Obie drużyny zadbały na początku meczu o to, żeby każdy kto spóźnił się na pierwszy gwizdek miał czego żałować. Pierwsza bramka padła już po trzech minutach gry. Kamil Cybulski wywalczył piłkę na lewym skrzydle i po krótkim rozegraniu ta powędrowała w pole karne. Akcje zamykać próbował Imad Rondić, choć nie sięgnął futbolówki. Na szczęście dla widzewiaków piłka odbiła się od obrońcy Rakowa, później od bramkarza i poleciała wprost pod nogi Jakuba Sypka, który skierował ją prosto do siatki.
ZOBACZ TAKŻE: Kibice na meczu Widzew Łódź - Raków Częstochowa. Byłeś/byłaś? Znajdź się na trybunach [ZDJĘCIA]Dwie minuty później tablica wyników wskazywała już remis. Po składnej akcji przyjezdnych Erick Otieno jakby od niechcenia posłał piłkę w pole karne, a tam, ku zaskoczeniu obrońców Widzewa, znikąd pojawił się Jean Silva. Brazylijczyk nabiegł na dalszy słupek i precyzyjną główką skierował piłkę do bramki, nie dając Gikiewiczowi szans na skuteczną interwencję.
Po drugiej bramce tempo spotkania wyraźnie spadło. Tak jak wskazywał wynik, również na boisku mogliśmy oglądać całkiem wyrównaną wymianę ciosów. Obie drużyny dochodziły do sytuacji, ale brakowało im kropki nad „i”. O to w 39. minucie zadbał Ivi Lopez. Akcja bramkowa przyjezdnych rozpoczęła się w środku boiska od straty Sebastiana Kerka. W kilka chwil piłka przeszła pod nogi ustawionego na skraju pola karnego Hiszpana, który bez najmniejszego namysłu posłał prawdziwą rakietę w kierunku bramki. Gikiewicz po raz kolejny nie miał najmniejszych szans na uratowanie łodzian przez golem. Ten mocny akcent zakończył pierwszą część meczu. Po takim widowisku można było mieć nadzieję, że druga część nie zawiedzie i również przyniesie emocje.
Widzew Łódź odrobił stratyI tak też faktycznie było, przynajmniej na samym początku. Znów oglądaliśmy wyrównaną grę z delikatnym wskazaniem na jedną ze stron, ale tym razem swoją szasnę wykorzystali czerwono-biało-czerwoni. Dokładniej Imad Rondić, który w 56. minucie skorzystał z posłanego na nos dośrodkowania Marcela Krajewskiego, wygrał walkę z obrońcami częstochowian i celną piłką wyrównał stan rywalizacji.
W kolejnych minutach obie drużyny próbowały jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Delikatną przewagę wydawali się mieć goście, ale łodzianie nie pozostawali im dłużni.
Ostatnie słowo należało do przyjezdnych. W doliczonym czasie gry szybka akcja częstochowian, wrzutka w pole karne i Jonatan Brunes zagwarantował gościom komplet punktów w ostatnich sekundach meczu.
W swoim kolejnym meczu Widzew Łódź powalczy o awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Łodzianie w środę (4 grudnia) zmierza się na wyjeździe z Koroną Kielce.
Widzew Łódź – Raków Częstochowa 2:3 (1:2)
Bramki: Sypek 3’, Rondić 56’ – Silva 5’, Lopez 39’, Brunes 90’+
Widzew Łódź: Gikiewicz – Krajewski, Żyro, Silva, Kozlovsky – Alvarez, Hanousek, Kerk (82’ Sobol) – Sypek (62’ Łukowski), Rondić, Cybulski (73’ Klimek)