Szymon Marciniak na ustach całego świata. Jego decyzja wywołała ...
Liga Mistrzów
Na Santiago Bernabeu nagle rozpętało się piekło. Od tej sytuacji zależeć mogło, która z drużyn znajdzie się w finale Ligi Mistrzów. Szymon Marciniak musiał wiedzieć, że spoczywa na nim gigantyczna presja. Polak nie zawahał się przed skorzystaniem z systemu VAR i podjął jedyną słuszną decyzję. Piłkarze Realu Madryt mogli mieć pretensje wyłącznie do siebie. Później jednak doprowadzili do niemożliwego, i to znów polski sędzia znalazł się na oczach całego świata. W końcówce doliczonego czasu jego decyzja wywołała istną burzę.
Przez długie minuty rewanżowego meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium Szymon Marciniak pozwalał piłkarzom na tworzenie widowiska na światowym poziomie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że gra toczy się o wielką stawkę, i starał się nie przeszkadzać zawodnikom w grze — tak po prostu. I robił to bardzo dobrze, bo kibice mogli skupić się wyłącznie na akcjach Realu i Bayernu.
Pojedyncze próby wymuszenia rzutu karnego były duszone w zarodku po zaledwie kilku sekundach. Polak pokazywał do piłkarzy, że nie ma zamiaru dać się naciągnąć na symulki, a zawodnicy obu zespołów dobrze wiedzieli, że z Marciniakiem nie ma żartów. W końcu nadeszła jednak 72. minuta, gdy sędzia z Płocka znalazł się na ustach kibiców z całego świata.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Gdy piłka chwilę wcześniej wpadła do bramki Bayernu Monachium, piłkarze Realu Madryt mogli przez chwilę świętować wyrównanie. Polski sędzia natychmiast dał znać, że VAR analizuje zachowanie Nacho w starciu z Joshuą Kimmichem. Powtórki były bezwzględne dla hiszpańskiego defensora. Jak na dłoni widać było, że w bezmyślny sposób odepchnął Niemca, faulując w ofensywie.
Gol nie mógł zostać uznany. Na decyzję Marciniaka nie trzeba było czekać przesadnie długo. Sędzia finału ostatnich mistrzostw świata podbiegł do monitora, błyskawicznie przypomniał piłkarzom obu zespołów zdecydowanym gestem, że nie mają prawa stać tuż za jego plecami i podglądać monitora, i w końcu zakomunikował swoją decyzję. Słuszną, wobec czego nie ma wątpliwości.
Zobacz także: Wielka awantura na korcie w Rzymie! Nagle przerwali mecz, gwizdyW końcówce Real musiał przycisnąć i znów dokonał niemożliwego. Dwie bramki Joselu zapewniły Królewskim udział w finale Ligi Mistrzów. I o ile przy pierwszej nie było mowy o żadnych kontrowersjach, bo błąd popełnił Manuel Neuer, o tyle przy drugiej konieczne było ponowne skorzystanie z VAR-u. Choć przez chwilę zrobiło się niepewnie, powtórki udowodniły, że Szymon Marciniak znów podjął słuszną decyzję. Królewscy w kilka minut odwrócili losy rewanżu i zapewnili sobie udział w wielkim finale.
Wymarzony mecz. I na koniec niesmakNie będzie przesadą stwierdzenie, że Szymon Marciniak jako sędzia niemal do samego końca spisywał się wzorowo. W żaden sposób nie starał się znaleźć w blasku fleszy, co zdarza się jego niektórym kolegom po fachu. Interweniował wyłącznie wtedy, gdy było to absolutnie konieczne. Błyskawicznie pozbawiał nadziei tych zawodników, którzy chcieli wymusić rzut karny. A gdy trzeba było podjąć kluczową decyzję, zrobił swoje.
Nawet gdy musiał podpowiedzieć mu VAR, korzystanie z systemu przebiegało we wzorowy sposób. Na decyzje nie było trzeba czekać długo, i co najważniejsze, wszystkie ostatecznie były słuszne. Na pochwałę zasłużyła nawet komunikacja z samymi piłkarzami. Płocczanin pokazywał na palcach, ile zamierza doliczyć minut. To drobiazg, ale jednocześnie coś, co warto docenić.
I nagle... doszło do sytuacji, która każe nam pozostawić mały minus przy ocenie występu Marciniaka.
Zobacz również: Niewiarygodny zwrot w walce o finał Ligi Mistrzów! Szalone cztery minutyW samej końcówce do siatki Realu trafił bowiem jeszcze Matthijs De Ligt. I choć piłkarze Bayernu byli wściekli i ruszyli z pretensjami, Marciniak nie dał sobie wejść na głowę. Szybko zakomunikował gościom, że nie ma mowy o uznaniu tego trafienia. I wydaje się, że to... jedyny moment, przy którym możemy mieć wątpliwości co do decyzji podjętej przez Polaka.
Występ Szymona Marciniaka należy ocenić na niemal najwyższe noty, choć sytuacja z ostatnich minut doliczonego czasu pozostawia pewien niesmak. Rozjemca meczu użył gwizdka już wcześniej, przed strzałem, i nie pozwolił na dokończenie akcji. To była sytuacja na styku i niewykluczone, że faktycznie był spalony. W takim momencie, gdy gra toczy się o finał Ligi Mistrzów, Marciniak mógł jednak dać szansę VAR-owi. Nie ulega wątpliwości, że o tej sytuacji będzie się jeszcze mówiło bardzo długo.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło:Przegląd Sportowy Onet
Data utworzenia:
8 maja 2024 23:22
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet