Triple-double na start NBA! Co za noc, ale nie dla LeBrona i Curry ...
Ruszyła NBA! Denver Nuggets odebrali mistrzowskie pierścienie, LeBron James zaczął swój 21. sezon w karierze, Chris Paul i Kevin Durant w starciu faworytów zagrali przeciwko swoim byłym drużynom. Emocje w meczu Golden State Warriors - Phoenix Suns trwały do ostatnich sekund.
Na pierwszy wieczór sezonu NBA tradycyjnie zaplanowała hitowe starcia pomiędzy kandydatami do mistrzostwa. Najpierw w Denver spotkali się broniący tytułu Nuggets z Los Angeles Lakers, czyli dwa zespoły rywalizujące w ostatnim finale Zachodu. Ale za nim zaczęła się gra, gospodarze odebrali mistrzowskie pierścienie. - Ostatni rok był niesamowity. Mamy nasze pierścienie. Kto chce zdobyć kolejny? Chodźmy po nie! - krzyknął trener Michael Malone. A jego koszykarze poszli.
Zobacz wideo Startuje NBA! Gortat typuje: Kto mistrzem? Oni mogą zrobić furorę
Pierwszą kwartę meczu otwierającego sezon Nuggets wygrali 34:20, w pierwszej połowie mieli nawet 18 punktów przewagi. Świetnie grał Nikola Jokić, MVP ostatniego finału, który zaczął od triple-double: do 29 punktów dodał 13 zbiórek oraz 11 asyst. A do tego miał wsparcie w innych kluczowych graczach zespołu - Jamal Murray rzucił 21 punktów, a Kentavious Caldwell-Pope miał 20.
Lakers walczyli. Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty mieli zryw 13:0, który pozwolił im zbliżyć się na 84:87, ale pogoń gości przerwał wtedy trójką Aaron Gordon. I bliżej Nuggets Lakers już się nie znaleźli, obrońcy tytułu wygrali ostatecznie 119:107. Zespół z Los Angeles pierwszy mecz sezonu przegrał już po raz siódmy z rzędu.
Najlepszym strzelcem Lakers był blisko 39-letni LeBron James, który zdobył 21 punktów, miał osiem zbiórek i pięć asyst. James zaczął właśnie swój 21. sezon w NBA i bardzo prawdopodobne, że najlepszy strzelec w historii ligi przekroczy w nim granicę 40 tys. punktów.
W San Francisco spotkali się inni znakomici strzelcy - Stephen Curry i Klay Thompson z Golden State Warriors podejmowali Phoenix Suns z Devinem Bookerem i Kevinem Durantem. Oba zespoły także są w gronie kandydatów do tytułu, oba znacząco się wzmocniły: Warriors pozyskali 39-letniego, ale wciąż znakomitego rozgrywającego Chrisa Paula, który ostatnio występował w Phoenix, a Suns mają Bradleya Beala, świetnego strzelca Washington Wizards. Beal we wtorek nie zagrał, ale Paul miał szansę zmierzyć się ze swoim byłym zespołem. Podobnie jak Durant, który przecież występował w Warriors, zdobył z nimi dwa mistrzowskie tytuły.
Po remisowej pierwszej kwarcie Suns wygrali drugą aż 33:18, bo świetnie grał Booker - strzelec, który odnajduje się w roli rozgrywającego, do przerwy miał 21 punktów i cztery asysty. Ale w trzeciej kwarcie zdecydowanie lepiej zagrali Warriors, którzy wykorzystywali mnożące się straty Suns. Dobry moment miał Curry, potem dyrygowanie z punktowaniem zaczął łączyć Paul, rywale momentami byli zupełnie zablokowani. Efekt? Trzecia kwarta wygrana przez Warriors aż 40:19 i prowadzenie 86:80 po 36 minutach.
Ostatnią część świetnie zaczęli jednak Suns, którzy mieli zryw 11:0 i wyszli na prowadzenie. Cztery minuty przed końcem wygrywali 100:96 i choć w kolejnych akcjach popełnili trzy straty z rzędu, to Warriors nie potrafili odrobić niewielkich strat. W ostatniej minucie trójki dla gości trafili Josh Okogie i Eric Gordon, ale szybko odpowiedział Curry i 30 sekund przed końcem wciąż było tylko 106:104 dla Suns.
Wówczas czwartą akcję z rzędu zakończoną asystą rozegrał Booker. Lider gości długo trzymał piłkę, a gdy został podwojony, świetnie dograł pod kosz do nowego w drużynie Jusufa Nurkicia. Bośniak trafił spod obręczy, Warriors nie zdołali już zmniejszyć strat, mecz skończył się wynikiem 108:104 dla Suns.
Znakomity Booker miał 13/21 z gry, a do 32 punktów dodał sześć zbiórek i osiem asyst - pokazał, że w drużynie, która nie ma typowego rozgrywającego, może pełnić tę rolę z powodzeniem. 18 punktów i 10 zbiórek dla zwycięzców miał Durant, choć on trafił tylko siedem z 22 rzutów.
Dla Warriors 27 punktów rzucił Curry, ale miał 8/20 z gry. Inni kluczowi gracze gospodarzy też nie rzucali dobrze: Thompson miał 6/17, a Paul 4/14. Ten drugi w debiucie w Warriors zdobył 14 punktów, miał sześć zbiórek i dziewięć asyst.
NBA ruszyła więc z powodzeniem i teraz będzie tylko przyspieszać. San Antonio Spurs z Jeremim Sochanem w składzie pierwszy mecz rozegrają w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego. Rywalem będą Dallas Mavericks.