Piotr Pogonowski zmuszony do odpowiedzi ws. Pegasusa. Były szef ...
– ABW nigdy nie nadużyła kontroli operacyjnej – zapewniał Pogonowski, odnosząc się do kontrowersyjnego przypadku wykorzystania Pegasusa wobec polityka KO Krzysztofa Brejzy w 2019 r. przez CBA. Były szef ABW stanowczo bronił tezy, że na kontrolę operacyjną musi być zgoda prokuratora generalnego, a potem sądu. Sugestia posła Witolda Zembaczyńskiego, że służby stosują fortel na tzw. enki, czyli „NN” („nieznana osoba”), by nie wpisać np. numeru i nazwiska znanego polityka czy osoby.
– NN to jest terrorysta, a nie polityk – oburzył się były szef ABW, dodając, że sam wniosek o zastosowanie kontroli operacyjnej jest wnikliwie uzasadniany. Posłowie, m.in. Przemysław Wipler (Konfederacja) i Patryk Jaskulski (KO), podważali tę tezę, wskazując na dane – 6 tys. wniosków rocznie o kontrolę operacyjną służb, takich jak ABW, AW czy CBA, opiniuje zaledwie kilku sędziów Sądu Okręgowego w Warszawie. A więc na każdego przypada kilkadziesiąt spraw dziennie. Przyznał jednak, że we wnioskach do sądu nie podaje się nazwy narzędzia do inwigilacji. – Bo byłoby to złamaniem prawa – mówił Pogonowski.
Były szef ABW grał z komisją w kotka i myszkę. Twierdził, że nie wie, co to jest PegasusByły szef ABW, pytany przez przewodniczącą Magdalenę Srokę, nie wyjaśnił dlaczego, skoro system Pegasus nie musiał być certyfikowany przez ABW, w kwietniu 2022 r. rząd PiS zmienił art. 51 § 1 ustawy, dodając, że obowiązkowi akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego nie podlegają systemy teleinformatyczne, „których elementy znajdują się poza strefami ochronnymi”. Wątpliwości ekspertów i posłów budzi fakt, że producentem systemu Pegasus była izraelska spółka NSO Group, a dane pozyskane z deszyfrowanych telefonów miały być gromadzone w Izraelu.
Czytaj więcej
Piotr Pogonowski zaskakująco stwierdził, że „Izrael jest naszym przyjaznym państwem”. Zapewniał, że nie ma kontaktu z politykami PiS, a on sam „nie śledzi poczynań CBA”. Przyznał jednak, że ABW oceniała ryzyka w zastosowaniu każdej techniki kontroli operacyjnej, a więc w domyśle – również Pegasusa. I wydawała na ten temat opinie.
Piotr Pogonowski przez długi czas grał z posłami w kotka i myszkę, twierdząc że nie wie, co to jest Pegasus, i że dowiedział się o nim z hiszpańskim mediów w 2018 lub 2019 r. (faktycznie nazwa tego oprogramowania w Polsce nosiła inną nazwę, która jest tajna). Na wiele pytań publicznie odpowiedzieć nie chciał, zasłaniając się ochroną informacji tajnych i brakiem zgody na zwolnieniego z tajemnicy. Zarzucił komisji śledczej, że łamie prawo i naraża Polskę na niebezpieczeństwo, debatując przed kamerami o „kuchni pracy operacyjnej, formach i metodach prowadzenia tej pracy” co „rozluźnia reżim kontrwywiadowczy w Polsce”. Kpił z histerii wokół Pegasusa w Polsce i tego, że izraelskie służby mogły mieć dane z kontroli operacyjnej figurantów z Polski. „Mamy wszyscy te smartfony, to się wszystko odkłada u kogoś, ale tego się nie boimy” – wytykał.