Fantastyczne Ujadanie Cichych Kobiet - Recenzja filmu Wredne ...

26 lip 2024

Powiedzieć dziś, że ludzie chętnie wypisują w internecie obraźliwe i wulgarne komentarze, to stwierdzić oczywistość w stylu: słońce wschodzi na wschodzie. Były jednak takie czasy – i to całkiem niedawno – kiedy w interakcjach społecznych unikano ordynarnego chamstwa z obawy przed ostracyzmem... lub nawet karą.

Wredne liściki - Figure 1
Zdjęcia Filmweb

"Wredne liściki" przenoszą nas w niezbyt odległą przeszłość. Oto czasy, gdy niewyparzony język i prostackie zachowanie były znakiem rozpoznawczym osób prymitywnych, nieszczęsnych dusz, dla których jedynym wybawieniem byłyby ognie piekielne. Kobieta, która pozwalała sobie na zbyt dużo, mogła nawet stanąć przed sądem za nieobyczajne zachowanie. Prawo Wielkiej Brytanii nie widziało wtedy zbyt dużej różnicy pomiędzy wulgaryzmami, prostytucją i homoseksualizmem.

W takich okolicznościach przyrody wspólnotę małego miasteczka czeka szok. Oto pewna bogobojna mieszkanka zaczyna otrzymywać listy. Ich treść jest szokująca. W sprawę zostaje zaangażowana policja. Ta ma podejrzaną. To sąsiadka znana z nieprzystającego chrześcijańskim kobietom zachowania i języka, którego pozazdrościłyby jej największe rynsztokowe szumowiny. Dochodzi do aresztowania. Szykuje się proces, który może doprowadzić nieszczęśnicę za więzienne kraty. Kobieta jednak nie przyznaje się do winy. Jej jedyną sojuszniczką zostaje młoda policjantka, która sama musi zmagać się z niedowierzeniem ze strony społeczeństwa, bo kto to widział, by kobieta nosiła mundur. Tymczasem ofiara listów, na pozór skromna, żyjąca w bojaźni bożej chrześcijanka, cieszy się sławą lokalnej męczennicy...

Wredne liściki - Figure 2
Zdjęcia Filmweb

Choć trudno w to uwierzyć, "Wredne liściki" inspirowane są prawdziwymi wydarzeniami sprzed stu lat. Jednak reżyserka Thea Sharrock oraz scenarzysta Jonny Sweet nie są zainteresowani rekonstrukcją śledztwa i procesu, o którym wszyscy dawno zdążyli zapomnieć. Ich film ma przede wszystkim bawić. Kontrast pomiędzy dawną moralnością i aktualną znieczulicą na wulgaryzmy w sieci jest nieustającym źródłem humoru. Twórcy zgrabnie konfrontują przyzwyczajenia widzów, dla których obraźliwe wpisy są codziennością mediów społecznościowych i sekcji komentarzy na portalach, z oburzeniem i szokiem bohaterów oraz radykalnymi działaniami policji.

Bohaterowie filmu nie są lustrzanym odbiciem rzeczywistych osób, lecz zbudowane zostały zgodnie z wieloletnią tradycją brytyjskiego sitcomu. Są to więc postacie wyraziste, na pozór jednowymiarowe, lecz skrywające zaskakującą głębię. Sprawia to, że oglądający z łatwością śmiać się będą z obłudników i szowinistów, którzy w innym kontekście narracyjnym wzbudzaliby oburzenie.

Wredne liściki - Figure 3
Zdjęcia Filmweb

Co więcej, taka konstrukcja pozwala za komediową frywolnością ukrywać głębsze, zaskakująco przenikliwe studium jednostek uwięzionych w opresyjnym systemie. Tytułowe wredne liściki stają się symbolem anarchistycznej rewolucji, wyrazem buntu i bezradności w obliczu religijnego zniewolenia i społecznego przyzwolenia na oczywisty brak równość. Twórcy jednak nie czynią z tych głębszych rozważań jądra filmu, co może część oglądających rozczarować. "Wredne liściki" pozostają przede wszystkim komedią, z ciekawie napisanymi bohaterami, zabawnymi dialogami i pierwszorzędnym aktorstwem. To ostatnie chyba nikogo nie dziwi. W końcu Olivia Colman, Jessie Buckley i reszta obsady, to aktorska pierwsza liga. Jeśli wybierając się do kina na "Wredne liściki" nie będziecie oczekiwać feministycznego manifestu, ale dobrej, inteligentnej komedii, to z całą pewnością nie będziecie zawiedzeni. 

Wredne liściki - Figure 4
Zdjęcia Filmweb

Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu

Czytaj dalej
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia