Premier League. Kryzys Manchesteru City trwa. Tottenham rozbił ...

4 godziny temu
Trener Josep Guardiola kilka dni po przedłużeniu umowy doświadczył piątej z rzędu porażki w roli trenera Manchesteru City, co jest wydarzeniem bez precedensu. W ekstraklasie angielskiej pogromcami mistrza kraju w 12. kolejce okazali się piłkarze Tottenhamu Hotspur, wygrywając na wyjeździe 4:0.

TwitterFacebookWykopE-mail

Premier League - Figure 1
Zdjęcia PolskieRadio24.pl
Piłkarze Tottenhamu Hotspur rozbili Manchester City na wyjeździe. Foto: PAP/EPA/ADAM VAUGHAN

Kibice przybyli w sobotni wieczór na Etihad Stadium już po początkowych minutach nie mogli uwierzyć w to, co widzieli.

Wielki mecz Tottenhamu. "Koguty" rozbiły City

Goście z Londynu już do przerwy zdobyli dwie bramki. Najpierw Szwed Dejan Kulusevski po dalekiej wrzutce poradził sobie z obrońcą przy linii bocznej, dośrodkował w pole karne, a tam do piłki dopadł James Maddison i było 0:1. Ten sam zawodnik podwyższył na 2:0 kilka minut później po składnej akcji, w której brał także udział Koreańczyk Son Heung-min.

Końcówka pierwszej połowy to napór gospodarzy, ale wynik się nie zmienił.

Zaraz po przerwie kontra wyprowadzona przez Kulusevskiego zakończyła się trzecim trafieniem gości, a na listę strzelców wpisał się hiszpański obrońca Pedro Porro. Wkład w upokorzenie zespołu Guardioli miał też walijski rezerwowy Brennan Johnson, który udanie wykończył kontrę w doliczonym czasie gry.

Fatalna passa "The Citizens"

Erling Haaland tradycyjnie był dużym zagrożeniem, ale tym razem napastnik "The Citiziens" nie powiększył swojego dorobku, wynoszącego 12 trafień.

To dopiero drugie wyjazdowe zwycięstwo "Kogutów" w lidze. Pod koniec września wygrali w... Manchesterze z United 3:0.

Po raz pierwszy zespół City pod wodzą Guardioli, wliczając wszystkie rozgrywki, w tym Ligę Mistrzów, przegrał pięć kolejnych meczów. Zła passa zaczęła się 30 października potyczką z... Tottenhamem w Pucharze Ligi. Przy okazji została wyrównana najwyższa porażka w Premier League za kadencji tego szkoleniowca. W podobnych rozmiarach wygrał Everton w 2017 roku.

Pewny triumf Arsenalu. Koniec kryzysu?

We wcześniejszym sobotnim meczu Arsenal wrócił na zwycięską ścieżkę. "Kanonierzy" pokonali Nottingham Forest 3:0, czym zasygnalizowali, że dalej chcą się liczyć w walce o tytuł. Odnotowali pierwszą wygraną od pięciu meczów Premier League.

Forma "The Gunners" spadła w ostatnich tygodniach z powodu trudnego harmonogramu spotkań i wielu kontuzji, co oznaczało, że drużyna trenera Mikela Artety była dziewięć punktów za liderem - Liverpoolem.

Arsenal w sobotę dominował od samego początku, a Bukayo Saka dał mu prowadzenie po 15 minutach gry. Następnie minął dwóch obrońców i uderzył nie do obrony. Ghańczyk Thomas Partey, który wszedł na boisko jako zmiennik w połowie meczu, podwoił prowadzenie gospodarzy w 52. minucie. Młody rezerwowy Ethan Nwaneri dołożył trzecią bramkę (86.) i ustalił wynik.

Jakub Kiwior z ekipy gospodarzy pojawił się na boisku w 88. minucie, zastępując Holendra Jurriena Timbera.

W tabeli prowadzi Liverpool (28 pkt), który w niedzielę zagra na wyjeździe z Southampton (bez kontuzjowanego Jana Bednarka).

Manchester City jest drugi i traci pięć, a czwarty Arsenal sześć "oczek". Tottenham awansował na szóste miejsce z 19 pkt.

Czytaj także:

/empe, PAP

REKLAMA

Czytaj dalej
Podobne wiadomości