Margaret jest jedną z popularniejszych polskich wokalistek młodego pokolenia. W rodzimym show-biznesie radzi sobie świetnie od ponad dekady, kiedy to w 2013 r. podbiła go pierwszym ogromnym przebojem. Okazuje się, że piosenkarka miała możliwość spróbować swoich sił na dużym ekranie i zagrać wielką gwiazdę, co jednak ostatecznie nie doszło do skutku. Winę za taki obrót spraw ponosi zresztą sama artystka...
Małgorzata Jamroży, bo tak naprawdę nazywa się Margaret, miała zaledwie 22 lata, gdy usłyszało o niej pół Europy. Wszystko za sprawą minialbumu "All I Need" i promującego go utworu "Thank You Very Much", który stał się niekwestionowanym hitem. Piosenki Polki masowo słuchano nie tylko w ojczyźnie, ale i za granicą: w Austrii, Niemczech czy Włoszech.
Od tego momentu wszystko potoczyło się szybko. Kobieta zaczęła występować na największych imprezach muzycznych w kraju, zdobywać branżowe nagrody czy pełnić funkcję jurora w talent show (wystąpiła w tej roli w 10. edycji "The Voice of Poland"). Posypały się też kolejne płyty - dziś ma ich na koncie sześć, z czego ostatnia ukazała się raptem kilka miesięcy temu.
W najnowszym odcinku podcastu "WojewódzkiKędzierski" Margaret przyznała, że nie była gotowa na taką popularność, która początkowo mocno ją przytłoczyła. Rozpoznawalność wiązała się jednak także z ciekawymi propozycjami zawodowymi. Dopiero teraz wyszło na jaw, że kilka lat temu Jamroży miała okazję zagrać wielką gwiazdę polskiej estrady - Violettę Villas.
Nikomu nie trzeba jej przedstawiać. Niezwykła osobowość sceniczna, śpiewaczka pieśni operowych obdarzona mocnym głosem o sporej skali, kompozytorka i aktorka - zmarła w 2011 r. Czesława Gospodarek (tak brzmi prawdziwe nazwisko Villas) wywarła ogromny wpływ na rodzimą kulturę. A mimo to zagranie jej wcale nie stanowiło dla Margaret pociągającego wyzwania.
"Ponoć byłam jakoś podobna do niej, chyba wizualnie. Też tego nie widzę, ale był taki moment. Była taka sytuacja [że zaproszono mnie na casting do filmu biograficznego - przyp. aut.] i nie poszłam po prostu. Mnie nigdy nie interesowała Violetta Villas" - wyznała szczerze Jamroży. Jej słowa dziwią o tyle, że zapewne wiele aktorek dałoby naprawdę dużo, żeby otrzymać taką ofertę.
Ostatecznie główna rola w "Dzięciole i Violetcie" (taki tytuł nosi obecnie produkcja Karoliny Bielawskiej, nad której scenariuszem pracowali również bliscy wokalistki) przypadła w udziale Sandrze Drzymalskiej. Co ciekawe nazwisko gwiazdy dopiero co pojawiło się w kontekście innej znanej, choć fikcyjnej bohaterki, a jego wybór zdążyła już skomentować Beata Tyszkiewicz, wcielająca się przed laty w Izabelę Łęcką z "Lalki" Bolesława Prusa. O losach filmu zrobiło się głośno pod koniec ubiegłego roku, ale obecnie nie wiadomo, na jakim etapie jest projekt.
Margaret z chęcią wcieliłaby się w inną ważną postać rodzimej popkultury. Kiedy Kuba Wojewódzki w trakcie rozmowy powiedział jej, że z uwagi na jej wygląd i zachowanie dobrze sprawdziłaby się, wcielając się w Katarzynę Figurę, 33-latka zareagowała z dużym entuzjazmem. "Kaśkę bym chciała zagrać" - powiedziała wprost.
Myślicie, że sprawdziłaby się w tej roli?
Zobacz też:
Oto cała prawda o małżeństwie Margaret. Ukochany ją okłamał
Margaret wzięła nieważny w Polsce ślub. Teraz żyje w rzymskim małżeństwie
Wielkie zmiany w życiu Margaret. Artystka tłumaczy powody swojej przełomowej decyzji [POMPONIK EXCLUSIVE]