Według umowy koalicyjnej dokładnie za rok, 13 listopada, Szymon Hołownia powinien przekazać stanowisko marszałka Sejmu wicemarszałkowi Włodzimierzowi Czarzastemu. Coraz częściej pojawiają się jednak domysły, że ten punkt umowy zostanie zmieniony, a Szymon Hołownia pozostanie marszałkiem do końca kadencji. To tylko spekulacje czy jednak coś jest na rzeczy?
Nie jest żadną tajemnicą, że Szymon Hołownia nosi się z zamiarem kandydowania w wyborach prezydenckich. Nietrudno też jednak zgadnąć, że po wygraną mógłby w nich sięgnąć tylko wtedy, gdyby konkurentem był kandydat PiS, a do tego zapewne nie dojdzie. Zapewnianie, że jego wymarzonym konkurentem w drugiej turze byłby przedstawiciel KO jest tyleż uprzejme, co nierealne i nie daje mu wielkich szans na wygraną.
Kalendarz jest bezwzględny - wybory prezydenckie odbędą się w maju, a zmiana na stanowisku marszałka dopiero w listopadzie. Decydując się prowadzić kampanię i pełnić jednocześnie funkcję marszałka Sejmu Szymon Hołownia ryzykuje jednak nieco więcej niż przegraną w wyborach. Zebranie nawet bardzo okazałego poparcia, ale bez wejścia do drugiej tury wyborów, nie będzie dla Szymona Hołowni sukcesem.
Dziś, kiedy twórca Polski 2050 nie jest już debiutantem, trudno nawet chyba liczyć na powtórzenie wyniku z 2020, kiedy poparło go 13,8 proc. wyborców. Tym bardziej nie będzie sukcesem zdegradowanie do roli szeregowego parlamentarzysty, a nawet wicemarszałka.
To wydaje się najkorzystniejszym - w obliczu szans na wyborczy sukces - rozwiązaniem dla ambitnego polityka. Jego wybór wiąże się ze zrezygnowaniem z kandydowania w wyborach, co jednak da się wyjaśnić nawet korzyścią wizerunkową - przez chęć poświęcenia się obowiązkom marszałka Sejmu. Ofiarą takiego zachowania byłby czekający na swoją kolej do marszałkowania Włodzimierz Czarzasty. Dynamika wydarzeń politycznych wyraźnie jednak umiejętnie podszczypywanej przez koalicyjnych partnerów Lewicy nie służy. To właśnie kilkoro posłów Lewicy zadeklarowało niedawno odstąpienie od wspierania koalicji - trudno uznać, że poprawia to jej sytuację.
Podpisany przez liderów rok temu dokument jasno określa, że... no właśnie. W części opisującej zasady działania koalicji stwierdza jedynie, że "kandydatami Koalicji na Marszałka Sejmu są..." i tu wymienia Hołownię oraz Czarzastego z podaniem dat do i od 13 listopada 2025. Nie jest to więc jasne stwierdzenie: "Koalicja powoła na Marszałka pana X, którego następnie zmieni na pana Y". Według umowy koalicyjnej obaj panowie są jedynie kandydatami.
A nad kandydaturami głosowania przeprowadza Sejm. W różnych stadiach koalicyjnej serdeczności, koalicyjna dyscyplina potrafi jednak wyglądać różnie...
Szymon Hołownia na półmetku. Już rok jest marszałkiem SejmuPrzedpołudnie Radia RMF24