Michael Cole nie żyje. Był znany jako "jeden biały" i aktor z "To ...
Aktor urodzony 3 lipca 1940 roku w serialu "Mod Squad" z 1968 roku był jednym z trzech młodych hipisów, którzy zostali policjantami. Mieli wybór: ścigać przestępców lub sami trafić do więzienia. "Jeden biały, jeden czarny, jedna blondynka" - głosiła zapowiedź promująca produkcję Aarona Spellinga i Danny'ego Thomasa. W pożegnalnej notce czytamy: "'Mod Squad' nie tylko zapewnił mu sławę, ale także łamał bariery, poruszając tematy sprawiedliwości rasowej i społecznej, a występ Cole’a pomógł nadać serialowi autentyczność i serce". Po finale (serial utrzymał się na antenie pięć sezonów), Michael Cole kontynuował karierę telewizyjną, występując m.in. w "General Hospital", a także filmową. Widzowie mogą kojarzyć go także z udziału w pierwszej adaptacji powieści "To" autorstwa Stephena Kinga z 1990 roku. W miniserialu z 1990 roku wcielił się w dorosłego Henry'ego Bowersa.
Michael Cole nie żyje. Żegnają go bliscyInformację o śmierci aktora przekazała mediom jego przedstawicielka. "Był otoczony przez swoich bliskich po przeżyciu pełnego i pięknego życia" - napisano w oświadczeniu. "Talent Cole'a w połączeniu z jego magnetyczną obecnością uczyniły z niego postać definiującą epokę" - czytamy. "Znany wśród przyjaciół i rodziny ze swojego dowcipu, uroku i bezgranicznego współczucia, wnosił radość do każdego pokoju, do którego wchodził. W głębi serca był gawędziarzem i potrafił sprawiać, że otaczający go ludzie czuli się wyjątkowo, często racząc ich anegdotami ze swoich hollywoodzkich czasów lub dzieląc się mądrością ze swojej niezwykłej podróży" - wspominają go bliscy.
Zobacz wideo Popkultura odc. 174: "Gramy tak dobrze, jak Metallica pisze powieści". Ukryty talent Stephena Kinga (i innych)
"Chociaż jego utrata jest głęboko odczuwalna, jego wkład w sztukę i nieustanna życzliwość sprawiają, że pamięć o nim będzie wciąż żywa" - kończy się oświadczenie. Z komunikatu prasowego wynika, że przeżyli go żona ??Shelley, dzieci oraz "szeroki krąg przyjaciół, rodziny i wielbicieli".