Tomasz Strzembosz – historyk odważny i pokorny

3 dni temu

Prof. Tomasz Strzembosz i dyrektor KARTY Zbigniew Gluza podczas pracy w siedzibie Ośrodka „Karta” w 1994 r. Fot. PAP/A. Urbanek

Strzembosz - Figure 1
Zdjęcia Dzieje.pl

20 lat temu, 16 października 2004 r. zmarł Tomasz Strzembosz, wybitny przedstawiciel harcerstwa, jeden z najznakomitszych historyków wojennych dziejów Polski, pionier badań nad konspiracją AK-owską i partyzantką antysowiecką. Był zawsze wierny własnym przekonaniom, za co płacił wysoką cenę. Bez względu na koniunktury środowiskowe i sytuację polityczną w dążeniu do prawdy nie uznawał żadnych kompromisów.

U schyłku życia, w roku 2002, Tomasz Strzembosz opublikował książkę, w której zamieścił liczne wspomnienia o ludziach mu bliskich, przyjaciołach, kolegach po fachu. Opatrzył ją tytułem „W stronę zachodzącego słońca. Życiorysy wpisane w polską historię”. Niestety nie napisał książki autobiograficznej, a szkoda, bo droga Strzembosza w niezwykle ciekawy sposób ilustruje losy narodu i wpisuje się w Polską historię.

Życiorys wpisany w polską historię

Urodzony 11 września 1930 r. w Warszawie Tomasz Strzembosz był jednym z trojaczków Zofii i Adama Strzemboszów. Jego brat, który po ojcu odziedziczył imię, ale też zawód, jest znanym prawnikiem – w latach 1990–1998 pełnił funkcję pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Siostra zaś, Teresa, zmarła przedwcześnie w 1970 r., była działaczką katolicką, zajmującą się poradnictwem rodzinnym. W domu Strzemboszów panowała atmosfera patriotyzmu. Matka była działaczką harcerską, ojciec w czasie I wojny światowej walczył w II Korpusie Polskim, dowodzonym m.in. przez gen. Józefa Hallera.

Tomasz Strzembosz rozpoczął edukację szkolną jeszcze przed wojną w prywatnej harcerskiej szkole im. Andrzeja Małkowskiego, w okresie okupacji niemieckiej uczęszczał zaś na tajne komplety. Maturę zdał w roku 1949 w liceum w podwarszawskiej Falenicy i wstąpił na Uniwersytet Jagielloński, by studiować historię. Po dwóch latach jednak przeniósł się na Uniwersytet Warszawski. Kiedy był na trzecim roku, zmuszono go do zakończenia studiów historycznych. Otrzymał dyplom tzw. zawodowy, nie dopuszczono go do kolejnego etapu – studiów magisterskich. Przyczyną była negatywna opinia jego koleżanek i kolegów z koła Związku Młodzieży Polskiej, do którego w latach 1948–1953 Strzembosz należał. Dzięki rekomendacjom otrzymanym od dyrektora Archiwum Akt Dawnych Adama Stebelskiego i kierującego Muzeum Historycznym m.st. Warszawy Janusza Durki został w 1955 r.  przyjęty z na UW, gdzie pod kierunkiem Stanisława Herbsta napisał pracę magisterską „Tumult warszawski 1525”. O jakości rozprawy świadczy, że w 1959 r. ukazała się ona drukiem.

W 1957 r, ożenił się Marią Dawidowską, siostrą „Alka”, znanego wszystkim czytelnikom „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego. Związek ten cementował harcerską pasję Strzembosza, który nie tylko organizował w 1989 r. „odrodzony” Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, ale także podejmował wątki harcerskie swoich badaniach. Świadczy o tym jego monografia, opublikowana w 1972 r. pt. „Odbijanie i uwalnianie więźniów w Warszawie 1939–1944”, opublikowana w drugim obiegu broszura „Szare Szeregi jako organizacja wychowawcza” czy cieszący się sporą popularnością i mający wiele wznowień książkowy wybór dokumentów „Bohaterowie »Kamieni na szaniec«”.

Badacz dziejów konspiracji i partyzantki antykomunistycznej

Strzembosz - Figure 2
Zdjęcia Dzieje.pl

Dość szybko Strzembosz porzucił historię nowożytną na rzecz dziejów najnowszych. Od 1954 r. pracował w Muzeum Historycznym m.st. Warszawy, a w 1966 r. rozpoczął pracę w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk. W 1972 r. obronił doktorat napisany pod kierunkiem Stanisława Herbsta, dziesięć lat później otrzymał habilitację. Na profesurę musiał czekać kolejnych dziesięć lat. „Profesor Strzembosz był człowiekiem wewnętrznie wolnym” – wspominał w 2004 r. Rafał Wnuk. W czasach, gdy pisanie o Armii Krajowej nie było sposobem na szybką karierę, Strzembosz zajął  się badaniem warszawskiego podziemia zbrojnego. Na przestrzeni kilku lat opublikował liczne studia i dwie książki zachowujące ogromną wartość naukową: „Oddziały szturmowe konspiracyjnej Warszawy 1939–1944” oraz „Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939–1944”.

W 1972 r. obronił doktorat napisany pod kierunkiem Stanisława Herbsta, dziesięć lat później otrzymał habilitację. Na profesurę musiał czekać kolejnych dziesięć lat. „Profesor Strzembosz był człowiekiem wewnętrznie wolnym” – wspominał w 2004 r. Rafał Wnuk. W czasach, gdy pisanie o Armii Krajowej nie było sposobem na szybką karierę, Strzembosz zajął  się badaniem warszawskiego podziemia zbrojnego.

Tomasz Strzembosz był jednym z pierwszych historyków, którzy wskazywali potrzebę badań nad dziejami polskiego podziemia na terenach okupowanych przez ZSRS. Ogromną popularnością cieszyła się jego – wydana w drugim obiegu – książeczka „Refleksje o Polsce i podziemiu 1939–1945” (w 1990 r. wznowiona już legalnie w sporym nakładzie). Po 1989 r., nieograniczony cenzurą Strzembosz zaczął publikować jeszcze więcej. Wydał biografię podpułkownika Jerzego Dąmbrowskiego „zagończyka”, ofiary NKWD. Uznanie czytelników i grona specjalistów zyskała syntetyczna praca „Rzeczypospolita podziemna – społeczeństwo polskie a państwo podziemne 1939–1945”.

W ostatnich latach życia Strzembosz włączył się w burzliwą dyskusję wokół książki „Sąsiedzi” Jana Tomasza Grossa, dotyczącej zbrodni w Jedwabnem. Strzembosz, zakwestionował niektóre ustalenia Grossa. W przestrzeni publicznej pojawiło się wskutek tego wiele obraźliwych i niesprawiedliwych ataków na niego. W 2004 r., tuż przed śmiercią, opublikował obszerne książkowe studium pt. „Antysowiecka partyzantka i konspiracja nad Biebrzą”, rzutujące także na wydarzenia z Jedwabnego.

Mistrz

W pierwszej połowie lat osiemdziesiątych Tomasz Strzembosz rozpoczął wykłady z zakresu historii II wojny światowej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Zastąpił w tej roli Władysława Bartoszewskiego, który wówczas jako visiting professor rozpoczął pracę na Uniwersytecie w Monachium. Z KUL-em Strzembosz był związany przez wiele lat i tu mógł rozwinąć się jako twórca własnej szkoły historycznej (w latach dziewięćdziesiątych kontynuował tę pracę w Instytucie Studiów Politycznych PAN), grona zajmującego się badaniami nad dziejów partyzantki, do którego należą wypromowani przez Tomasza Strzembosza magistrzy i doktorzy, dziś nierzadko profesorowie, m.in. Rafał Wnuk, Grzegorz Motyka, Marek Wierzbicki, Janusz Marszalec i Sławomir Poleszak.

Podczas jednego ze spotkań powiedziałem prof. Tomaszowi Strzemboszowi o tym, że nie jestem w stanie dokończyć kwerendy. Wtedy nie miałem jeszcze napisanego żadnego rozdziału pracy, a Profesor znał stan moich badań jedynie z wystąpień seminaryjnych. Profesor wyszedł do innego pokoju, skąd po chwili wrócił i wręczył mi 50 dolarów (wtedy to była spora suma), mówiąc, że powinno wystarczyć na dokończenie zbierania materiałów, a warto, bo to będzie dobra praca. Taka wiara w młodego człowieka uskrzydla

Był wyjątkowym wykładowcą i jeszcze bardziej niezwykłym opiekunem naukowym. Sięgał chętnie po metody rodem z harcerstwa, organizował wycieczki, a seminaria nierzadko odbywały się u niego w domu. Był bardzo opiekuńczy, ale i wymagający. Sławomir Poleszak wspomina swojego mistrza w następujących słowach: „To był na najpewniej 1995 r., mój piąty rok studiów, gromadziłem wtedy materiały do pracy magisterskiej, poświęconej postaci majora Jana Tabortowskiego »Bruzdy«. Wiązało się to z koniecznością prowadzenia kwerendy w Białymstoku i Warszawie oraz podróżowania do różnych miast w Polsce, celem zbierania relacji. Nie było mowy o żadnym grancie naukowym. Na kwerendę przeznaczałem swoje stypendium naukowe, zaskórniaki od Rodziców i Babci. W pewnym momencie nie miałem już pieniędzy na kolejny, jeden z ostatnich wyjazdów w ramach kwerendy. Podczas jednego ze spotkań powiedziałem prof. Tomaszowi Strzemboszowi o tym, że nie jestem w stanie dokończyć kwerendy. Wtedy nie miałem jeszcze napisanego żadnego rozdziału pracy, a Profesor znał stan moich badań jedynie z wystąpień seminaryjnych. Profesor wyszedł do innego pokoju, skąd po chwili wrócił i wręczył mi 50 dolarów (wtedy to była spora suma), mówiąc, że powinno wystarczyć na dokończenie zbierania materiałów, a warto, bo to będzie dobra praca. Taka wiara w młodego człowieka uskrzydla”.

CZYTAJ TAKŻE

IPN przypomniał o wybitnym historyku prof. Tomaszu Strzemboszu

Rafał Wnuk zachował również ciepłe wspomnienia z seminarium Strzembosza: „Inne zdanie padło w trakcie rozmowy, podczas której zniechęcony piętrzącymi się trudnościami, poprosiłem o zmianę tematu pracy magisterskiej. Profesor powiedział wówczas: »Panie Rafale, jak spadać, to z wysokiego konia«. I pracę napisałem. Nie godził się na półśrodki i chodzenie skrótami, nie dbał o tytuły ani o zaszczyty. Od siebie i od swoich uczniów wymagał odwagi i pokory wobec historii”.

Tomasz Strzembosz zmarł 16 października 2004 r. Spoczął na warszawskich Powązkach. Rozpoczęte przed śmiercią badania nad konspiracją sowiecką w okolicy Augustowa kontynuował Rafał Wnuk. Dwuautorska praca „Czerwone bagno” ukazała się w 2009 r. Bogate archiwum Strzembosza, zawierające m.in. zebrane przez niego relacje i dokumenty, trafiło do Archiwum Akt Nowych.

Autor: Tomasz Siewierski Źródło: Muzeum Historii Polski

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia