Tak BRICS tworzy sojusz przeciw USA i UE. 5 najważniejszych ...
W oficjalnym porządku obrad BRICS miało zabraknąć rozmów na temat utworzenia wspólnej waluty. Kwestia ta stała się jednak motywem przewodnim wystąpień liderów. Xi Jinping tajemniczo zapowiadał konieczność "reformy międzynarodowego systemu finansowego i walutowego".
Inni poszli znacznie dalej. W środę prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva przekonywał, że narody, które nie używają dolara, nie powinny być zmuszane do handlu tą walutą. Jak uzasadniał waluta BRICS "zwiększy możliwości płatnicze i zmniejszy podatność na zagrożenia".
Jak można było się spodziewać, pod takim postulatem podpisał się Władimir Putin zmagający się z zachodnimi sankcjami. Prezydent Rosji zapowiedział prace nad przejściem z dolara na waluty krajowe, ale właśnie z udziałem BRICS. Zająć się tym miałby m.in. Nowy Bank Rozwoju stworzony przez porozumienie.
— Obiektywny, nieodwracalny proces "dedolaryzacji" naszych powiązań gospodarczych nabiera tempa — zapewniał Putin. Nieoficjalnie podczas spotkań BRICS miały pojawić się propozycje, by wykorzystać do pozadolarowych rozliczeń notowania złota albo nawet kryptowaluty.
"Dedolaryzacja umożliwi państwom BRICS eliminację wysokich kosztów wymiany USD w transakcjach międzynarodowych, co może przyczynić się do zwiększenia handlu wewnątrz grupy. Niższy udział waluty USA w obrotach handlowych najważniejszy jest dla Rosji — pomoże jej zmniejszyć wpływ zachodnich sankcji. Natomiast Indiom, RPA i Brazylii ułatwi spłatę długów wobec organizacji międzynarodowych" – wskazuje w swojej analizie Polski Instytut Ekonomiczny.
"Kosmiczna" propozycjaTo jednak nie takie proste. Jak zaznacza PIE, wyzwaniem pozostaje zmienność kursów walutowych państw BRICS oraz ich niepełna wymienialność. Ponadto wzrost znaczenia Chin dla państw rozwijających się może, zamiast wyswobodzenia spod dominacji dolara, zmienić się w dominację juana.
Pomysł obalenia dolara wspólną walutą BRICS został już skrytykowany przez ekonomistów, którzy podają w wątpliwość możliwość wymienialności i uniknięcia gwałtownych wahań.
"Indie musiałyby znieść kontrolę kapitału, która uniemożliwia ludziom wywożenie pieniędzy z kraju bez pozwolenia. Musiałaby też istnieć niemal alternatywa dla systemu bankowego SWIFT stworzonego przez system globalny, aby umożliwić transfer tych walut pomiędzy partnerami handlowymi" – wskazywał w analizie dla Al-Jazeery, Chris Weafer, analityk inwestycyjny w Macro-Advisory, firmie consultingowej się rynkami Eurazji.
Jim O'Neill, były główny ekonomista Goldman Sachs, który po raz pierwszy użył akronimu BRICS (od pierwszych liter nazw państw tworzących układ), nie zostawił na pomyśle nowej waluty suchej nitki. "Żadna z tych rzeczy nigdy się nie wydarzy, dopóki te kraje nie zechcą, aby ich waluty używali ludzie w innych częściach świata. Zamierzają utworzyć bank centralny BRICS? To prawie żenujące" – skomentował dla "Financial Times".
2. Ekspansja wbrew ZachodowiNiezależnie od nierealnych planów walutowych, szczyt BRICS wysyła jasny sygnał do stolic Zachodu – nie jesteście głosem całego świata. Szczyt ma pokazać, że nakładanie sankcji na Rosję czy wojna handlowa z Chinami to nie są działania, na które zgadza się globalne południe.
Organizatorzy szczytu w RPA chełpią się tym, że swoją chęć przystąpienia do porozumienia wyraziło nawet 40 państw, a 22 złożyło wnioski formalne. Zapowiedziano pierwsze od 2010 r. rozszerzenie formatu. Zaproszono do niego Argentynę, Egipt, Etiopię, Iran, Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Oficjalna akcesja ma nastąpić 1 stycznia 2024 r. A już teraz BRICS wydaje się olbrzymim formatem — stanowi jedną czwartą światowej gospodarki, odpowiada za jedną piątą światowego handlu, a państwa członkowskie zamieszkuje 40 proc. ludności świata.
Dalsza część artykułu pod wideo:
Antyzachodnie mocarstwa mają aspiracje budowania potęgi swojego sojuszu na podstawie dwóch rodzajów nowych członków: to kraje kontrolujące światowe wydobycie ropy naftowej, które na forum OPEC mogą działać wbrew interesom USA, a także państwa afrykańskie będące pod silnym wpływem chińskiej ekspansji gospodarczej.
3. Putin nie ufa przyjaciołomW swoich przemówieniach Władimir Putin uwielbia przekonywać, że Rosja skutecznie opiera się zachodnim sankcjom. Trudno jednak o bardziej dobitny dowód na to, że sam rosyjski dyktator obawia się ich nawet w gronie rzekomych sojuszników.
Choć władze RPA dawały do zrozumienia, że nie zdecydują się na aresztowanie rosyjskiego prezydenta w związku z nakazem aresztowania go wydanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny, Władimir Putin nie zdecydował się stawić osobiście. Prezydent Rosji przemawiał na szczycie w zdalnym i w dodatku "zdubbingowanym" wystąpieniu.
Co powiedział rosyjski prezydent? Przede wszystkim zapewniał, że Afryka jest jednym z priorytetów inwestycyjnych Moskwy. Do przekonania państw Afryki wykorzystuje wstrząs, jaki na światowych rynkach wywołała agresja na Ukrainę. Putin kusi tanimi surowcami i eksportem żywności – zwrócił uwagę, że to szczególnie ważne… ze względu na podwyżki wynikające z konfliktu w Ukrainie.
Rosja tym samym stara się odzyskać utracone wpływy — obecnie odpowiada za jedynie 1 proc. wymiany handlowej z Afryką. "Dla porównania wymiana towarowa z Chinami w 2022 r. wyniosła 282 mld dol., z Indiami 96 mld dol., z USA 72 mld dol., a z Koreą Płd. 20 mld dol." — wyliczał niedawno Polski Instytut Ekonomiczny.
4. Chiny cichym hegemonemTo jednak nie Rosja gra pierwsze skrzypce w formacie BRICS i widać to coraz wyraźniej. Chiny wykorzystują format do zwiększenia swojego wpływu na Afrykę, w której już teraz obficie inwestują. Uniwersytet w Bostonie wyliczał, że chińskie kredyty na tym kontynencie osiągnęły między 2000 r. a 2020 r. wartość nawet 160 mld dol.
Chiny chcą jeszcze mocniej zwiększać tę ekspansję dzięki przyjmowaniu nowych członków, ale też pogłębianiu współpracy w ramach Nowego Banku Rozwoju, który docelowo miałby wypierać wpływy Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Xi Jinping na otwarciu szczytu nie pojawił się osobiście, co wzbudziło zdziwienie, bo zazwyczaj chińska głowa państwa nie omija podobnych uroczystości. Przemówienie wygłoszone w jego imieniu zawierało jednak wiele zawoalowanych ataków pod adresem Stanów Zjednoczonych. Mówił o kraju "mającym obsesję na punkcie utrzymania hegemonii i robiącym wszystko, co w jego mocy, by sparaliżować rynki wschodzące i kraje rozwijające się".
Choć prezydent Chin zapewnił, że Chiny nie chcą budować dominacji na południu globu, to wskazał, że "zdecydowanie stoją po właściwej stronie historii i uważają, że dla wspólnego dobra należy walczyć w słusznej sprawie".
5. Walka buldogów pod dywanemPaństwo Środka w budowaniu swojego prymatu w BRICS musi jednak zmierzyć się z największą słabością BRICS – nieformalnym charakterem i rozmijającymi się oczekiwaniami innych dużych graczy. Indie bowiem wcale nie mają zamiaru podporządkować się rosnącym ambicjom Pekinu. Choć ostatecznie ich opór wobec powiększenia grupy został przełamany, to wciąż widoczne są poważne różnice interesów, które nie zostały zażegnane również podczas szczytu w RPA.
Poważnym rozdźwiękiem jest wciąż istniejący spór graniczny w Himalajach, a o rywalizacji gospodarczej świadczy też fakt, że liderzy obu państw nie spotkali się podczas dwustronnych rozmów już od czterech lat. W kuluarach szczytu w Johannesburgu ucięli sobie krótką pogawędkę, natomiast nie poinformowano o oficjalnym bilateralnym spotkaniu liderów.