Serce to samotny myśliwy - Recenzja filmu Wanda Rutkiewicz ...

2 dni temu

"Nie żyję w czasie teraźniejszym. Żyję w czasie przeszłym albo przyszłym. Jestem w drodze do poszukiwania czegoś", mówi do nas z archiwalnych nagrań Wanda Rutkiewicz w najnowszym dokumencie Elizy Kubarskiej. Reżyserka, sama zajmująca się zawodowo wspinaczką wysokogórską, przygląda się jednej z czołowych postaci polskiego i światowego alpinizmu, próbując oddać złożoność jej natury i znaleźć odpowiedź na pytanie, co się stało w maju 1992 roku podczas wyprawy na Kanczendzongę. 

Wanda Rutkiewicz - Figure 1
Zdjęcia Filmweb

Rutkiewicz była pierwszą Polką i zarazem Europejką, a także trzecią kobietą na świecie, która zdobyła Mount Everest. Jako pierwsza kobieta weszła także na K2. Wybitna francuska wspinaczka Christine de Colombel nazwała ją najlepszą alpinistką epoki. A jednak film Kubarskiej nie jest peanem na cześć niepodważalnych sukcesów, podbijającym modny dziś kult jednostki. To gorzka opowieść o walce ze sobą, wątpliwościach, niezagojonych traumach, maczyzmie sportowego środowiska i tak zwaną "pogonią za króliczkiem". "Urodziłam się z pewną cechą, w której charakterystyczne jest to, że ciągle nie zadowala się tym, co się ma" – mówi bohaterka filmu: profesjonalistka i perfekcjonistka, potrafiąca poświęcić wszystko dla osiągnięcia celu, wytrwała i uparta, świadoma tak swojej wartości, jak i fizjologicznych limitów, szukająca w innych pasji, ale także empatii i solidarności. 

Punktem wyjścia do realizacji tego projektu, a jednocześnie jego silnikiem napędowym stały się legendy o domniemanym przetrwaniu przez Rutkiewicz jej ostatniej wyprawy i zaszycia się gdzieś w Himalajach. Sprowokowała je poniekąd ona sama, tuż przed podróżą na Kanczendzongę zapewniając swoja matkę, że jeśli nie wróci, będzie to oznaczało, że wstąpiła do zgromadzenia medytacyjnego i została mniszką. Jak twierdzi Jetsunma Tenzin Palmo, założycielka klasztoru Dongyu Gatsal Ling w Indiach, w żeńskich i męskich zakonach w niedostępnych rejonach Nepalu ukrycie swojej tożsamości, także przed władzami kraju, wcale nie jest takie trudne – wystarczy dyskrecja i silna potrzeba bycia poza systemem. Fakt, że ciała Rutkiewicz nie odnaleziono, sprzyja domysłom podsycanym także przez lokalną społeczność: świadków twierdzących, że widzieli podobną do niej kobietę schodzącą z gór. Sam stan alpinistki, przygniecionej rozczarowaniami związanymi z relacjami i postawami w  środowisku, który wykrystalizował się w trakcie jej poprzedniej wspinaczki, mógł wskazywać na potrzebę odcięcia się od świata i ludzi. "Nie potrafiłaby się cieszyć ani w mieszkaniu pachnącym czystością, ani tam, w górach" – mówi w kolejnym nagraniu. Film Kubarskiej ma zatem od początku kształt osobistego śledztwa, w którym przeczesywanie bogatego archiwum życia alpinistki i spotkania z Szerpami są niczym innym jak życzeniowym szukaniem dowodu jej dalszego życia. 

Wanda Rutkiewicz - Figure 2
Zdjęcia Filmweb

Wybór życiorysu Rutkiewicz przez Kubarską na temat jej filmu nie wydaje się przypadkowy czy zaskakujący. Łączy je niewidzialna, metafizyczna więź: alpinizm, płeć w zdominowanym przez mężczyzn sporcie, a także – niestety – niesłuszne zarzuty co do wiarygodności osiągnięć. W przypadku Rutkiewicz zakwestionowano jej wejście na Annapurnę w 1991 roku, zaś Kubarską i jej męża Dawida Kaszlikowskiego oskarżano o manipulacje, między innymi zawyżanie poziomu trudności, w trakcie wyprawy na Grenlandię w 2009 roku. Kubarska zatem jak nikt inny rozumie ból ciosów zadanych przez kolegów po fachu. Być może szukając sprawiedliwości dla Rutkiewicz, o której w środowisku nie mówiło się tak dobrze, jak poza nim, szuka sprawiedliwości i odkupienia dla samej siebie. W końcu nawet sądowe i komisyjne wyroki nie są w stanie wymazać z zawodowego życiorysu gorzkich epizodów, które zapewne dalej mają swoich wyznawców. 

"Ostatnia wyprawa" to także obraz kobiety niosącej przez życie traumatyczne dziecięce wspomnienie tragicznej śmierci braciszka, doświadczenie utraty zamordowanego ojca, zagubionych emocjonalnych więzi i mieszkania przez długie lata w biedzie, w zrujnowanym domu. Być może wydarzenia te miały wpływ na fascynację Rutkiewicz społecznością nepalską: jej przywiązania do bliskości, relacji i wartości, wśród których najważniejszą było życie samo w sobie. Niezabliźnione rany, podlewane przez specyficzne, hermetyczne, przesiąknięte animozjami środowisko wspinaczkowe z pewnością zaś przekładały się na poczucie osamotnienia i wyobcowania. Kubarska portretuje także mizoginię wśród alpinistycznej społeczności. Kreśli pozycję kobiety ośmielającej się sięgać po męskie trofea, stanowiącej podświadome zagrożenie dla status quo, przez co nierzadko redukowanej w wypowiedziach do trudnego charakteru. 

Reżyserka za klucz narracyjny przyjmuje domniemanie ocalenia, dzięki czemu pilnuje rytmu swojej opowieści i trzyma ją w ryzach także podczas dodawania kolejnych narracyjnych warstw. Tak jak w "Ścianie cieni" próbowała uchwycić uniwersalną opowieść o ludzkim ego, konfrontując je z potęgą natury, tak i "Ostatnia wyprawa" wybrzmiewa dwojako. Jako portret indywidualnej osobowości, która zapisała się na kartach historii wybitnymi sportowymi osiągnięciami. I jako uniwersalny obraz wartości, pasji, ukochania wolności; walki nie tyle z monumentalnymi szczytami, ile z własnymi limitami i słabościami. Pozostaje popłynąć z myślą filmu i mieć nadzieję, że gdzieś w górach Rutkiewicz odnalazła spokój – w taki czy inny sposób.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia