Paweł Piotrowicz: "Zawsze warto żyć pełnią życia" — to chyba główne przesłanie filmu "Dalej jazda", czyli komedii ze sporą dawką nostalgii.
Wiktor Zborowski: Reżyser Mariusz Kuczewski to także znakomity scenarzysta. To, co napisał, od początku było bardzo składne i tworzyło coś, co nazywam komedią geriatryczną. Strasznie śmieszną, bardzo wzruszającą i rzeczywiście namawiającą do życia pełną piersią.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że tak jak postać Józefa Gugulaka mogła powstać w głowie Kuczewskiego z myślą o Marianie Opani, tak pisząc jego nieco zrzędliwego sąsiada Antoniego Kryskę, prawdopodobnie widział w tej roli pana.
Zdaje się, że tak właśnie było. Mariusz wiedział, że my się z Mańkiem przyjaźnimy od wielu lat i pracujemy razem często i chętnie. Charakterystyczna jest dla nas pewna czułość, a jednocześnie złośliwości, a nawet skakanie sobie do gardeł.
Właśnie próbuję to sobie wyobrazić…
Niech mi pan wierzy, autentycznie budziliśmy tym w ekipę grozę, chociaż po chwili spokojnie sobie siedzieliśmy i gadaliśmy, a potem wracaliśmy razem do domu. Nie od razu do mnie dotarło, że musiało to wyglądać szalenie zabawnie i wprowadzać na planie pewną konsternację. Nikt nie wiedział, czy my się tak naprawdę nienawidzimy, ujeżdżając się wzajemnie w tak nieludzki sposób, czy jednak kochamy. A my tak po prostu z Mańkiem ze sobą obcujemy.