AK rozpoczęła 1 sierpnia 1944 roku Powstanie Warszawskie – największe w Europie powstanie miejskie przeciwko niemieckiemu jarzmu. Polscy żołnierze walczyli też na decydujących frontach tej wojny: w powietrznej bitwie o Anglię, pod Tobrukiem, Monte Cassino czy Falaise. Z determinacją, którą doceniał choćby amerykański generał George Patton, bili się – jak niegdyś Kazimierz Pułaski i Tadeusz Kościuszko – o wolność własną i innych narodów.
Koniec wojny w „strefie zgniotu”.Koniec II wojny światowej nie przyniósł jednak Polsce wolności, lecz kolejne zniewolenie. Na kilkadziesiąt lat kraj znalazł się pod rządami komunistów, zainstalowanych na bagnetach i czołgach Armii Czerwonej. Uzależnienie od Związku Sowieckiego zdołaliśmy zrzucić dopiero u schyłku lat osiemdziesiątych, z wydatnym udziałem papieża Jana Pawła II i wielomilionowego ruchu „Solidarności”.
Dziś Polska jest tam, gdzie sercem byliśmy zawsze – w politycznych, ekonomicznych i wojskowych strukturach Zachodu. Po latach grabieżczej polityki okupantów, niewydolnej gospodarki socjalistycznej i trudnej transformacji do realiów rynkowych znów mamy szansę na skok rozwojowy. Do tego niezbędne są inwestycje równie śmiałe, jak niegdyś port w Gdyni i Centralny Okręg Przemysłowy. W ostatnich latach kilka ważnych projektów udało się przeprowadzić lub przynajmniej rozpocząć. W Świnoujściu powstał Terminal LNG imienia Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mierzeję Wiślaną przeciął kanał otwierający Elblągowi swobodną drogę na Bałtyk. Poprzedni rząd uruchomił też plany wybudowania między Warszawą a Łodzią Centralnego Portu Komunikacyjnego – największego w tej części Europy węzła transportowego, łączącego lotnisko, sieci drogowe i koleje dużych prędkości.
Polska – liderem regionu.Prawie 38-milionowa Polska ma niezbędny potencjał, by na trwałe stać się liderem regionu – nie tylko pod względem wskaźników wzrostu gospodarczego, lecz także w sensie aktywności na rzecz wspólnego rozwoju i bezpieczeństwa. Już w czasie międzywojennym żywe były koncepcje Międzymorza – sojuszu państw Europy Środkowo-Wschodniej położonych między Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem. Stało za tym przekonanie, że bliska współpraca krajów regionu pozwoli im obronić się przed sowieckim zagrożeniem, ale też zachować podmiotowość, na którą nie miałyby szans w ramach niemieckiej Mitteleuropy. Dziś Międzymorze – oparte na solidarności państw Europy Środkowo-Wschodniej – mogłoby skutecznie osłabiać zagrożenie ze strony Rosji, a jednocześnie zapobiegać nadmiernej niemieckiej dominacji w Europie.
Pełnoskalowa napaść Federacji Rosyjskiej na Ukrainę uświadomiła nam jeszcze dobitniej, że wolność nie jest dana raz na zawsze. Polska pospieszyła Kijowowi z bezprecedensową pomocą – od wsparcia militarnego po przyjęcie setek tysięcy uchodźców. Na Warszawę mogą też liczyć sojusznicy w NATO. Na obronność wydamy w przyszłym roku 4,7 proc. PKB – o wiele więcej niż 2 proc. wymagane od członków Paktu Północnoatlantyckiego. My w Polsce dobrze rozumiemy sojusznicze zobowiązania, zwłaszcza w tak trudnych czasach.
Zjednoczona, niepodległa i sama stanowiąca swe prawa Polska, o której mówił prezydent Wilson, także dziś wzmacnia stabilność i bezpieczeństwo wolnego świata” – napisał Karol Nawrocki.
.Tekst we „Wszystko co Najważniejsze” publikowany jest w jeż. polskim, francuskim, angielskim, hiszpańskim, ukraińskim i rosyjskim. Dostępny jest na stronie: [LINK].Opowiadamy Polskę światu.O projekcie „Opowiadamy Polskę światu” realizowanym już od dłuższego czasu, opowiada w najnowszym tygodniku „Idziemy” prezes Instytutu Nowych Mediów, Eryk Mistewicz w rozmowie z Ireną Świerdzewską.
„Prosimy polskich liderów opinii o teksty o Polsce i wymieniamy je dziś już z ponad 90 redakcjami na całym świecie. A więc teksty z „Le Figaro”, „The Atlantic” czy „The Chicago Tribune” mogą przeczytać czytelnicy „Wszystko co Najważniejsze”, nasze zaś teksty wysyłamy do redaktorów na całym świecie. I bardzo często kierują je oni do publikacji w swoich gazetach, tygodnikach, na portalach. Po latach znają nas, zbudowaliśmy atmosferę zaufania, wiedzą, że nie serwujemy im tępej propagandy, ale dostają teksty mocnych autorów z naszej części Europy, które zaciekawią ich czytelników” – mówi Eryk Mistewicz.
I dalej: „Podczas dziesięciu lat „opowiadania Polski światu” mówiliśmy o tym, jak Polacy zachowywali się w II wojnie światowej, jak broniliśmy Europy w 1920 r., dlaczego dla całego naszego regionu ważna była rocznica powstania styczniowego czy obecnej wojny na Ukrainie. Dostarczaliśmy światu opowieści o polskiej Solidarności, o Enigmie, polskiej nauce i o tym, jak radzimy sobie w pandemii. Teksty o polskim Wrześniu ‘39 i domaganiu się przez Polaków reparacji, o dewastacji Polski i cofnięciu naszego regionu w rozwoju za sprawą podporządkowania wpływom sowieckim zostały przedrukowane w gazetach i na portalach w ponad 80 krajach świata. W tym w największych: „Le Figaro”, „L’Opinion”, „Le Soir”, „The Chicago Tribune”, „Newsweek”, „El Mundo”, „La Repubblica”, „Il Messaggero”, „Echo”, „El Debate”, „Observador”, „The Japan Times”, „The Spectator” i wielu innych. PAP Media Intelligence wyliczył ich zasięg na miliard sześćset pięćdziesiąt milionów odbiorców!
– Mapka zasięgu projektu „Opowiadamy Polskę światu” pokrywa cały glob…
– Ostatnio naszą mapkę uzupełniliśmy m.in. o Boliwię, Ghanę, Nigerię. Są już na mapie Nowa Zelandia i Ti mor Wschodni, brakuje tylko Grenlandii. Mam nadzieję, że i tam z polską opowieścią dotrzemy.
Nieprawdą jest, że Polacy nie potrafią ze sobą współpracować – to kolejny wniosek z realizacji tego projektu. Być może dlatego, że nie ma w tym projekcie – wbrew pozorom – polityki. Jest racja stanu, jest interes państwa polskiego, nie ma politykierstwa, partyjniactwa, podobnie zresztą jak na łamach miesięcznika „Wszystko co Najważniejsze”, gdzie teksty te ukazują się równolegle z największymi tytułami w świecie.
– Czy Pana zespół, promując Polskę za granicą, znajduje zrozumienie i wsparcie ze strony instytucji państwowych w Polsce i naszych placówek dyplomatycznych za granicą?
– Bardzo dużo pomocy udzielili nam ambasadorowie – także ci, niestety, odwołani w ostatnim czasie do kraju. Zawsze mogliśmy liczyć na prezydenta Andrzeja Dudę i jego merytoryczne zaplecze w KPRP. Świetny, pomocny nam zespół historyków zebrał w Instytucie Pamięci Narodowej jego prezes Karol Nawrocki. Robią świetną robotę! Kiedy państwo polskie ma wolę budowania wizerunku Polski za granicą, dbania o ten wizerunek, przekłada się to niejako automatycznie na dobrą pracę instytucji – takich jak Polska Fundacja Narodowa. Ale też udało się włączyć w nasze działania środowiska polonijne na całym świecie” – powiedział Eryk Mistewicz w rozmowie dla tygodnika „Idziemy”.
AJ
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 listopada 2024