Lewandowski zaklął, zacisnął rękę w pięść i machnął. Znowu to samo

17 lis 2023
Lewandowski

Wybór Michała Probierza, który postawił w ataku na Roberta Lewandowskiego i Karola Świderskiego, w pełni się bronił. Ale tym razem duet napastników zawiódł. Lewandowski rozkładał bezradnie ręce, zamiast stwarzać strzeleckie okazje, a Świderski mecz zamiast na boisku skończył w szpitalu.

To był ich piętnasty wspólny mecz. Sporo, biorąc pod uwagę, że Karol Świderski w reprezentacji Polski zameldował się dopiero w 2021 r., a Robert Lewandowski jest w niej od 15 lat. Ale to ten duet napastników - mimo wielu prób i pomysłów kolejnych selekcjonerów - od miesięcy sprawdza się w kadrze najlepiej.

Zobacz wideo Zmierzch Lewandowskiego. "Jego następca jest dwie półki wyżej"

Raz się wkurzył

Mecz z Czechami był jednak dla napastników reprezentacji Polski niezwykle trudny. Wydawało się, że Lewandowski zrozumiał to już po 120 sekundach. Wówczas, stojąc na środku boiska, przyglądał się jak na jego oczach Czesi rozmontowują obronę Polaków i omal nie wbijają nam gola.

Trzeba było ruszać do pracy. Z biegiem czasu, kiedy Polacy opanowali sytuację i w końcu zaczęli grać piłką, Lewandowski, choć ciut cofnięty, zdecydowanie przyspieszył grę Polski. Grał na jeden kontakt, celnie dogrywał głową, ale też przytrzymywał piłkę pod polem karnym rywali. W dwóch-trzech akcjach przewracał się przy kontakcie z rywalem, ale sędzia nie reagował. W 28. minucie kapitan mocno się zdenerwował, gdy koledzy kilkadziesiąt sekund podawali piłkę między linią obrony, a on wbiegał na wolne pole. Jan Bednarek jednak na takie dłuższe podanie się nie zdecydował. "Lewy" zaklął, zacisnął pięść i machnął sugestywnie, dając kolegom znak, by byli odważniejsi.

Gracz Barcelony jak zwykle był mocniej pilnowany, ale to otwierało szansę dla Świderskiego i chyba taki też był pomysł Polaków. W pierwszej połowie kilka razy obserwowaliśmy podobny schemat. Gdy lewą stroną mknął Nicola Zalewski, wrzucał piłkę w pole karne, szukając Świderskiego. Lewandowski ustawiał się wtedy dalej od bramki, będąc nieco poza akcją, albo czekając na zgranie czy dobitkę. Kilka razy z takich schematów wyszły groźne sytuacje i Świderski mógł wpisać się na listę strzelców.

W podobny sposób padł jedyny dla Polski gol. Zalewski znów szukał Świderskiego i znów posłał dobrą piłkę, ale tym razem źle próbował wybijać ją obrońca Czechów. Do piłki dopadł Piotrowski, który włączył się w akcję. I trafił z bliska. Lewandowskiego z przodu nie było, bo to on ten atak zaczął i został z tyłu. Można jednak wnioskować, że to on miał być tam, gdzie ostatecznie znalazł się gracz Łudogorca. Gdyby był z przodu, pewnie to on byłby strzelcem.

Probierz lepszy od Santosa i Michniewicza, ale nic to nie daje

Mimo że Lewandowski nie dostawał zbyt wielu piłek, to stuprocentową sytuację wypracował sobie sam. W drugiej połowie zaatakował obrońcę i wyłuskał mu piłkę. To była sytuacja sam na sam z Jindrichem Stankiem. Kapitan lobował bramkarza, ale posłał piłkę nad poprzeczką. 12 minut przed końcem meczu tuż zza linii pola karnego Lewandowski egzekwował rzut wolny. Bramkarz Czechów złapał jednak lecącą w środek bramki piłkę. Kapitan Biało-Czerwonych miał jeszcze w tym spotkaniu szansę przy dośrodkowaniu. Trudnej okazji nie wykorzystał.

Lewandowski zagrał cały mecz. Kończył go z jednym celnym, jednym niecelnym strzałem i dwoma kluczowymi podaniami. Dwa jego strzały zostały zablokowane. Nie był to jego ani zły, ani dobry występ, ale kadra od pewnego czasu nie kreuje sobie wielu sytuacji, nie ma klarownych okazji, zatrzymuje się na 30 metrze i nie bardzo wie, co zrobić dalej. Lewandowski z jednej strony próbuje temu zaradzać, cofając się i rozgrywając, z drugiej strony często w takich sytuacjach rozkłada ręce. Głównie przy złych pomysłach, czy strzałach na wiwat kolegów. Jego współpracę ze Świderskim można było jednak obserwować tylko w pierwszej połowie, bo gracz z MLS miał problemy zdrowotne i na druga połowę nie wyszedł. On kończył mecz w szpitalu, ponoć czując się źle, a Lewandowski na murawie - ale bez efektu w postaci gola.

Pod wodzą Michała Probierza wskaźnik gola na mecz mamy przeciętny. Wynosi on 1,33. Za Adama Nawałki strzelaliśmy średnio dwa gole na mecz, za Jerzego Brzęczka 1,5, za Sousy 2,5, za Michniewicza 1, za Santosa 0,83. Niby każdy z trzech meczów Probierza nasza kadra kończyła z golem, z drugiej jednak strony w trzech meczach potrzebowaliśmy trzech wygranych, a komplet punktów zgarnęliśmy tylko raz.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości