Bogusław Chrabota: Czy Rafał Trzaskowski walczy z krzyżem?
Nowe zasady w warszawskich urzędach mnie nie irytują. Jeśli efektem będzie lepszy stosunek do petentów (w urzędach obywatele to niestety wciąż często jeszcze petenci), to bardzo proszę. Polskiej administracji zawsze tego brakowało; pogarda do klienta, podobnie jak uniżony stosunek wobec przełożonego, to wstydliwe dziedzictwo przeszłości.
Ale w rozporządzeniu prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego prócz wszystkiego, co oczywiste (i pewnej dozy przesady), ukryty jest spory ładunek politycznego trotylu; chodzi oczywiście o zakaz eksponowania w urzędach symboli religijnych. Na dodatek zakaz dotyczy nie tylko przysłowiowej „ściany”, ale również urzędniczego biurka. Tu też nie ma miejsca na krzyże, święte obrazki czy religijne figurki; dotychczas, mimo epoki open space, często na nich obecne.
Czytaj więcej
Skąd ten zakaz? Nie mam wątpliwości, że prosto z serca polityki. Bo chociaż to legalne (koślawy Trybunał Konstytucyjny uznał to prawo w listopadzie 2023 r.), to bez wątpienia będzie budzić sprzeciw. Zarówno wśród samych urzędników, jak i wielu warszawiaków, którzy tolerancję religijną pojmują nieco inaczej, i którym nie przeszkadzają symbole religijne w sferze publicznej. Ci ludzie nie podniosą oczywiście skowytu, jak politycy PiS czy prawicowi publicyści. Ale bez wątpienia ocenią decyzję prezydenta krytycznie.
Po co robi to Trzaskowski właśnie dziś, choć nie ma tu żadnego przymusu? To jasny gest wobec lewicy i świeckiej w większości młodzieży.