Ożywianie zmarłych na ekranie. Znają to dobrze nie tylko Szybcy i ...

19 maj 2023

Nie wszyscy w historii kina są jak postacie grane przez Seana Beana i w przeciwieństwie do niego - powracają do żywych.

Śmierć bohatera w filmie lub serialu potrafi zbudować ogromne emocje i podkreślić stawkę wydarzeń, dlatego twórcy często sięgają po tego typu zabiegi. Bywa, że to najlepsze wyjście dla postaci, aby mogła ona poświęcić się dla drużyny i zakończyć swoją wspaniałą historię. Zdarzają się jednak i sytuacje, że postać zostaje uśmiercona (najczęściej w serialach), ponieważ aktorzy nie są już zainteresowani graniem w danej produkcji. W Polsce dostaliśmy heroiczną śmierć Ryśka z Klanu lub słynne kartony Hanki z M jak Miłość.  W USA pożegnano zaś Charliego Sheena w serialu komediowym Dwóch i pół. Podobnych przykładów jest mnóstwo! Te  przyszły mi do głowy w pierwszej kolejności.

(Uwaga! W dalszej części tekstu mogą znajdywać się spoilery do popularnych produkcji. Zalecana ostrożność)

Zdarzało się i tak, że pomysł uśmiercenia bohatera był chybiony. Okazywało się, że postać była niezwykle popularna i miała większy potencjał. Fani mieli nadzieję, że może jednak nie "umarła na śmierć", więc twórcy decydowali się na przywrócenie jej do żywych. Słynna jest już pod tym względem seria Szybcy i wściekli. Już teraz możemy udać się do kina na dziesiątą odsłonę, w której ponownie zobaczymy Hana. Z poprzedniej części dowiadujemy się, że mężczyzna wcale nie zginął. Po prostu Pan Nikt zwerbował go do ochrony urządzenia Aries i młodej dziewczynki Elle, która jest kluczem do jego uruchomienia. Kiedy Pan Nikt został zdradzony przez Jakoba Torretta, CIA zdecydowało się wykorzystać Deckarda Shawa do upozorowania śmierci Hana, aby mógł działać w tajemnicy. To nic, że logika odkręcania tej śmierci jest pokrętna, bo w obrębie tej konwencji łatwo jest to zaakceptować. Tak samo jak powrót do życia Letty Ortiz, która "ginie" w wypadku samochodowym, zakończonym potężną eksplozją.  Nie widzieliśmy jednak ciała. A naczelna zasada tego typu produkcji brzmi: nie ma ciała, nie ma zgonu. Śmierć – a raczej po prostu wypadek – miał jednak swoją cenę, bo postać straciła pamięć i musiało minąć trochę czasu, zanim wszystko wróciło do normy. Jak się okazuje, Szybcy i wściekli nie mają sobie równych, jeśli chodzi o zmartwychwstania. Już wiemy, że w nowej odsłonie ponownie zobaczymy Gisele graną przez Gal Gadot.

nullmateriały prasowe

Nie tylko w Szybkich i wściekłych decydowano się na przywracanie postaci. Tego typu zabiegi najczęściej mają miejsce w horrorach. Ile razy Laleczka Chucky, Fredy Krugger, Michael Myers i Jason Voorhees ginęli, aby potem znowu (pod różnymi lub tymi samymi postaciami) powrócić i straszyć nas w kolejnych odsłonach? Ciekawym przykładem są też komiksy o superbohaterach, bo trudno znaleźć w nich postać, która chociaż raz nie umarła (teraz podobno chcą uśmiercić nawet Ms. Marvel, więc nie mają żadnych świętości).

"Krótkotrwałe zgony" przenoszą się też do kina superbohaterskiego, chociaż na razie bardzo powoli. Najlepszym przykładem jest Superman w Lidze Sprawiedliwości Zacka Snydera. Bohater umiera w Batman v Superman: Świt sprawiedliwości w starciu z Doomsdayem, ale zostaje przywrócony do życia. Jego "poruszająca do granic" śmierć nie miała specjalnie długiej żałoby. Jeśli zaś chodzi o MCU, tam swój zgon kilka razy sfingował Loki. Gdy w końcu Thanos skręcił mu kark w Avengers: Wojna bez granic wydawało się, że zmartwychwstania już nie będzie – są to zresztą słowa samego Szalonego Tytana. Loki zawsze znajdzie jednak wyjście z sytuacji. A raczej twórcy Marvel Studios, którzy powrócili do tej postaci za sprawą wersji antybohatera z 2012 roku i wydarzeń w Nowym Jorku, kiedy zaatakował razem z armią Chitauri. Chwycił za Tesserakt w momencie, w którym nie było mu pisane i przeniósł się w inne miejsce, a potem ścigany był za te czyny przez TVA. Udało się odkręcić śmierci też w przypadku mutantów – pod koniec X-Men: Przeszłość, która nadejdzie widzimy, że naprawione rzeczy w przyszłości znowu dały życie lubianym postaciom, między innymi Jean Gray i Scottowi Summersowi.

Do epickich odrodzeń dochodzi też w filmach. Pamiętacie Gandalfa, który powrócił jako Gandalf Biały w bitwie o Helmowy Jar? Jeśli wracać do życia, to właśnie w taki sposób! Mniej widowiskowe, ale równie pamiętne będą powroty Barbossy w Piratach z Karaibów: skrzyni umarlaka czy Harry'ego Pottera w Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II. Jak łatwo zauważyć, najczęściej takie wydarzenia mają miejsce w kontynuacjach filmów lub kolejnych odsłonach serii, więc niewykluczone, że niebawem do tego grona dorzucimy Tony'ego Starka tylko po to, by ukrócić newsy i teorie o powrocie tej postaci do MCU.

Oni wracali zza grobu w filmach i serialach

Z takimi fabularnymi decyzjami trzeba postępować ostrożnie. Powrót bohatera nie może być bowiem przeprowadzony na siłę. Zawsze jest to jakaś forma wycofania się z pierwotnych wizji, do której dochodzi pod wpływem różnych czynników (najczęściej popularności postaci). O ile seria Szybcy i wściekli pozwala na takie absurdy i tam działa to skutecznie, o tyle niektóre powroty są zwyczajnie naciągane. Czy coś zyskaliśmy na absurdalnym powrocie Palpatine'a w Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie? Wydaje mi się, że nie. Śmierć postaci potrafi zrobić na widzach ogromne wrażenie i może być wspominana przez lata. Dlatego lepiej tego nie zmarnować wyłącznie z chęci zarobku.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia