6 osób nie żyje, a 8 zostało przewiezionych do szpitali - to bilans ataku nożownika w jednym z centrów handlowych w australijskim Sydney. Nie żyje również napastnik, który został zastrzelony przez policję.
Do zdarzenia doszło w sobotę po południu czasu lokalnego, czyli rankiem czasu polskiego.
Jak podają australijskie media, około 30-letni mężczyzna zaczął dźgać nożem przypadkowych klientów, w tym kobietę z dziewięciomiesięcznym dzieckiem, wywołując panikę w zatłoczonym centrum handlowym.
Ludzie uciekali przed biegnącym napastnikiem, niektórzy zamykali się w znajdujących się w centrum sklepach. Ten facet był szalony, kompletnie naćpany, potykał się - powiedział jeden ze świadków, cytowany przez portal news.com.au.
Na zdjęciach i nagraniach udostępnionych w mediach społecznościowych widać ludzi uciekających z centrum handlowego i zmierzające w jego kierunku pojazdy służb.
Australijska policja, cytowana przez portal dziennika "Sydney Morning Herald", podała, że życie straciło 6 osób, a 8 trafiło do szpitali.
Wcześniej informowano o pięciu ofiarach śmiertelnych. Jedna osoba zmarła później w szpitalu - powiedział rzecznik policji.
Nie żyje również napastnik, który został zastrzelony przez policjantkę. Zarówno jego tożsamość, jak i motywy działania na razie nie są znane.
Organy ścigania sprawdzają ewentualne powiązania napastnika z radykalnymi islamistami.
Policja zapewniła, że mężczyzna działał sam i nie ma już zagrożenia.
Do sprawy odniósł się premier Australii Anthony Albanese. Druzgocące sceny w Bondi Junction są nie do opisania i zrozumienia - powiedział na konferencji prasowej.
To był przerażający akt przemocy, wymierzony w niewinnych ludzi udających się na zwykłe sobotnie zakupy - dodał.
"Przerażanie atakiem" wyraził również premier stanu Nowa Południowa Walia Chris Minns.