Były trener Ruchu Chorzów o spadku z Ekstraklasy: Zabrakło pokory
Niespełna rok temu beniaminek Ekstraklasy, Ruch Chorzów, wykonał desperacki ruch zwalniając trenera, który spędził w klubie ponad dwa lata i w tym czasie wprowadził zespół do elity. Teraz Jarosław Skrobacz opowiedział, co jego zdaniem Ruch zrobił źle po awansie. – Często padały słowa praca, skromność, pokora, ale tej ostatniej cechy bardzo brakowało – przyznał szkoleniowiec w rozmowie z „TVP Sport”.
Obecny trener Odry Opole pracował w zespole „Niebieskich” od czerwca 2021 roku. Awansował z drużyną najpierw do I ligi, a następnie Ekstraklasy. Po 13 meczach poprzedniego sezonu, w których zespół zgromadził zaledwie 8 punktów, zarząd zdecydował się pożegnać 57-latka tylko po to, by powierzyć zespół jego dotychczasowemu asystentowi, Janowi Wosiowi (również odwołanemu z funkcji niedługo później). Teraz trener opowiedział o tamtym czasie ze swojej perspektywy.
– Po awansie podjęto decyzję, by nie robić transferów, które przerastają możliwości finansowe klubu. To można i trzeba było zrozumieć. My jednak potrzebowaliśmy wzmocnień, a nie potrafiliśmy pozyskać nawet wyróżniających się zawodników z klubów pierwszoligowych. Możemy zobaczyć, gdzie dziś są piłkarze z tamtej kadry. Na wiosnę grało już 6-7 nowych, co pokazało, że wcześniejsza droga była błędna – stwierdził szkoleniowiec w wywiadzie, który przeprowadził Dominik Pasternak.
Skrobacz nie ukrywa żalu do władz klubu, którym zarzuca niekonsekwencje w temacie transferów.
– Często było tak, że drużyna, która zrobiła awans, zostawiała zawodników na kolejny sezon. Gdybym miał możliwość decydowania, to nie poszedłbym tą drogą. Po awansie do Ekstraklasy doskonale wiedziałem, że ten zespół musi zostać wzmocniony. Tak się nie stało i przełożyło się to na ogromne problemy. Boli mnie to, że gdy walczyłem o te transfery, słyszałem, że nie ma to finansów, a kilka miesięcy później sytuacja uległa diametralnej zmianie – przyznał trener Odry. I zauważył, że w chorzowskim środowisku oczekiwania względem drużyny były za wysokie.
– To był na pewno dobry czas, ale nasuwa mi się jeden wniosek, który powtarzałem, jeszcze pracując w klubie. Ruch ma bardzo fanatycznych kibiców myślących, że ich klubowi coś się należy, bo 14 razy wygrał mistrzostwo Polski. Prawda jest taka, że nic się nie należy. Zabrakło mi takiego myślenia. Często padały słowa praca, skromność, pokora, ale tej ostatniej cechy bardzo brakowało. Gdy przejmowałem drużynę, zarząd marzył o utrzymaniu w 2. lidze. Wizja zakładała awans w 3 lata. Zrobiliśmy to już w pierwszym. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Po awansie taka sama gadka. Utrzymanie, a potem może coś więcej. I znowu awans. Gdy nam nie szło, pojawiały się słowa, że nie chcemy tego awansu. To głupota, każdy tego chciał. Graliśmy po prostu na miarę naszych możliwości. Ostatecznie osiągnęliśmy sukces. Na Ekstraklasę zabrakło umiejętności – tłumaczy były trener „Niebieskich”.
Ruch Chorzów, trenowany obecnie przez Dawida Szulczka, plasuje się na 9. miejscu w tabeli I ligi. Odra prowadzona przez Jarosława Skrobacza zajmuje 13. lokatę z przewagą jednego punktu nad strefą spadkową.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
Mariusz Jop odmienił Wisłę. „Skupiam się na kolejnych spotkaniach” Kolejne roszady w sztabie szkoleniowym Ruchu Chorzów Prześlij mi Słowaka. Transferowe migracje – skąd ściągamy obcokrajowców? Wygrało doświadczenie. Pragmatyczny Ruch triumfuje w RzeszowieFot. Newspix