Kraków: Gibała w ostatnim dniu kampanii: to mieszkańcy będą ...

13 dni temu

Bezpartyjny kandydat na prezydenta Krakowa Łukasz Gibała przekonywał w piątek, że jego urząd będzie się opierał na współrządzeniu z mieszkańcami miasta. Ocenił, że "bitwa" o fotel prezydenta miasta rozegra się o kilkaset głosów, dlatego każdy z nich jest na wagę złota.

Gibała - Figure 1
Zdjęcia WNP.PL

"Każdy, kto kocha to miasto, kto chce tutaj mieszkać, pracować, jest krakowianinem, pełnoprawnym krakowianinem. Symbolem tego naszego otwartego podejścia do naszego miasta jest fotel" - powiedział na piątkowej konferencji prasowej w Krakowie Łukasz Gibała, wskazując na przygotowaną imitację fotela prezydenckiego. "On nie służy do tego, żebym ja tam siedział, służy do tego, żeby siadali na nim mieszkańcy i mieszkanki, żeby pokazać pewną równość, żeby pokazać, że ja będę służył mieszkańcom, mieszkankom Krakowa, że to oni będą tym miastem zarządzali" - przekonywał.

Gibała zapowiedział, że w ostatni dzień kampanii samorządowej będzie spotykał się z mieszkańcami różnych części Krakowa. "Wierzymy, że końcówka kampanii to przede wszystkim kampania bezpośrednia. Sądzę, że ta bitwa rozegra się o kilkaset głosów. Dlatego każdy głos dzisiaj zdobyty jest głosem na wagę złota" - ocenił. Według niego o ostatecznym wyniku zdecyduje obecnie niezdecydowana część krakowian.

Zdaniem Gibały na korzyść jego kandydatury przemawia fakt, że nie jest związany z żadną partią polityczną. "Jesteśmy jedynym dużym miastem w Polsce, gdzie niezależne środowisko polityczne, niezależny kandydat, niepopierany przez żadną dużą partię, dotarł tak daleko i jak równy z równym walczy w drugiej turze" - stwierdził.

Pytany o poparcie, jakiego w piątek udzielił mu poseł Konfederacji Konrad Berkowicz, który w I turze wyborów ubiegał się o urząd prezydenta Krakowa z komitetu wyborczego Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy, odparł, że odbiera to jako protest przeciwko temu, by w Krakowie "umarła samorządność". Gibała przypomniał, że większość miejsc w Radzie Miasta Krakowa zdobyli kandydaci Koalicji Obywatelskiej i stwierdził, że jeśli wybory na prezydenta miasta wygra kandydat tego komitetu - Aleksander Miszalski - to "kontrola rady miasta nad prezydentem będzie zerowa". "To jest zaprzeczenie idei samorządności, żeby jedna partia miała pełną władzę w danym mieście - i sądzę że z tego wynika decyzja Konrada Berkowicza" - powiedział.

Kandydat na prezydenta odniósł się także do oświadczenia posłanki PiS Małgorzaty Wassermann, która w piątek poinformowała, że nie mogłaby poprzeć Gibały, który według niej "w sposób haniebny" manifestował wielokrotnie pogardę dla ludzi mających prawicowe poglądy. Zdaniem Gibały ma to związek z sympatią posłanki do urzędującego do tej pory prezydenta Jacka Majchrowskiego, który zadeklarował, że nie poprze Gibały. "Pani Wassermann jest beneficjentką tego układu. Ona też jest zainteresowana rządami kontynuacji" - stwierdził Gibała, który od początku w kampanii podkreśla, że jest "kandydatem zmiany".

Wśród osób, które w przypadku wygranych wyborów będą obok niego pełnić ważne funkcje w administracji miasta, wymienił m.in. Karola Walachowskiego, który, przyznał Gibała, mógłby zostać wiceprezydentem. Natomiast w razie przegrania wyborów kandydat zadeklarował, że nadal będzie miejskim radnym i nie wróci do swojej firmy.

W niedzielę radny, przedsiębiorca, aktywista miejski Łukasz Gibała zmierzy się w walce o urząd prezydenta krakowa z posłem KO Aleksandrem Miszalskim. W I turze Miszalski uzyskał ponad 37 proc. poparcia, Gibała - prawie 27 proc.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia