Niecodzienna bramka na 4:3 w MLS na minutę przed końcem ...
W spotkaniu Chicago Fire – CF Montréal zespoły zapewniły kibicom dawkę skrajnych wrażeń. Gospodarze pokonali ekipę z Kanady 4:3, choć do 84. minuty przegrywali dwiema bramkami. To, co wydarzyło się w ostatnich sekundach meczu, przekroczyło jednak wszelkie wyobrażenia.
Czasami mecz potrafi zastąpić niejeden obejrzany już kilka razy dobry film. Niech za dobry przykład posłuży kino amerykańskie. Z gatunku piłkarskiego na statuetkę w dziale kinematografii powinien zasłużyć spektakl, którego akcja odbywała się na Soldier Field w stanie Illinois.
Do przerwy mniej faworyzowani goście prowadzili 2:1 po wykorzystanych rzutach karnych przez Matiasa Cóccaro. Kontaktowego gola przed zejściem do szatni na przerwę strzelił Maren Haile-Selassie.
W 70. minucie niektórym fanom domowników wydawało się, że już jest musztarda po obiedzie. Montreal powrócił na dwubramkowe prowadzenie dzięki Dominikowi Yankovowi.
Na kluczowy fragment rywalizacji należało jednak jeszcze poczekać. Sekwencja pozytywnych zdarzeń dla Chicago Fire nastąpiła na parę minut przed upływem regulaminowego czasu. Sygnał do walki wysłał Brian Gutiérrez, skutecznie egzekwując „jedenastkę”.
Sędzia doliczył dziewięć minut, w których padły jeszcze dwa trafienia. Najpierw na remis akcję zamknął Hugo Cuypers, a następnie Kellyn Acosta pokonał golkipera gości... z własnej połowy.
Doświadczony reprezentant „Jankesów” w zamyśle próbował posłać miękkie zagranie w pole karne rywala. Piłka zawieszona w powietrzu tak zmyliła Jonathana Siroisa, że ten źle obliczył tor jej lotu i zaliczył kompromitującą wpadkę.
— Major League Soccer (@MLS) March 16, 2024Kanadyjczyk może jedynie zrzucić winę na pogodę, gdyż po obiekcie hulał silny wiatr.
Dzięki komicznej bramce 28-latka zespół z Chicago zapisał na swoim koncie pierwsze trzy punkty. Montreal zaś nie wykorzystał okazji, aby przeskoczyć Inter Miami.