Alkohol, awantury i sensacyjne porażki. Czarna seria Polaków

13 dni temu
Reprezentacja Polski w czwartek zmierzy się ze Szkocją w Lidze Narodów. To pierwszy mecz naszego zespołu po Euro 2024Nasza drużyna zwykle zawodziła w pierwszych spotkaniach po dużych turniejach. W ostatnich 40 latach poniosła w nich cztery porażki, zanotowała cztery remisy i tylko raz wygrałaMeczom towarzyszyła nieraz zła atmosfera, najgłośniejsza była „afera lwowska” w 2008 r., gdy Artur Boruc, Dariusz Dudka i Radosław Majewski zostali ukarani za niewłaściwe zachowanie, gdy przesadzili z imprezowaniemWięcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet

Radosław Majewski śpiący na kanapie hotelowym lobby, Artur Boruc schodzący na śniadanie w samej bieliźnie, piłkarze dobijający się do pokoju Marty Alf – tak piłkarze reprezentacji Polski „smucili się” po porażce z Ukrainą 0:1 we Lwowie w sierpniu 2008 r. Tamta porażka wpisuje się w całą serię niepowodzeń w pierwszych meczach kadry po dużym turnieju.

Liga Narodów Piłka nożna - Figure 1
Zdjęcia Onet

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Nasza drużyna w ostatnich 40 latach w takich meczach odniosła tylko jedno zwycięstwo. W czwartek kadra Michała Probierza gra pierwszy raz po Euro 2024.

16 lat temu jeszcze gorsze od wyniku było zachowanie części piłkarzy. Dziennik „Fakt” dość dokładnie zrelacjonował, co się wtedy stało. Antybohaterami zostali Majewski, Boruc i Dariusz Dudka, ale więcej zawodników wtedy balowało, tyle że tamten tercet najbardziej przesadził.

Kadra miała choć częściowo zrehabilitować się za niepowodzenie na Euro 2008, gdy zdobyła tylko punkt i nie wyszła z grupy. Leo Beenhakker utrzymał posadę, choć po poprzednich dużych turniejach w XXI wieku selekcjonerzy tracili stanowiska. Holender dokonał jednak aż siedmiu zmian w pierwszym składzie w porównaniu do ostatniego meczu na Euro z Chorwacją (0:1), ale jego wynik był taki sam, styl gry też marny, a potem jeszcze wynik przykrył alkoholowy skandal.

Artur Boruc w meczu z Ukrainą w 2008 r. (Foto: Piotr Kucza / newspix.pl)

Piłkarze pili w jednym z pokoi, a starszyzna wysłała po kolejną butelkę 21-letniego Majewskiego. Gdy zawodnik nie wracał, koledzy poszli zobaczyć, co się dzieje. Okazało się, że młody pomocnik spał na kanapie w lobby.

Zobacz także: Alarm u rywali Polaków! Nagłe zmiany w kadrze na mecz

Potem piłkarze mieli opuścić hotel, odwiedzić miejscowe lokale, a po powrocie dobijać się do pokoju tłumaczki trenera Marty Alf. Dopiero dyrektor kadry Jan de Zeeuw uspokoił zawodników.

Kac męczył piłkarzy jeszcze podczas śniadania. - Artur Boruc opowiadał mi później, że chciałem zalać mlekiem płatki na płaskim talerzu i one delikatnie się wylewały. Później ta historia krążyła. Teraz to jest zabawne, ale wtedy nie było. Artur zszedł na śniadanie bez butów, Darek Dudka też robił swoje sceny. Będziesz wiedział Darek, o co chodzi – opowiadał po latach Majewski w programie Sebastiana Staszewskiego na Youtube "Po Gwizdku".

Potem jeszcze okazało się, że pokój, w którym piłkarze biesiadowali, jest zdemolowany i PZPN musiał zapłacić za straty.

Znacznie większe były jednak straty wizerunkowe. Wybuch wielki skandal, PZPN zawiesił Boruca, Dudkę i Majewskiego. Mieli w niej już nie grać do końca roku, ale dwaj pierwsi opuścili tylko kolejne zgrupowanie kadry. Majewski u Beenhakkera już nie wystąpił.

Pierwszy mecz o punkty po Euro, ze Słowenią (1:1) w eliminacjach mundialu, też był nieudany, potem kadra w fatalnym stylu przegrała kwalifikacje, a Beenhakker został zwolniony po wyjazdowej porażce ze Słowenią (0:3).

