Porażki bywają cenniejsze niż sukcesy. SpaceX jest tego przykładem
Największa rakieta na świecie została wystrzelona we wtorek o godz. 16 czasu środkowoamerykańskiego (23.00 czasu środkowoeuropejskiego) z ośrodka SpaceX w Boca Chica w Teksasie. Po ok. 1,5 minuty od startu statek kosmiczny Starship odłączył się od modułu nośnego (boostera) Super Heavy i skierował się ku Oceanowi Indyjskiemu, gdzie wylądował 65 min później. Booster wrócił na Ziemię niespełna 7 min po starcie, lecz zamiast, jak zaplanowano, pojawić się znowu w Boca Chica, wylądował w wodach Zatoki Meksykańskiej.
— Nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale taka jest strategia firmy SpaceX, aby dużo eksperymentować i w ten sposób się uczyć, rozwijać technologie. To, że booster nie wylądował w Boca Chica, nie oznacza, że lot nie był sukcesem — zaznaczył w rozmowie z PAP inżynier Aleksander Gorgeri, kierownik projektu napędów rakietowych w Instytucie Lotnictwa (ILOT) Sieci Badawczej Łukasiewicz.
Czytaj także: Elon Musk i SpaceX ruszy na ratunek uwięzionych astronautów. Kiedy misja?
Dodał, że w nocy z wtorku na środę naszego czasu firmie Elona Muska udało się przetestować najważniejszy element tego lotu, czyli uruchomienie na orbicie silnika Raptor na statku Starship. Podobnie za sukces należy uznać jego lądowanie za dnia na Oceanie Indyjskim, co — zdaniem eksperta — pomogło w obserwacji rakiety i ocenie wyników jej lotu.
Także fakt, że po wodowaniu w Oceanie Indyjskim statek przełamał się i pojawiły się na nim płomienie, nie świadczy, według rozmówcy, o niepowodzeniu tej części misji.
— Na tym etapie lotów zaplanowano takie właśnie kontrolowane niszczenie rakiet wskutek upadku do oceanu — powiedział.
Specjalista w dziedzinie napędów rakietowych przyznał, że program Starship wprowadza wiele technologii na zupełnie nowy poziom.
— Za jego wielkie osiągnięcia można również uznać kwestie logistyki i biznesowego nastawienia do kosmosu — powiedział.
Jego zdaniem na uwagę zasługują stosowane przez firmę Elona Muska takie rozwiązania, jak wertykalna integracja łańcucha dostaw (czyli proces, w ramach którego producenci, dostawcy i dystrybutorzy ściśle współpracują ze sobą dla maksymalnej wydajności magazynowania i dystrybucji towarów) oraz zarządzanie zgodnie z koncepcją "fail fast", czyli prowadzenie wielu szybkich testów na zasadzie prób i błędów.
— Ten dynamiczny proces pozwala rozwijać technologie także poprzez odnoszenie kontrolowanych porażek, bo za ich sprawą dużo się uczymy. Dzięki takiemu podejściu nawet loty, podczas których nie wszystko się udaje, są bardzo cenne, często cenniejsze niż sukcesy — tłumaczył ekspert.
Czytaj także: Nowy inwestor SpaceX dużym zaskoczeniem. To największy bank we Włoszech
Stwierdził, że program Starship ma szansę zrewolucjonizować dostęp do kosmosu, bo oferuje możliwość wyniesienia na orbitę — i dalej — bardzo dużych ładunków w stosunkowo niskiej cenie. — Można powiedzieć, że Starship demokratyzuje kosmos — ocenił.
Gorgeri podkreślił, że każda z części składowych Starship jest wykonana na skalę do tej spory niespotykaną. Dotyczy to m.in. zaawansowania technologicznego i rozmiarów rakiety. Jednak jego szczególny podziw budzą algorytmy sterowania wykorzystywane podczas lądowania statku.
Wspomniał, że z punktu obserwatorów na uwagę zasługuje fakt, że możemy oglądać powrót rakiety z kosmosu.
— Wcześniej nie mogliśmy tego widzieć, bo podczas wejścia w atmosferę statki znajdują się w plazmie kosmicznej i komunikacja z nimi była zablokowana. W tym przypadku udało się obserwować ten etap testu dzięki wykorzystaniu konstelacji satelitów Starlink należących do Muska. Efekt był spektakularny — zaznaczył.
— Sądzę, że już za kilka lat możemy się spodziewać rutynowych lotów tej rakiety. Biorąc pod uwagę poziom skomplikowania tego projektu, to naprawdę niedługo — stwierdził.