Ta śmierć zrujnowała plany, które snuła Aryna Sabalenka. Odeszła ...

19 mar 2024
Sabalenka

Dzieliło ich 17 lat, a wokół ich związku od początku było sporo kontrowersji. Mimo to Aryna Sabalenka promieniała przy Konstantinie Kołcowie. Starszy od niej partner był dla niej wsparciem i w chwilach największych sukcesów, ale przede wszystkim największych kryzysów. Teraz 25-letnia Sabalenka po raz kolejny będzie musiała się wykazać wewnętrzną siłą tygrysa.

43 - to feralna liczba w życiorysie Aryny Sabalenki. W tym wieku w listopadzie 2019 r. zmarł jej ojciec Sergiej, z którym miała bliską relację. W poniedziałek - miesiąc przed swoimi 43. urodzinami i równie nagle - zmarł Konstantin Kołcow. Obaj byli bardzo ważnymi postaciami w życiu wiceliderki światowego rankingu, obaj byli związani z hokejem, obaj odeszli w momencie, gdy na korcie układało się jej świetnie.

Zobacz wideo Gwiazdy sportu oszalały za padlem

Wspólne marzenie, które najpierw ciążyło. "Poczułam się wolna"

- Straciłam ojca cztery lata temu. Mieliśmy jedno marzenie - abym przed ukończeniem 25 lat wygrała kilka turniejów wielkoszlemowych. Kiedy odszedł, zaczęłam o tym myśleć zbyt dużo. Teraz mam 24 lata i żadnego takiego tytułu w dorobku - mówiła przygnębiona Sabalenka w pierwszym sezonie serialu "Break Point", który był realizowany dla platformy Netflix.

Scenę tę kręcono jeszcze przed ubiegłorocznym Australian Open, kiedy Białorusinka w końcu sięgnęła szczytu. Po ostatniej piłce stojącego na świetnym poziomie finału z Jeleną Rybakiną padła na kort i zaczęła płakać. Płakała też chwilę potem, gdy padła w objęcia członków sztabu. Dwanaście miesięcy później - z małym poślizgiem, bo już jako 25-latka - zrealizowała marzenie ojca, broniąc tytułu w Melbourne.

Sabalenka wystąpiła też w pierwszym odcinku drugiego sezonu "Break Point", w którym wróciła do obietnicy złożonej ojcu i tego, jakim obciążeniem ona dla niej była.

- Naprawdę chciałam wygrać turniej wielkoszlemowy dla niego. Po to, by nasze nazwisko zapisało się w historii. Ale mnóstwo myśli pojawiało się w mojej głowie na korcie - że muszę wygrać każdą kolejną akcję, że muszę wygrać właśnie tę imprezę wielkoszlemową. Myślałam o tym zbyt dużo - opisywała tenisistka.

Kluczowym momentem okazała się jej rozmowa z matką. - Kiedy powiedziałam jej, że chcę zdobyć tytuł wielkoszlemowy dla taty, dla uczczenia jego pamięci, ona odparła: "O czym ty mówisz? Był z ciebie dumny po każdym meczu, który wygrałaś. Każdy mecz miał dla niego znaczenie, tytuły nie były dla niego wielką sprawą". Przyniosło mi to pewną ulgę. To, że byłby ze mnie dumny niezależnie od wszystkiego. Poczułam się wolna - przyznała druga rakieta świata.

To właśnie za sprawą ojca trafiła do tenisa w wieku sześciu lat. Przejeżdżali obok kortów i zatrzymali się zaciekawieni. Mała Aryna szybko połknęła bakcyla. Ojciec oglądał jej pierwsze znaczące sukcesy - w 2018 r. wygrała pierwsze dwa turnieje WTA w singlu, a w kolejnym sezonie trzy następne. W Top10 światowego rankingu zadebiutowała pod koniec stycznia 2019. A zanim trafiła do ścisłej czołówki singlu, brylowała w deblu - na koniec sezonu 2019 była drugą rakietą globu w tej konkurencji, triumfując wcześniej razem z Elise Mertens m.in. w US Open.

"Dobrze mieć kogoś, kto jest w stanie zrozumieć moje szaleństwo". Sabalenka pisała o wspólnych planach

Przygoda Sergieja Sabalenki z hokejem była dość krótka ze względu na wypadek samochodowy, do którego doszło, gdy ojciec Aryny był w młodym wieku. Znacznie dłużej i z większymi osiągnięciami trwała hokejowa kariera Konstantina Kołcowa. Był on dwukrotnym olimpijczykiem (w 2002 i 2010), przez trzy lata bronił barw rywalizującego w NHL klubu Pittsburgh Penguins, a przez większość czasu występował w lidze rosyjskiej. Od kilku lat realizował się jako trener i pełnił tę funkcję aż do teraz, łącząc pracę z podróżami i wspieraniem na żywo Sabalenki.

Tenisistka potwierdziła ich związek w czerwcu 2021 roku postem na Instagramie. "Dobrze mieć kogoś, kto jest w stanie zrozumieć moje szaleństwo. Nie będziesz się ze mną nudził, prawda?" - napisała szczęśliwa Sabalenka pod zdjęciem, na którym Kołcow całuje ją w policzek.

17 lat różnicy nie było jedyną kontrowersją, z jaką się mierzyli. W mediach pojawiała się informacja, że pochodzący z Mińska sportowcy poznali się na imprezie w rodzinnym mieście. O ile niektóre źródła sugerowały, że po raz pierwszy wpadli na siebie właśnie latem 2021, to co innego twierdziła była już żona Kołcowa. W 2020 r. zasugerowała mocno, że tenisistka rozbiła jej małżeństwo, którego owocem jest trzech synów. Były hokeista zaprzeczył wówczas tym sugestiom, a Sabalenka nie komentowała sprawy.

To Aryna przez ostatnie lata była znacznie aktywniejsza w mediach społecznościowych od partnera i nieraz zamieszczała wspólne zdjęcia, dzieląc się swoim szczęściem. Pojawiały się liczne zdjęcia z Kołcowem, ale także kilka z najmłodszym z jego synów - urodzonym w 2019 roku Stefanem.

"Jesteś najdroższą mi osobą, moim najlepszym przyjacielem i największym wsparciem. Musisz mieć przy mnie spokój, siłę, cierpliwość i zdrowie :P Mam nadzieję, że zrealizujemy wszystkie nasze plany" - pisała w kwietniu ubiegłego roku Sabalenka we wpisie w mediach społecznościowych z okazji 42. urodzin partnera.

Co dokładnie planowali - tego tenisistka nie zdradziła. Ale w ubiegłym roku, odnosząc się do powrotu na kort tenisowych mam, czyli Eliny Switoliny i Caroline Wozniacki, przyznała, że bierze pod uwagę zrobienie w przyszłości przerwy na urodzenie dziecka. Kilka lat temu wspomniała z kolei, że nie jest zwolenniczką ślubu.

"Walczyłam sama ze sobą". Siła tygrysa. Kołcow bronił Sabalenki

Wsparcie, o którym tak wiele pisała Sabalenka, było jej potrzebne z kilku powodów. W 2021 i 2022 r. z jednej strony notowała sukcesy (m.in. półfinał Wimbledonu i US Open 2021), a z drugiej - jej gra falowała. Notowała wtedy seryjnie bardzo dużą liczbę podwójnych błędów, nieraz przegrywała tzw. wygrane mecze. Do tego w 2022 r. doszły zarzuty kierowane pod jej adresem w związku z wojną w Ukrainie. Wypytywano ją o poparcie dla rządzącego w autorytarny sposób Aleksandra Łukaszenki.

- Walczyłam sama ze sobą, co jest zupełnie inną walką. Wiele się nauczyłam o sobie i stałam się dzięki temu silniejsza mentalnie - wspominała później tamten okres. I nawiązywała przy tym do tygrysa, którego wytatuowała sobie kilka lat temu na przedramieniu.

W ostatnich latach Białorusinka stała się też główną rywalką Igi Świątek, przez co również znalazła się w centrum zainteresowania. A że ma charakterystyczne poczucie humoru, to niektórzy interpretowali na jej niekorzyść niektóre żarty (np. ten z dekoracji po przegranym z Polką finale turnieju w Stuttgarcie).

Kołcow był mniej aktywny w mediach społecznościowych niż jego partnerka, ale kilkakrotnie o niej napisał. Podkreślał, że jej wybuchowe nieraz zachowanie na korcie podczas meczu jest mylące. Zwracał też uwagę na to, jak wesoła i radosna jest ona poza momentami zaciętej rywalizacji.

"Los połączył moje życie z najpiękniejszą, delikatną, troskliwą i niezwykle mądrą dziewczyną. Ale emocji, które odczuwam, gdy jesteś w pobliżu, nie da się wyrazić słowami. Jestem szczęściarzem!" - wyznał w jednym z postów.

W ubiegłym sezonie mieli wiele powodów do radości. Sabalenka po triumfie w Australian Open dotarła także m.in. do półfinału Roland Garros i Wimbledonu, a w US Open zatrzymała się na finale. Dzięki temu ostatniemu wynikowi na siedem tygodni zepchnęła Świątek z fotela liderki rankingu WTA, debiutując w tej roli.

Kołcow w miarę możliwości towarzyszył partnerce podczas turniejów. Pod koniec stycznia gratulował jej obrony wielkoszlemowego tytułu w Melbourne, a teraz dołączył do niej, gdy szykowała się do imprezy w Miami. Jego nagła śmierć sprawi, że Sabalenka znów będzie musiała odnaleźć w sobie mentalną siłę tygrysa, by zmierzyć się z kolejną osobistą tragedią.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości