Prezydent Korei Południowej Yoon Suk Yeol ogłosił stan wojenny, oskarżając opozycję o sympatyzowanie z Koreą Północną i paraliżowanie prac rządu - podała agencja Yonhap. Przywódca stanu wojennego zakazał działalności parlamentu i partii.
Ogłaszam stan wojenny, aby chronić wolną Republikę Korei przed zagrożeniem ze strony północnokoreańskich sił komunistycznych, aby wyeliminować nikczemne siły antypaństwowe sprzyjające Korei Płn., które niszczą wolność i szczęście naszego narodu, oraz by chronić (...) porządek konstytucyjny - powiedział Yoon w niezapowiedzianym przemówieniu transmitowanym na żywo przez telewizję YTN.
Nie sprecyzował, jakie konkretne środki zostaną podjęte w ramach stanu wojennego.
Konserwatywna Partia Władzy Yoona znalazła się w impasie z liberalną opozycją, Partią Demokratyczną, w sprawie przyszłorocznego projektu ustawy budżetowej.
Lider południowokoreańskiej opozycji Li Dze Mjung oświadczył, że parlament będzie próbował unieważnić decyzję prezydenta o wprowadzeniu stanu wojennego. Ostrzegł jednak, że wojsko może próbować aresztować deputowanych. Według agencji Yonhap wejście do budynku parlamentu zostało zablokowane.
Lider opozycyjnej Partii Demokratycznej zarzucił prezydentowi, że jego decyzja jest niekonstytucyjna.
Także Han Dong Hun - szef rządzącej Partii Władzy Ludowej, z której wywodzi się Yoon - określił ogłoszenie stanu wojennego przez prezydenta "błędem" i oświadczył, że wraz z narodem zablokuje prezydencką decyzję.
Yonhap podał, że minister obrony nakazał wojsku pozostanie w pogotowiu.
Szef sztabu generalnego sił zbrojnych Korei Południowej Park An Su, wyznaczony do kierowania stanem wojennym, ogłosił zakaz działalności parlamentu i partii politycznych - podała agencja Yonhap.
Wszystkie media i wydawcy mają podlegać kontroli organu odpowiedzialnego za stan wojenny - ogłoszono.
Możliwość wejścia do siedziby parlamentu i wyjścia z budynku zostały zablokowane - podał Yonhap.
Stacja BBC poinformowała, że przed siedzibą parlamentu doszło do przepychanek pomiędzy policją egzekwującą restrykcje stanu wojennego z demonstrantami.
Z materiałów, które pojawiają się w mediach wynika, że kordon policji blokuje dostęp do zamkniętej bramy, prowadzącej do siedziby parlamentu.
Do siedziby parlamentu Korei Południowej weszli żołnierze sił specjalnych - podała we wtorek stacja BBC, powołując się na posła Hong Ki Wona. O obecności żołnierzy na terenie parlamentu i w głównym budynku izby poinformowała również agencja Yonhap. Według niej wojsko ustawiło barykady przed budynkiem.
Na terenie parlamentu wylądowały trzy śmigłowce, a świadkowie widzieli, jak wysiadają z nich uzbrojeni żołnierze - podał Yonhap.
Według Honga w budynku znajduje się około 70 przedstawicieli opozycji, a pozostali przebywają na zewnątrz. Opozycja chce tymczasem przeprowadzić głosowanie, by unieważnić decyzję prezydenta Jun Suk Jeola o wprowadzeniu stanu wojennego.
"Jesteśmy w kontakcie z władzami Korei Południowej i uważnie monitorujemy sytuację" - przekazał w oświadczeniu John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego.