Andrzej Duda: mamy do czynienia z terrorem praworządności
Prezydent wspominał podczas uroczystości rozmowę, którą jako kilkunastoletni chłopak odbył z bratem swojego dziadka — działaczem i wielkim zwolennikiem przedwojennego Polskiego Stronnictwa Ludowego. — Zacząłem mu mówić, jakim świetnym, wspaniałym przywódcą był (marszałek Józef) Piłsudski. Pamiętam, jak zaczął drżeć i jak się zdenerwował. Ja nie wiedziałem, o co mu chodzi — mówił Duda.
— Zrozumiałem to dopiero później, kiedy — zapoznając się szczegółowo z dziejami naszej historii — zobaczyłem to, co stało się na początku lat. 30. i wtedy zrozumiałem ten tragiczny błąd, którego mój bohater, marszałek Piłsudski, niestety, nie umiał uniknąć — powiedział Duda. — Z całą pewnością (Piłsudski) zdecydował się wtedy na coś absolutnie tragicznego, coś, co (...) jestem przekonany, że doprowadziło do upadku Polski w 1939 . — dodał.
Prezydent ostrzega— Właśnie poprzez brak jedności w społeczeństwie, poprzez nieprawdopodobnie głęboką "wyrwę", jaką spowodowało zamknięcie do więzienia ludzi, których duża część narodu uważała za swoich liderów i przywódców, z których ideami i drogą życiową całkowicie się zdarzała i utożsamiała, nigdy nie umiała pogodzić się z sanacją, Józefem Piłsudskim i jej decyzjami — zaznaczył Duda.
— Niech to będzie wielkim znakiem ostrzeżenia dla wszystkich polityków dzisiejszej Rzeczpospolitej, zwłaszcza dla tych, którzy obecnie rządzą, do czego prowadzi arogancja władzy i poczucie bezkarności, czy też jak wolę to nazwać: "terror praworządności" — powiedział prezydent.
W jego opinii "dzisiaj mamy do czynienia z terrorem praworządności" — ocenił. Według prezydenta "Wincenty Witos nigdy by się na to nie zgodził", bo — jak mówił — "on zawsze szukał rozwiązań parlamentarnych, dyplomatycznych, prawnych".