Poruszające słowa przyjaciół. Tak pożegnali zmarłego trenera z ...
Przemysław Górnicki w poniedziałkowe popołudnie brał udział w treningu na siłowni w Gnieźnie. Ok. godz. 16 nagle zasłabł, a świadkowie zaczęli udzielać mu pierwszej pomocy. Na miejsce wezwano także karetkę pogotowia.
Tragedia na siłowni w Gnieźnie. Nie żyje znany trener personalny. Reanimacja trwała godzinę
Pożegnali zmarłego Przemysława Górnickiego. Poruszające słowaGodzinna reanimacja nie przyniosła jednak skutku. Lekarz mógł tylko stwierdzić zgon. Gniezno w mgnieniu oka obiegła informacja o śmierci znanego trenera. Pod informacją lokalnej telewizji o tragedii zaroiło się od komentarzy wstrząśniętych przyjaciół i podopiecznych 34-latka.
Na miejscu pojawiła się także policja i prokuratura. Ustalono, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych i odstąpiono od prowadzenia śledztwa. Decyzją prokuratury ciało zostało wydane rodzinie. Data pogrzebu na razie nie jest znana.
Górnicki osiągał sukcesy nie tylko jako trener personalny. W przeszłości był także strongmanem i zawodnikiem trójboju siłowego, w którym zaliczał się do europejskiej czołówki. Na swoim koncie miał także medale mistrzostw Europy, a wielokrotnie stawał także na najwyższym stopniu podium mistrzostw Europy.
Znanego trenera w poruszających słowach pożegnali ci, którzy znali go najlepiej.
— Przemek był bardzo pozytywną osobą, uśmiechniętą na co dzień. W 100 proc. poświęcił się pracy trenera oraz sam trenował na 100 proc. Praktycznie od wczesnych godzin porannych do późnego wieczora można było go spotkać na siłowni. Każdy z nas się zastanawia, co było przyczyną jego śmierci, ale to pozostawmy do wyjaśnienia specjalistom. W mojej opinii na pewno ciężko pracował i trenował — powiedział Mateusz, przyjaciel Górnickiego w rozmowie z portalem O2.
Dramat na siłowni. Przeszedł długą drogę do wymarzonej sylwetki. Pokonały go problemy zdrowotne
"Przemek zmarł w miejscu, które kochał"Zaangażowanie w pracę i pasję "Przema" podkreślił w rozmowie z portalem także Patryk Jasiński, który znał Górnickiego od czasów szkolnych.
— Gdy dotarła do mnie ta informacja, od razu pomyślałem, że takich ludzi już dzisiaj "nie produkują". Przede wszystkim Przemek był osobą zdeterminowaną i pracowitą. Miał kulturę pracy i konsekwencję w dążeniu do celu. Do tego to osoba życzliwa, pomocna, uśmiechnięta — opowiedział.
Mateusz, przyjaciel zmarłego trenera personalnego w rozmowie z O2 stwierdził, że "cechą osób zaangażowanych jest to, że zapominają o sobie". Z kolei Jasiński przyznał, że "Przemek zmarł w miejscu, które kochał".
— Naszła mnie w pewnym momencie taka kontrowersyjna myśl. Co by było, gdybym miał sobie wymyślić idealną śmierć? Mamy dwa rozwiązania. Możemy leżeć w łóżku i kiedyś się nie obudzić, albo umrzeć robiąc to, co się kocha. Przemek wybrał drugą opcję. Odszedł na swoich zasadach — zakończył były kolega trenera ze szkolnych ław.
Nie żyje były selekcjoner reprezentacji Polski