Trzaskowski obiecuje w "GW": Posprzątamy ten bałagan
„Posprzątamy ten bałagan, obiecuję” - zapowiada w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, którego rządy w stolicy również kojarzą się wielu warszawiakom z bałaganem.
„Koncentruję się na Warszawie”Rozmówca „GW” unikał konkretnej odpowiedzi na pytania o to, czy zostanie premierem i czy Platforma Obywatelska zdecyduje się zastąpić Tuska Trzaskowskim.
Dzisiaj sytuacja po stronie opozycyjnej jest klarowna: mamy przywódcę Platformy Obywatelskiej, którego wspiera cała partia. A decyzję o tym, kto powinien być kandydatem na premiera, powinna podejmować największa partia, która wygrywa wybory
— stwierdził.
Prezydent stolicy wskazał, że od zwolenników PO często słyszy, iż opozycja zbyt wiele czasu poświęca dyskusjom „o kuchni politycznej, o listach, o tym, kto powinien być kandydatem na premiera”, zamiast konkretnej wizji Polski w przyszłości.
Pytany, czy nie chciałby kiedyś zostać premierem, Trzaskowski odparł:
Koncentruję się na Warszawie. Polityka zmienia się niczym kalejdoskop, więc jakiekolwiek dalekosiężne plany związane ze stanowiskami są receptą na frustrację i nieustający ból brzucha.
Przyznał jednocześnie, że w polityce „nie należy niczego wykluczać”.
Dwa tygodnie przed startem w wyborach prezydenckich nie miałem pojęcia, że zostanę kandydatem PO w tym wyścigu. Co do jednego nie mam jednak wątpliwości, robota premiera po wygranych wyborach będzie najtrudniejszą pracą w polskiej polityce od 30 lat
— dodał.
Prezydent Warszawy wyraził przekonanie, że wyborców opozycji najbardziej interesuje to, czy będzie potrafiła się zjednoczyć. Przy tym nieustannie używał sformułowań w rodzaju „partie demokratyczne” czy „siły demokratyczne”, jak gdyby PiS nie zdobyło władzy w demokratycznych wyborach.
„PO ma działać jak dobrze naoliwiona maszyna”Pytany o rolę Wioletty Paprockiej-Ślusarskiej, przyznał, że szefowa sztabu wyborczego KO ma „wzmocnić współpracę” między nim a Donaldem Tuskiem oraz „zbudować jeszcze większe zaufanie”.
Nie może być choćby cienia rozdźwięku między nami, szczególnie wykreowanego przez naszych zewnętrznych krytyków, PO ma działać jak dobrze naoliwiona maszyna
— zadeklarował Rafał Trzaskowski.
Na pytanie o wizję Polski, z którą Platforma idzie do wyborów, polityk odpowiedział, że nie będzie „powrotu do tego, co było”.
PO ma propozycję dla mniejszych ośrodków miejskich, rolników i wszystkich tych, którzy nie czuli się beneficjentami transformacji
— wskazał.
Prezydent Warszawy przekonywał, że PO ma zamiar skupić się na rozwiązywaniu „realnych problemów obywateli” oraz „być przy tych, którzy potrzebują pomocy państwa”.
Dalsze zapowiedzi to długi wywód m.in. o „zielonej transformacji”, walce z wykluczeniem komunikacyjnym, inwestowaniu w nowe połączenia kolejowe (jeśli przypomnimy sobie rządy Platformy Obywatelskiej, jest to szczególnie ciekawe).
Musimy inwestować w zrównoważony transport, „inteligentne miasta”, opracować nowatorskie podejście do pracy i nowy sposób zarządzania opieką zdrowia. Odbudujemy politykę zagraniczną i rolę w Unii Europejskiej, co pozwoli nam na ściągnięcie miliardów na wyżej wymienione inwestycje, które staną się rzeczywistością, a nie powerpointowymi urojeniami Morawieckiego. I najważniejsze: przywrócimy w Polsce praworządność i pozwolimy samorządom normalnie funkcjonować
— wskazał.
Nie padło jednak ani pytanie, ani wyjaśnienie, w jaki sposób Platforma miałaby zrealizować wszystkie te „szlachetne” założenia, a zwłaszcza - w jaki sposób miałaby „przywrócić praworządność”.
„Wiemy, jak te problemy rozwiązać”. Ale nie powiemy?Włodarz stolicy zapowiedział, że programy socjalne, takie jak 500 Plus, zostaną utrzymane, a także poszerzone o takie propozycje jak „babciowe” (nie raczył wspomnieć, że podobne rozwiązanie już funkcjonuje).
My chcemy rozwiązywać problemy, a PiS tak naprawdę prywatyzuje kolejne obszary życia społecznego, począwszy od szkolnictwa, poprzez mieszkaniówkę aż po system zdrowia
— stwierdził.
Rozmawiamy codziennie z Polkami i Polakami, którzy mówią o drożyźnie i inflacji. My wiemy, jak te problemy rozwiązać, pobudzać gospodarkę i umacniając pozycję złotówki
— deklarował polityk. Jak to w przypadku Platformy bywa, odpowiedź między wierszami brzmiałaby „wiemy, ale nie powiemy”. Trzaskowski wskazał tylko, że jego partia zamierza Polakom „opowiadać” o swoich pomysłach dotyczących m.in. „służby zdrowia, dostępności lekarzy, a także uporządkowania chaosu w szkołach” (jak zwykle nie wskazując konkretnie, na czym ów „chaos” polega).
Najciekawszy był jednak koniec wywiadu. Oto prezydent Warszawy, za którego rządów niszczeją niegdyś najbardziej reprezentatywne ulice stolicy, który przeprowadza w sposób nierozważny i chaotyczny remonty i inwestycje, utrudniając mieszkańcom korzystanie np. z komunikacji miejskiej i który, według ustaleń dziennikarza śledczego Piotra Nisztora, podpisał się pod decyzją, która, jak się później okazało, umożliwiła zarządowi MPO proceder korupcyjny (Włodzimierz Karpiński z zarządu spółki w marcu tego roku został zatrzymany i stracił stanowisko sekretarza miasta stołecznego, a także przedstawiono mu zarzuty, jednak według Trzaskowskiego działania radnych PiS w związku z tą sprawą były jedynie „spektaklem politycznym”), stawia na Placu Pięciu Rogów 2 metrowe jajo wydające odgłosy wykluwającego się pisklęcia, a w ścisłym centrum Warszawy - wielki, betonowy bunkier, mówi o praworządności, rozliczaniu polityków PiS i „sprzątaniu bałaganu”.
Dla mnie jest absolutnie jasne, że każdy, kto złamał prawo, musi ponieść konsekwencje
— powiedział, pytany o to, co stanie się z politykami PiS po ewentualnej wygranej Platformy Obywatelskiej w jesiennych wyborach parlamentarnych.
Nie chodzi o odpowiedzialność zbiorową, tylko o tych, którzy łamali prawo. Zajmą się tym oczywiście sądy
— podkreślił Trzaskowski.
Ludzie, którzy pracowali jako twarze dla tych całkowicie skompromitowanych mediów, w ogóle nie powinni mieć miejsca w mediach publicznych. PiS popełnił wiele grzechów, ale niszczenie niezależności sądownictwa, Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych uważam za największe z nich. Posprzątamy ten bałagan, obiecuję
— zadeklarował.
Być może powinien najpierw pomyśleć o posprzątaniu „bałaganu”, którego narobił w Warszawie.
CZYTAJ TAKŻE:
-Tarczyński zwraca się do Trzaskowskiego: Nie bój się, zapraszam! Porozmawiamy! Bez ośmiu gwiazdek, bez wulgaryzmów
-Drogowcy i kolejarze jeszcze bardziej przytkają stolicę. Od poniedziałku ruszają nowe remonty - m.in. na Jana Pawła II i Radzymińskiej
aja/Wyborcza.pl