Nieudany debiut Leo Beenhakkera

Beenhakker jako jedyny selekcjoner w omawianym okresie dwukrotnie prowadził zespół w pierwszym meczu po dużym turnieju i jego drugie, a chronologicznie pierwsze, spotkanie po imprezie rangi mistrzowskiej było równie nieudane.

W sierpniu 2006 r. Holender debiutował w roli selekcjonera w towarzyskim meczu z Danią. Kadra miała za sobą nieudany występ na mundialu, za co posadą zapłacił Paweł Janas.

Liga Narodów Piłka nożna - Figure 2
Zdjęcia Onet

Beenhakker zaczął pracę od przywrócenia Jerzego Dudka i Tomasza Frankowskiego, nieoczekiwanie pominiętych przez jego poprzednika przy powołaniach na mundial.

Zobacz także: "Klub przyjaciół piłki". Najważniejsze zadania Polaków na Ligę Narodów

Nasz zespół zaprezentował się słabo, zwłaszcza w pierwszej połowie, gola dla Duńczyków strzelił debiutant 18-letni Nicklas Bendner, który potem nie zrobił kariery, jaką mu wróżono.

Pierwszy mecz o punkty, w eliminacjach Euro 2008, wypadł jeszcze gorzej, kadra przegrała 1:3 z Finlandią. Potem było już dużo lepiej, zespół Beenhakkera w wielkim stylu awansował do mistrzostw Europy, podczas których jednak wszystko się zepsuło.

Seria złych wyników w pierwszym meczu po dużym turnieju zaczęła się jednak znacznie wcześniej, bo już w 1986 r., gdy nasza drużyna mierzyła się towarzysko z Koreą Północną.

Rekord zmian Wojciecha Łazarka

Był to debiut nowego selekcjonera Wojciecha Łazarka, który przejął zespół po pracującym z kadrą przez ponad pięć lat Antonim Piechniczku.

Mecz odbył się dopiero 18 października, czyli kadra przez ponad cztery miesiące od spotkania z Brazylią (0:4) w 1/8 finału mundialu nie zagrała ani razu. Władze PRL i KRLD były w dobrych relacjach, w 1986 r. I sekretarz PZPR Wojciech Jaruzelski odwiedził Koreę Północną, dwa lata wcześniej koreański dyktator Kim Ir Sen gościł w Polsce i nieprzypadkowo PZPN na rywala kadry załatwił właśnie piłkarzy z Azji.

Pod względem sportowym rywal nie był wymagający, więc wszyscy spodziewali się łatwego zwycięstwa. Nowy selekcjoner całkowicie przebudował drużynę, w pierwszym składzie znaleźli się tylko dwaj piłkarze – obrońca Kazimierz Przybyś i pomocnik Ryszard Tarasiewicz, którzy wystąpili w podstawowym składzie w poprzednim meczu kadry. Ponadto Jan Karaś i Marek Ostrowski weszli z ławki. Brakowało przede wszystkim Zbigniewa Bońka i Józefa Młynarczyka.

Zobacz także: Były selekcjoner nie ma wątpliwości. Wskazał następcę Szczęsnego

Mecz przeszedł do historii, bo nowy selekcjoner wystawił w nim aż 21 piłkarzy. Nie obowiązywał wtedy limit zmian w meczach towarzyskich i Łazarek z tego skorzystał. Dziewięciu piłkarzy zmienił już w przerwie, gdy nasz zespół prowadził 1:0 po golu Tarasiewicza.

Po tylu zmianach Polacy grali jednak gorzej i przegrywali 1:2. Selekcjoner dokonał jeszcze jednej zmiany i w ostatniej minucie Karaś uratował remis.

Łazarek mecz podsumował w swoim stylu, bagatelizując remis z Koreańczykami. - Z budowaniem drużyny jest podobnie jak z robieniem słonia. Dużo kurzu, szumu, a efekt za dwa lata – powiedział.

Efektu jednak nie było, cała kadencja była równie nieudana, jak ten mecz, Polacy nie mieli szans w walce o awans do mistrzostw Europy, odtąd zaczął się kryzys polskiej kadry, która przez 16 lat nie potrafiła wywalczyć awansu na wielki turniej.

Bardzo słaby mecz w Estonii

Nieudane mecze po dużych turniejach często były zresztą powiązane z debiutami selekcjonerów. Najgorszy miał prawdopodobnie Waldemar Fornalik. Przejął kadrę po Euro 2012, gdy kadra nie wyszła z grupy i Franciszek Smuda musiał pożegnać się z drużyną.

Liga Narodów Piłka nożna - Figure 3
Zdjęcia Onet

Fornalik debiutował w meczu z Estonią, ale nie zrobił rewolucji. W porównaniu do Euro dokonał tylko dwóch zmian, wstawił rezerwowego na mistrzostwach Europy Artura Sobiecha i powołał 21-letniego Ariela Borysiuka, który wrócił po ponad roku przerwy. Wstawienie tego pierwszego obok Lewandowskiego oznaczało przejście na system z dwoma napastnikami.

Ustawienie nie zdało egzaminu. Kadra zagrała jeszcze gorzej niż na Euro. Do przerwy to Estończycy byli groźniejsi i Wojciech Szczęsny uratował nasz zespół przed stratą bramek. W drugiej połowie rywale nie mieli tyle okazji, ale w doliczonym czasie gry Konstantin Vassiljev strzałem z wolnego dał sensacyjne zwycięstwo Estonii.

Strzelec gola Konstantin Vassiljev cieszący się z bramki dla Estonii w meczu z Polską w 2012 r. (Foto: Piotr Kucza / newspix.pl)

Trafił potem do Polski, został gwiazdą Jagiellonii, a w 2017 r. spotkał się z Fornalikiem w Piaście. Wtedy selekcjoner w swoisty sposób, choć zapewne był to oczywiście zbieg okoliczności, odegrał się za zepsucie mu debiutu i odstawił Estończyka, który wylądował nawet w rezerwach.

- Graliśmy źle w defensywie, dopuszczaliśmy do wrzucania długich piłek za plecy naszych obrońców, tak naprawdę każdy element jest do poprawy. Wiele wskazuje na to, że musimy wrócić do ustawienia z ofensywnym pomocnikiem – przyznał po meczu Fornalik.

Kiepski debiut – jak się potem okazało – zwiastował marną kadencję. Debiut o punkty też nie był specjalnie udany, bo nasza drużyna zremisowała 2:2 z Czarnogórą, a potem było nie lepiej i reprezentacja nie liczyła się w walce o awans na mundial.

Fatalne trzy minuty w Pradze

Równie nieudany debiut miał, tyle że z poważniejszymi konsekwencjami – co możemy świetnie pamiętać – Fernando Santos. Przejął zespół po Czesławie Michniewiczu, któremu udało się wyjść z grupy na mundialu w 2022 r., ale styl gry kadry, a przede wszystkim afera premiowa spowodowała, że prezes PZPN Cezary Kulesza nie zaproponował mu przedłużenia kontraktu.

Po miesięcznych poszukiwaniach następcy wybór padł na Santosa, który debiutował w meczu z Czechami, najtrudniejszym – jak się zdawało – spotkaniu eliminacji Euro 2024.

Po Santosie wiele sobie obiecywaliśmy, przyjechał przecież do Polski wielki światowiec, trener, który z Portugalią wywalczył mistrzostwo Europy.

Portugalczyk nie miał czasu na budowanie drużyny, był pierwszym selekcjonerem w tym wieku debiutującym po dużym turnieju w meczu eliminacyjnym.

Na debiut nie powołał Grzegorza Krychowiaka i Kamila Glika, który był jednak kontuzjowany, za to w pierwszym składzie wystawił Karola Linetty’ego, pominiętego przy nominacjach na mundial, i uważanego za wielki talent Michała Karbownika, który wrócił do kadry po 2,5 roku.

Zobacz także: Kadra Probierza trenowała w komplecie. Debiutant doleciał

Tymczasem nasi fani przeżyli szok, już po trzech minutach kadra przegrywała 0:2, a gol Ladislava Krejciego w 27. sekundzie meczu to najszybciej stracona przez nasz zespół bramka w historii. Ostatecznie Polacy przegrali 1:3.

Liga Narodów Piłka nożna - Figure 4
Zdjęcia Onet

Santos zaczął jak inny starszy obcokrajowiec na tym stanowisku, czyli Beenhakker, ale w przeciwieństwie do niego nie były to złe miłego początki, ale zwiastun dalszych problemów.

Portugalczyk został zwolniony we wrześniu po porażce 0:2 z Albanią, odszedł w niesławie, był prawdopodobnie selekcjonerem naszej kadry, który sprawił największy zawód w historii.

Awantura w Kazachstanie, Robert Lewandowski mógł wylecieć z boiska

Polacy zawodzili zwykle po nieudanych turniejach, ale po swoim najlepszym starcie w dużej imprezie w ostatnich 40 latach, czyli Euro 2016 także zawiedli. Doszli do ćwierćfinału, gdzie przegrali z Portugalią w karnych.

Dwa miesiące później grali z Kazachstanem na wyjeździe. Selekcjoner Adam Nawałka dokonał czterech zmian w składzie w porównaniu do jedenastki z Euro, dostał szansę Bartosz Salamon, wrócił po kontuzji Maciej Rybus, do składu weszli młodzi zdolni rezerwowi na Euro Zieliński i Bartosz Kapustka.

Ten ostatni w dziewiątej minucie trafił do siatki, w 35. Na 2:0 podwyższył z karnego Lewandowski i zdawało się, że naszej kadrze nic nie grozi. A jednak pierwszy kwadrans drugie połowy był fatalny w wykonaniu Polaków, których pogrążył Siergiej Chiżniczenko. Polscy kibice mogli go kojarzyć z gry w Koronie Kielce, ale nie dał się poznać jako rasowy snajper, bo w 26 meczach Ekstraklasy strzelił jednego gola, czyli mniej niż przez siedem minut meczu z Polską.

Mecz, który miał być tylko miłym początkiem eliminacji, przerodził się w twardą momentami brutalną walkę. Kazachowie popełnili aż 27 fauli, obejrzeli sześć żółtych kartek, Polacy cztery. A liderzy kadry, Lewandowski i Glik, mieli szczęście, że nie było wtedy VAR i nie zobaczyli „czerwieni”.

Zwłaszcza Glik na to zasłużył, który po gwizdku chciał podnieść rywala nogą. Z kolei Lewandowski najpierw łokciem rozbił nos rywalowi, tyle że zrobił to przypadkowo, potem złapał przeciwnika za szyję, jakby chciał go udusić, a na dodatek sędzia mógł mu pokazać drugą żółtą kartkę za kopnięcie piłki do bramki po gwizdku.

Robert Lewandowski faulowany w meczu z Kazachstanem w 2016 r. (Foto: Łukasz Grochala / newspix.pl)

Mecz skończył się remisem 2:2, ale to był tylko wypadek przy pracy. Polacy wygrali grupę i awansowali do mundialu. Tam nie wyszli z grupy i Nawałka musiał odejść.

Niezły debiut Zbigniewa Bońka

Zastąpił go Jerzy Brzęczek i jego debiut, podobnie jak Zbigniewa Bońka, wyróżnił się na tle innych pierwszych spotkań pod wodzą nowego selekcjonera po dużym turnieju.

Oba spotkania zakończyły się remisami 1:1, choć wywalczonymi w zupełnie innym stylu.

Kadencja Bońka była krótka i niezbyt udana, ale zaczął pracę w nowej roli całkiem nieźle. Przejął zespół w 2002 r. po kiepskim starcie na mundialu, gdy z kadrą musiał pożegnać się Jerzy Engel. Debiutował z Belgią w Szczecinie i mocno zmienił zespół, w debiucie od pierwszego gwizdka wystawił tylko trzech piłkarzy z żelaznej jedenastki poprzednika – Jacka Bąka, Michała Żewłakowa i Macieja Żurawskiego, za to przywrócił Artura Wichniarka i Kamila Kosowskiego, którzy nie mieli wysokich notowań u Engela, postawił też na młodego Mariusza Lewandowskiego. Był to drugi występ w kadrze, w przyszłości będzie jej kluczowym piłkarzem.

Liga Narodów Piłka nożna - Figure 5
Zdjęcia Onet

W bramce wystawił ulubieńca miejscowej publiczności Radosława Majdana. Polacy objęli prowadzenie już w szóstej minucie za sprawą Żurawskiego i przez 20 minut grali dobrze, potem było już gorzej, pod koniec pierwszej połowy rywale wyrównali po błędzie Majdana. W przerwie zmienił go Kowalewski i więcej w kadrze już nie zagrał.

Druga połowa nie była najlepsza w wykonaniu naszej drużyny, ale mecz skończył się remisem 1:1, a przyzwoity wynik był jednym z nielicznych pozytywów.

Potem było gorzej, w październiku kadra pod wodzą Bońka przegrała kluczowy – jak się potem okazało – dla losów awansu do mistrzostw Europy mecz z Łotwą (0:1) u siebie, a w grudniu Boniek nieoczekiwanie zrezygnował.

Obiecujący początek pracy z reprezentacją Jerzego Brzęczka

Zupełnie inne wrażenie zostawił debiut Brzęczka. Boniek – jako ówczesny prezes PZPN – zaskoczył, że to jego wybrał na selekcjonera. Sceptyków wobec byłego trenera Wisły Płock nie brakowało, ale debiut wypadł nadspodziewanie dobrze. Kadra mierzyła się z Włochami w Lidze Narodów i grała z nimi jak równy z równym.

Brzęczek nie zrobił rewolucji, ale trochę zmian było, np. w pierwszym składzie wyszedł debiutant Arkadiusz Reca. Polacy objęli prowadzenie w 40. minucie po golu Piotra Zielińskiego i prowadzili aż do 78. minuty, gdy Jorginho wyrównał z karnego.

Zobacz także: Jakub Moder i Krzysztof Piątek przemówili na temat Szczęsnego. Króciutko

Był to prawdopodobnie najlepszy mecz za kadencji Brzęczka. Potem w Lidze Narodów było już gorzej i kadra miała spaść do dywizji B, do czego nie doszło, gdyż UEFA powiększyła dywizję A. Wywalczyła bez problemów awans do mistrzostw Europy, ale w nich powszechnie krytykowany, mimo całkiem niezłych wyników, Brzęczek nie dotrwał na stanowisku selekcjonera. Po kolejnej edycji LN Boniek go zwolnił, a zatrudnił Paulo Sousę.

Paulo Sousa i jedyne zwycięstwo kadry

I to właśnie pod wodzą Portugalczyka kadra odniosła jedyne zwycięstwo w ostatnich 40 latach w pierwszym meczu po dużym turnieju.

Na mistrzostwach Europy zdobyła tylko punkt i nie wyszła z grupy. We wrześniu czekał ją kolejny mecz eliminacji mistrzostw świata, z Albanią. Był to pierwszy mecz kadry za kadencji nowego prezesa PZPN Cezarego Kuleszy.

Były selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa podczas meczu z Albanią we wrześniu 2021 r. (Foto: Radosław Jóźwiak / newspix.pl)

Polacy wygrali aż 4:1, ale wynik był lepszy niż gra. Nasz zespół oddał cztery strzały celne i wszystkie zakończyły się bramkami. Jedną z nich zdobył debiutant Adam Buksa, który towarzyszył Lewandowskiemu w ataku. Kapitan naszej kadry, Krychowiak i Linetty także zdobyli bramki.

Ostatecznie Polacy zakwalifikowali się do barażów, ale w nich kadrę poprowadził już Czesław Michniewicz (i wywalczył awans), gdyż Sousa w trakcie świąt Bożego Narodzenia nagle porzucił naszą drużynę dla brazylijskiego Flamengo, co wzbudziło wielki niesmak w Polsce.

Z tego powodu nie jest w naszym kraju mile wspominany, wyników też raczej nie miał nadzwyczajnych, ale przynajmniej dość nieoczekiwanie to właśnie on jako jedyny trener w ostatnich 40 latach potrafił wygrać mecz po dużym turnieju. Teraz spróbuje tego samego dokonać Michał Probierz w starciu ze Szkocją w Lidze Narodów.

Pierwsze mecze reprezentacji Polski po wielkich turniejach w ostatnich 40 latach

1986 r. Polska – KRLD 2:2 (towarzyski)2002 r. Polska – Belgia 1:1 (towarzyski)2006 r. Dania – Polska 2:0 (towarzyski)2008 r. Ukraina – Polska 1:0 (towarzyski)2012. Estonia – Polska 1:0 (towarzyski)2016 r. Kazachstan – Polska 2:2 (eliminacje mistrzostw świata)2018 r. Włochy – Polska 1:1 (Liga Narodów)2021 r. Polska – Albania 4:1 (eliminacje MŚ)2023 r. Czechy – Polska 3:1 (eliminacje mistrzostw Europy)

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło:Przegląd Sportowy Onet

Data utworzenia:

5 września 2024 07:00

Dziennikarz Przegląd Sportowy Onet

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia